Wczoraj miałam zrobić hurtową sesję zdjęciową moim kosmetykom, a że posiadam starą cyfrówkę i nie mam żadnych dodatkowych lamp, to zimą muszę uskuteczniać takie sesje na dworze. Nie chciało mi się jechać w plener więc ograniczyłam się do najbliższej okolicy. Szkoda, że nie widziałyście min przechodniów, którzy ukradkiem zerkali na to, co robię :D W końcu nie codziennie widzą jak ktoś w środku zimy rozkłada na osiedlowej ławce kawałki materiałów, tackę deserową i inne takie po czym kładzie tam kosmetyk i robi mu zdjęcia z różnych stron ^^. Ale cóż oszołomów nie brakuje, właśnie zostałam osiedlowym #fejminaczej.
Organique Cukrowa Peelingująca Pianka do Ciała Owocowy Koktajl
Puszysta, słodka pianka była na liście moich kosmetycznych marzeń od dawna. Pewnego dnia ta mała zachciewajka ziściła się za sprawą Eweliny K, u której wygrałam ją w rozdaniu :) Czy była warto na nią czekać?
MOJA OPINIA
Jestem osobą ogromnie podatną na wizualny aspekt kosmetyków. Oczywiście, że najważniejsze jest dla mnie działanie, aczkolwiek strona graficzna jest dla mnie bardzo istotna. Oprócz tego, że lubię otaczać się ładnymi rzeczami to zwyczajnie w świecie ciekawa i piękna formuła motywuje mnie do systematycznej pielęgnacji :)
Już kiedy zobaczyłam tę piankę na spotach reklamowych wiedziałam, że szybko nie wyparuje z mej pamięci i rzeczywiście tak było. Zachwycałam się głównie piankową, puszystą pobudzającą wyobraźnię konsystencją w słodkiej, pastelowej barwie. W rzeczywistości nasza pianka niezmiennie kojarzy mi się z taką typową, cukrową masą tortową. Czy wy też macie takie skojarzenia? :D Dla mnie pianka wygląda niemalże identycznie. Całość zamknięta jest w standardowym dla Oragnique słoiczku z metalową nakrętką. Te opakowania od dawna mi się podobają. Dodam, że bardzo sobie cenię kiedy marka ma własny wyrobiony styl. Wizualnie jest to dla mnie totalny strzał w dziesiątkę. Nie można było stworzyć słodziej wyglądającego kosmetyku. Jest idealnie.
Kiedy odrzucimy tę całą "słitaśną" i piękną otoczkę a przyjrzymy się na surowo samemu działaniu to .... uważam, że pianka wypada raczej średnio (już widzę te zdziwione miny). Czemu właściwie się nie zachwycam? Głównym zadaniem tej pianki jak sama nazwa wskazuje jest działanie peelingujące. Jako zwolenniczka mocnego zdzierania nie jestem ani trochę usatysfakcjonowana. Pianka owszem posiada jakieś tam zdolności peelingujące, ale uczucie jest bardzo delikatne i zadowoli chyba tylko największych wrażliwców. Niby można podkręcać peeling poprzez chociażby rękawicę Kessa. Jednak ja takiej nie posiadam i posiadać nie zamierzam :) Zresztą oceniam produkt taki jaki jest do kupienia. Po wykonanym zabiegu ani go nie poczułam ani moja skóra nie była bardziej gładka.
