Jakiś czas temu publikowałam zdjęcia ze swojej podróży do schroniska Przehyba TU. Wszystko było ładnie, pięknie ale nie powiedziałam wam wszystkiego...Otóż przez cały pobyt towarzyszyła mi opryszczka na ustach. Taaak. Żeby oszczędzić wam barwnych opisów jak wyglądała powiem tylko, że powoli zmieniałam się w Trola. (mimo stosowania Zoviraxu) Kiedy już się go pozbyłam zaczął się żmudny proces regeneracji moich najbardziej suchych ust ever...Zapraszam na recenzję :)
Carmex Lip Balm Truskawkowy Balsam do Ust w Tubce.
Produkt dostałam na spotkaniu blogerek w Warszawie od firmy Carmex
~* ~*~*~*~*~*~
Moja Opinia
Wolą wstępu opowiedziałam wam w jakim stanie były moje usta. Skórę mogłam zrywać płatami wręcz. Zaraz kiedy tylko uznałam, że nawrót "Trolla" mi nie grozi zaczęłam intensywnie smarować usta Carmexem. Sucha skóra była w pełni zregenerowana dopiero po ok. dziesięciu dniach. Wiem, że balsam miał Arcy Trudne zadanie, ale mimo wszystko uważam, że poradził sobie raczej przeciętnie. Mam wrażenie, że usta bez niczego regenerowały by się tylko niewiele dłużej.
Po tym jak Carmex przeszedł swój największy test zaczęłam zwracać uwagę na ogólną ochronę tego balsamu. Zauważyłam, że znika z ust dość szybko i znów do głowy przychodzi mi to słowo... jest przeciętnie.
To co mnie w nim zadziwia to czemu ktoś uznał, że ten balsam będzie się dobrze prezentował wyglądając jak KLEJ? No powiedzcie: Czy wam ta tubka nie kojarzy się właśnie z klejem szkolnym do papieru? Pytam czemu..czemu w dobie ogromnych możliwości nikt nie zadbał o to żeby ten balsam zachęcał wyglądem do kupna i tym samym używania?
Sama konsystencja mi odpowiada. Na początku wyciskałam odrobinę balsamu na palec i smarowałam usta, później zorientowałam się, że o wiele wygodniej jest bezpośrednio przykładać otwór opakowania do ust.
Spodziewałam się ładnego truskawkowego zapachu, tymczasem pierwsze co przyszło mi do głowy to "Czy to jest zapach truskawki prosto z ziemi?" Po przemyśleniu dotarło do mnie, że to przecież mentol z truskawką a nie ziemia! Średnio mi się to widzi..W całej swojej karierze chyba każdy mój balsam pachniał do tej pory ładniej.
Produkt lekko chłodzi usta. Zimą wcale nie jest to takie fajne! A latem hmmm, szczerze? Super :)
Podsumowując: Balsam do ust Carmex w tubce dał mi dość przeciętne nawilżenie & ochronę oraz tylko nieznacznie przyspieszył regenerację moich ust po ciężkich trudach i znojach zwanych wyżej "trollem". Wcześniej miałam okazję używać balsamów o podobnym działaniu, ale o wiele ładniejszym zapachu i nie do pomylenia z klejem szkolnym.
Tylko efekt chłodzenia sprawia, że nie przekreślam go totalnie, gdyż nie wykluczone, że byłby mi ulgą latem :)
Skład: Petrolatum, Lanolin, Ethylhexyl
Methoxycinnamate, Flavor, Cetyl Esters, Theobroma Cacao (Cocoa), Seed
Butter, Cera Alba (Beeswax), Benzophenone-3, Paraffinum Liquidum,
Camphor, Menthol, Vanillin, Oxybenzone.
Cena: ok. 8-10 zł za 10 gPs. W ostatnim poście wspominałam wam, że chętnie podzielę się dodatkowym Przyspieszaczem Schnięcia Lakieru od YR. Może ktoś uzna go za bardziej przydatny ode mnie. Aby mieć możliwość wypróbowania go zapraszam na mój Funpage na FB, czeka tam małe rozdanko dla was :) Przypominam, że na blogu wciąż trwa inne rozdanie TU.