Mój zawód spowodowany słabym peelingowaniem równoważy znacznie sama przyjemność używania i fakt, że produkt zaczęłam traktować po prostu jako piankę MYJĄCĄ :) Trzeba przyznać, że mimo wszystko piankowa konsystencja jest bardzo przyjemna a uatrakcyjnia ją w dużym stopniu bardzo ładny zapach Niby jest to koktajl owocowy, jednak dla mnie nie jest to takie oczywiste. Czuję owoce, nie są to jednak słodkie okazy, bo jest w nich coś zmysłowego. Jakby ta owocowa nuta miała jakiś kwiatowy dodatek. Całość bardzo ładna, ale nie przebija ani trochę mojej ulubionej wersji zapachowej od Organique a mianowcie - greckiej :)
Generalnie uważam, że pianka nie spełnia swojego podstawowego zadania czyli nie peelinguje naskórka lub robi to bardzo słabo. Mimo to, wizualny aspekt oraz cudowna konsystencja sprawiły, że przyjemność jej używania była duża :) "So sweet" ciągle ciśnie mi się na usta :D. Podsumowując jeśli szukacie fajnego gadżetu myjącego to zdecydowanie polecam, jeśli szukacje dobrego peelingu to niestety odradzam. Wszystko zależy od tego, czego oczekujecie :)
Już kiedy zobaczyłam tę piankę na spotach reklamowych wiedziałam, że szybko nie wyparuje z mej pamięci i rzeczywiście tak było. Zachwycałam się głównie piankową, puszystą pobudzającą wyobraźnię konsystencją w słodkiej, pastelowej barwie. W rzeczywistości nasza pianka niezmiennie kojarzy mi się z taką typową, cukrową masą tortową. Czy wy też macie takie skojarzenia? :D Dla mnie pianka wygląda niemalże identycznie. Całość zamknięta jest w standardowym dla Oragnique słoiczku z metalową nakrętką. Te opakowania od dawna mi się podobają. Dodam, że bardzo sobie cenię kiedy marka ma własny wyrobiony styl. Wizualnie jest to dla mnie totalny strzał w dziesiątkę. Nie można było stworzyć słodziej wyglądającego kosmetyku. Jest idealnie.
Kiedy odrzucimy tę całą "słitaśną" i piękną otoczkę a przyjrzymy się na surowo samemu działaniu to .... uważam, że pianka wypada raczej średnio (już widzę te zdziwione miny). Czemu właściwie się nie zachwycam? Głównym zadaniem tej pianki jak sama nazwa wskazuje jest działanie peelingujące. Jako zwolenniczka mocnego zdzierania nie jestem ani trochę usatysfakcjonowana. Pianka owszem posiada jakieś tam zdolności peelingujące, ale uczucie jest bardzo delikatne i zadowoli chyba tylko największych wrażliwców. Niby można podkręcać peeling poprzez chociażby rękawicę Kessa. Jednak ja takiej nie posiadam i posiadać nie zamierzam :) Zresztą oceniam produkt taki jaki jest do kupienia. Po wykonanym zabiegu ani go nie poczułam ani moja skóra nie była bardziej gładka.
Mój zawód spowodowany słabym peelingowaniem równoważy znacznie sama przyjemność używania i fakt, że produkt zaczęłam traktować po prostu jako piankę MYJĄCĄ :) Trzeba przyznać, że mimo wszystko piankowa konsystencja jest bardzo przyjemna a uatrakcyjnia ją w dużym stopniu bardzo ładny zapach Niby jest to koktajl owocowy, jednak dla mnie nie jest to takie oczywiste. Czuję owoce, nie są to jednak słodkie okazy, bo jest w nich coś zmysłowego. Jakby ta owocowa nuta miała jakiś kwiatowy dodatek. Całość bardzo ładna, ale nie przebija ani trochę mojej ulubionej wersji zapachowej od Organique a mianowcie - greckiej :)
Generalnie uważam, że pianka nie spełnia swojego podstawowego zadania czyli nie peelinguje naskórka lub robi to bardzo słabo. Mimo to, wizualny aspekt oraz cudowna konsystencja sprawiły, że przyjemność jej używania była duża :) "So sweet" ciągle ciśnie mi się na usta :D. Podsumowując jeśli szukacie fajnego gadżetu myjącego to zdecydowanie polecam, jeśli szukacje dobrego peelingu to niestety odradzam. Wszystko zależy od tego, czego oczekujecie :)