Pozdrawiam :*
Dobrze,że mnie ręka boska od niego odsunęła:D zapach mentolu go przekreśla;/
OdpowiedzUsuńnigdy go nie miałam, aloe jakoś szczególnie mnie do niego nie ciagnie
OdpowiedzUsuńKilka lat temu kupiłam go, bo wszyscy byli zachwyceni i wszędzie wychwalali Carmex. Jak dla mnie totalny badziew! Znikał z ust zanim doszłam na przystanek autobusowy (jakieś 10 minut), co jest niedopuszczalne! Nic nie zrobił z moimi ustami... Po prostu porażka po całości, nie mam pojęcia skąd te dobre opinie o nim. Widzę, że Ty też nie zakochałaś się w tym produkcie :P
OdpowiedzUsuńTeż słyszałam wcześniej wiele zachwytów, hmm ja tam używałam wcześniej dużo przyjemniejszych dla mnie balsamów :)
Usuńjaka ładna konsystencja :)
OdpowiedzUsuńMam, a właściwie miałam, bo znikną :D, Carmexa w tubce wiśniowego. BARDZO, BARDZO przeciętny i nie rozumiem zachwytów. Zupełnie. ;)
OdpowiedzUsuńmi on niestety nie pomógł, miałam wręcz wrażenie, że pogorszył stan moich ust :(
OdpowiedzUsuńOj co do opryszczki do Ci powiem,że u mnie też zowirax za bardzo nie dziłał a carmex hmm tej wersji nie miałam,szkoda,że sprawdził się przeciętnie.
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, czemu on naprawdę na mnie działa, jestem jakimś wyrzutkeim społeczeństwa czy co :< ani mi się nei zmazuje z ust, czuć go dość długo, z regeneracją też sobie radzi. gr
OdpowiedzUsuńOj od razu wyrzutkiem, nie lepiej powiedzieć, że jesteś specjalna? :D
Usuńslysze zachwyty jak i opinie ze jest BE ;) Poki co mnie nie kusi, ale ja rzadko w sumie siegam po jakies nawilzacze inne niz standardowa ochronna pomadka nivea lub avon ;d
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś,ale u mnie się nie sprawdził
OdpowiedzUsuńMi nie przypomina kleju :P Lubię Carmexa i jego chłodzący efekt, ale rzeczywiście przy bardzo suchych ustach, jakie mamy często w zimie schodzi dosyć szybko i często trzeba go znowu aplikować.
OdpowiedzUsuńJa nie lubie Carmexa za ten mentol, jakoś mnie to drażni :?
OdpowiedzUsuńmamy jaśmin i miętowy, spoko są:)
OdpowiedzUsuńDzięki! Dzięki Twojej recenzji, moja wielka chęć na Carmex'a przeszła i póki go skądś nie dostanę, to go na pewno nie kupię :D
OdpowiedzUsuńUff uratowałam czyjś portfel :D
UsuńJoko - SuperBohater od ratowania portfela. :D
UsuńNigdy nie miałam i raczej nie kupię :D Choć muszę przyznać, że wiele razy miałam ochotę go kupić, kiedy był na niego szał :)
OdpowiedzUsuńTeż mam carmexa w tubce, tylko wersję jaśminowa zielona herbata. Równie przeciętny :/
OdpowiedzUsuńPachnie średnio, mimo nie zjadania wciąż mam smak w ustach. Roluje się, nie nawilża, średnio chroni. No jednym słowem pieniądze w błoto.
Jakoś nie potrafię się do niego przekonać. Wydaje mi się za bardzo 'rozdmuchany' przez sponsorowanych internautów, ale może i jest w tych wszystkich pochwałach ziarnko (albo i więcej...) prawdy :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Może jest, ja się praktycznie nie doszukałam jeśli nie liczyć chłodku na ustach, ale to się przyda dopiero latem :)
UsuńDo Carmexu już się nie przekonam. Próbowałam wersję w sztyfcie i w tubce o zapachu oryginalnym i wiśniowym i każdym byłam bardzo rozczarowana. Wolę moje aromatyczne masełka z Nivei :)
OdpowiedzUsuńa taką miałam na niego ochotę ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię efektu chłodzenia, dlatego nigdy go nie kupiłam i nie kupię. I chyba słusznie, bo to jak widać nie jedyna jego wada.
OdpowiedzUsuńNa moje zniszczone i popękane usta carmex właśnie działa najlepiej, nawet jak do krwi miałąm strupy on radził sobie fenomenalnie a poprawę stanu zauważałam po dwóch dniach nieprzerwanego stosowania. Co do zapachu - ja mam wiśniowy i pachnie wiśnią - bardzo ładnie zresztą - co do smaku - fuuu sama chemia:/ uczucie chłodzenia, uczuczuciem chłodzenia ale te 2 minuty to nic w porównaniu z efektem jaki uzyskujemy:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u mnie żadnej regeneracji nie wykazał kiedy było mi to najbardziej potrzebne.
UsuńAle jak widać swoich fanów ma :)
Wygrałam kiedyś Carmexa w rozdaniu (w sztyfcie) i posmarowałam się (bo zapach mnie zachęcił) i szybko starłam, bo bardzo nie lubię uczucia mrowienia na ustach ;p I tak Carmex zakończył swoją karierę w mojej kosmetyczce/torebce/itp :D
OdpowiedzUsuńu mnie spisał się ledwie przeciętnie... a tego zapachu wprost nie trawię, mnie przypomina lekko nadpsute truskawki ;)
OdpowiedzUsuńo kurcze, moja kolezanka strasznie zachwalała carmexa. Jeszcze nawet dzisiaj mowila ze przestala go uzywac i od razu jej taki troll wyskoczyl ;D
OdpowiedzUsuńja sama chociazby z ciekawosci spróbowałabym jakby spisał sie u mnie, bo poki co na balsam z L'Biotici nie moge narzekac bo pomogl mi wlasnie z suchymi ustami, bo mialam tai nawyk ze gdy tylko pojawiała sie sucha skórka to skubałam ja i tak moje usta nie do konca sie ładnie prezentowały ;/ no a ten balsam to mi jednak pomogl to ogarnac ;) ciekawe jakby dal rade z tym carmex skoro u Ciebie przecietnie
a co do tego ze wyglada jak krem to fakt, tez o tym pomyslalam hahah ;D
Wiesz zawsze możesz spróbować, bo z tego co widzę nawet po komentarzach zdania są bardzo podzielone :)
Usuńi kolejna bloggerka, która go nie lubi. chyba mnie to nie dziwi.. mam wrażenie, że tylko zagraniczne bloggerki się nim jarają, a u Nas w Polsce jakoś mimo wielkiego rozgłosu nie ma on dużego poparcia. no cóż, nie dowiem sie, póki nie spróbuje. :)
OdpowiedzUsuńU mnie próbka sprawdzała się świetnie, a uczucie chłodzenia zimą... lubię :D
OdpowiedzUsuńJestem na tyle dziwna, że zimne usta to dla mnie przyjemność o każdej porze roku!
ja zawsze będę wierna carmexowi;)
OdpowiedzUsuńWiesz co, wszyscy tak o tym Carmexie, nawet mnie wzięło i szukałam po sklepach, a ostatnio tak czytam te recenzje i co raz więcej jest negatywnych opinii na jego temat... Chyba kosmetyk przereklamowany :)
OdpowiedzUsuńJa akurat lubię ten mentol :) Ale jeśli chodzi o moją przygodę z Carmexem, zaczęła się dawno temu, wtedy w internecie pojawiły się pierwsze o nim wzmianki, nie był dostępny w Pl, zamówiłam go więc z allegro, jako produkt ze Stanów ;) Wtedy był dla mnie bardzo dobry, na prawdę go lubiłam. Kupiłam go drugi raz gdy był już dostępny u nas, no i wtedy okazał się przeciętny... teraz moim nr 1 jest balsam z Nuxe i nic nigdy mnie tak nie nawilżyło jak on. Może się wydawać stosunkowo drogi, ale za taką jakość, wydajność i działanie - bezkonkurencyjny :)
OdpowiedzUsuńA chętnie w takim razie bym spróbowała tego balsamu z Nuxe :)
UsuńJa nie przepadam za efektem chłodzenia i zimą jest to wykluczone żebym się skusiła na taki produkt...
OdpowiedzUsuńLubię Carmexy:)
OdpowiedzUsuńA ja mam inne zdanie. Carmexa używam tylko zimą, pewnie dlatego, że pierwszy raz go używałam właśnie jak był śnieg na dworze i tak też mi się kojarzy, jakoś latem nie pasuje mi :D Dobrze chroni przed mrozem, ładnie nabłyszcza usta, dzięki czemu nie trzeba już używać błyszczyka. Używam tylko wersji w tubce, inne mi nie odpowiadają. Teraz mam jaśminowy, super pachnie i w ogóle nie czuć kamfory. Carmex sprawdza się też wtedy, kiedy czuję, że zaraz mi wyskoczy "zimno", wtedy smaruję to miejsce kilka razy dziennie i opryszczka się nie pojawia. Kiedyś moja mam przyszła do mnie już z dosyć dużym "trollem" (xD) i pytała czy mam jakąś maść. Dałam jej Carmexa, smarowała nim i jakoś po dwóch dniach wszystko jej zeszło :)
OdpowiedzUsuńTo może ja się następnym razem Carmexem będę leczyć a nie Zoviraxami które de facto nie zahamowały rozwoju :D
UsuńA ja się przeyznam szczerze że mój jeszcze leży w opakowaniu, ale jak chłodzi to chyba poczekam z nim na lato :D Może u mnie sprawdzi się lepiej !
OdpowiedzUsuńOddajesz tą pomadkę Bell ?! Moja już jest na wykończeniu jest tak cudowna , że nie mam pytań :D Niebawem lecę do sklepu po kolejną :D
Nie miałam jeszcze carmexa w tubce, przeważnie kupuję w słoiczku albo w sztyfcie. Moje usta go lubią.
OdpowiedzUsuńNie wiem o co całe to wielkie halo wokół Carmexa. Fakt, przyznaję się bez bicia, że nie miałam, raz maznęła mi nim usta koleżanka, bo uważała, że nie wiem co tracę, ale jakoś mojego zachwytu nie wzbudził..
OdpowiedzUsuńSzczerze ja również nie wiem o co ta cała afera, dla mnie nic specjalnego :)
UsuńMiałam, używałam i nigdy do niego nie wracam :) Nie lubię go.
OdpowiedzUsuńTeż dostałyśmy na spotkaniu blogerek carmex, ale zwykły, przeszkadza mi ten mentol w nim, może latem faktycznie byłoby miło, ale zimą to już masochizm :D
OdpowiedzUsuńJa mój Carmex bardzo lubiłam, miałam ten tradycyjny, tyle, że w sztyfcie - niedawno wykręciłam go bo chciałam zobaczyć ile zostało i niechcący rozpłaszczyłam cały sztyft łapą. Musiałam niestety wyrzucić, ale chyba zaopatrzę się w wersję w słoiczku.
OdpowiedzUsuńNo ale widzę, że talent to mamy ten sam :D
UsuńJa jeszcze swojego nie używałam, no i w sumie średnio mnie doń ciągnie ;)
OdpowiedzUsuńMiałam próbkę bodajże, która nie chwyciła mnie za serce :)
OdpowiedzUsuńu mnie z Carmexu najlepiej sprawdza się ten ze słoiczka, potem sztyft a na końcu tubeczka, jakoś bardzo szybko schodzi mi z ust, a moją ulubioną wersją zapachową jest sztyftowa z wanilią :D
OdpowiedzUsuńMiałam go i bardzo lubiłam, ale zapach też nie do końca mi podpasował. :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie wygląda jak klej :P Nie miałam nigdy żadnego Carmexu, jakoś mnie nie ciągnęło :))
OdpowiedzUsuńChyba kupię go przy okazji. Faktycznie opakowanie nie zachwyca.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tyle tylko że wersję wiśniową, nie raz uratowała moje usta ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem z tych co jeszcze nie skusiły się na Carmex , na początku czytałam o nich wiele dobrego a potem zaczęły się pojawiać negatywne posty i to mnie zniechęciło , Jak na razie mam jeszcze zapasy z Nivea :) no opakowanie i to wyciskanie nie wygląda zachęcająco ;/
OdpowiedzUsuńNo i teraz mam problem bo chciałam go sobie kupić. Czytałam wiele notek gdzie dziewczyny się nim wprost zachwycały. Hmm chyba się jeszcze pozastanawiam :D
OdpowiedzUsuńNie kuszą mnie Camrexy...
OdpowiedzUsuńJa mam wersję z zieloną herbatą i pachnie dla mnie jak sztyft do nosa, co nie jest zbyt fajne.
OdpowiedzUsuńpamiętam, że kiedyś go lubiłam, ale postanowiłam się "od uzależnić" od niego :D Teraz wolę masełko z nivea :D
OdpowiedzUsuńDużo dziewczyn jest zachwycona Carmexem - ja do tej pory nie uległam i go nie zakupiłam :)
OdpowiedzUsuńChwilowo do ust używam maści z witaminą A - cudo! :)
Tak, na stronie E-bay można zamówić produkt z darmową przesyłką - jaka oszczędność :D
Chciałam go kiedyś kupić, bo mam okropny problem z ustami. Jednak w avonie zamówiłam sobie uniwersalny balsam z woskiem pszczelim i jestem nim zachwycona :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że jeszcze nie miałam osobistego spotkania z Carmexem..
OdpowiedzUsuńOj współczuję opryszczki, mnie na szczęście jeszcze nigdy (tfu tfu!) nie dopadła. Ale dużo czytałam pozytywów o tych mazidłach z carmexu, jak wykoncze moj balsam z Pat&Rub i masełko z TBS to pomyślę o jakimś ;)
OdpowiedzUsuńO sławetny Carmex i chyba pierwsza opinia nie wychwalająca go pod niebiosa :D
OdpowiedzUsuńja po sporej dość próbce już stwierdziłam ze jest bardzo przecięty wiec nawet nowego opakowani nie otwieram póki co :P
OdpowiedzUsuńMoje usta średnio lubią się z Carmexem. Wpadł mi do koszyka kiedyś przy promocji w Rossmannie i zapłaciłam za niego jakieś 4 zł. Liczyłam na jakieś fajerwerki, bo wśród blogerek Carmex jest legendą - no i nieco się przejechałam. Jeszcze sam zapach nawet mi odpowiada - choć Luby twierdzi, że pachnie jak maść na rozgrzewanie przy przeziębieniu - to po jego użyciu skóra zaczyna mi delikatnie się łuszczyć. Z początku myślałam, że to może zwykła reakcja na mrozy, ale po odstawieniu Carmexu problem znikł, a po powrocie do niego znów się pojawił. Jest to do tego stopnia męczące, że jak tylko mam niewielkie przesuszenie na ustach, to po aplikacji Carmexu skórka najpierw mięknie, a potem zrywa się przy najmniejszym przetarciu. Tak więc zgodnie z radą jednej z dziewczyn - zamierzam stosować go na stópki, a usta będę nawilżać czymś innym :)
OdpowiedzUsuń