Czy wciąż macie ochotę na tę piankę? A może nigdy ochoty nie mieliście? Ktoś jej używał? :)
W ogóle wczoraj udałam się na łowy organizera z Biedronki (tego z przegródkami na szminki). Uzbrojona w dobre myśli, w końcu to pierwszy dzień kiedy je wystawili, godzina wczesna, wkroczyłam rześko do sklepu. Złapałam ostatni organizer! Tylko dlatego, że pani która go macała na moich oczach odłożyła go na miejsce. Pewnie zresztą pod wpływem mocy mojego umysłu. "Zostaw to, zostaw to, zostaw to"
Pozdrawiam! :D
Hahaha :D Ludzie nie blogują, więc nie wiedzą, jakich to poświęceń i pomysłów wymaga :D Uwielbiam piankową konsystencję, więc mimo tego, że słabo peelinguje i tak bym ją uwielbiała :P
OdpowiedzUsuńMam wersję "Mrożona herbata":) Dziś zaczynam testować:) Ciekawe jak sprawdzi się u mnie:) Ps. Piękne te zdjęcia! :))))
OdpowiedzUsuńDziękuję, starałam się :D
UsuńWygląda jak lody truskawkowe ! :)
OdpowiedzUsuńzdjęcia takie, że omomom! :) i wiesz co Ci powiem, nawet jeśli faktycznie z peelingiem słabo, to i tak z chęcią przytuliłabym takie cudeńko dla samego jestestwa, gdyż podobnie jak Ty, kocham otaczać się przedmiotami pięknymi! :)
OdpowiedzUsuńHaha Joko kochana, ja ze zdjęciami wychodzę na balkon, ale pamiętam te miny przechodniów kiedy robiłam zdjęcia kosmetyków w Albanii na wakachach. Tak czy inaczej zdjęcia pianki wyszły Ci cudnie xD co do pianki mam takie same odczucia, peeling to to nie jest, bo za słaby, ale jako pianka do mycia jak najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńAhahahahah ja bym się chyba nie odważyła robić tak zdjęć :P Ja za to wstaje rano , bo mam okna od wschodu i tylko raniutko jest słońce (o ile w ogóle jest ! ) i wtedy staram się cokolwiek ogarnąć i obfotkować :P
OdpowiedzUsuńMoja mama poleciała mi po pracy po organizer i jeszcze o 16 go dostałą w mojej biedrone :D Oczywiście również wersja szminkowa <3
wygląda świetnie, ale też uważam że peeling ma przede wszystkim peelingować.
OdpowiedzUsuńJa wczoraj w biedronie byłam koło godziny 15 i organizerów było jeszcze bardzo dużo :) kupiłam ten co Ty, oraz podłużny bez przegródek.. i drzewko na biżuterię :)
Frambuesa
UsuńKasiorra
Tak sobie teraz myślę (ja byłam koło 14), że może pierwsza partia szybko poszła a na magazynie mieli więcej ale nie wyłożyli jeszcze czy coś? Bo w sumie było jeszcze parę sztuk, ale tych innych organizerów, szminkowy na pewno dopadłam ostatni. Ale ta moja Biedronka w sumie zawsze taka bidna więc nie wiem :D
masz śliczne pazurki ;)
OdpowiedzUsuńAle perełka! Mimo, że nie peelinguje to można jej to wybaczyć bo wygląda ślicznie i pewnie tak pachnie! Przypomina mi lody truskawkowe. ;) Z wielką chęcią wypróbowałabym tą piankę. :)
OdpowiedzUsuńHaha juz sobie wyobrażam te miny, chociaż u mnie to się gapią tak dziwnie zawsze i na wszystko/kich ;)
OdpowiedzUsuńCo do pianki myjącej, to już o niej czytałam na paru innych blogach i bardzo bym ją chciała!
Sesja pianki wyszła wyśmienicie:) osobiście mam ochotę na taką piankę chociaż wiem, że jest słabym zdzierakiem:) traktuję ją częściowo jako taki gadżet wśród poznawanych kosmetyków. Jednak jej otoczka czyli wygląd, zapach zachęca mnie od pewnego czasu za poznanie jej osobiście:)
OdpowiedzUsuńKolejna kusicielka :)) Ja mam na nią ogromną ochotę, a że jestem wrażliwcem to czuję, że byłabym bardzo z niej zadowolona :))
OdpowiedzUsuńUwielbiam Organique :) te metalowe wieczka po prostu mnie pochłaniają bez reszty ... Pianki nie miałam, i nawet jeśli to słaby zdzieraczek, to chętnie zobaczę ją w swojej pielęgnacji :) Jak już zdobędę, to koniecznie schowam poza zasięg mojej córeczki, bo gotowa jeszcze zjeść :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Pojechałaś z tymi zdjęciami :D Ja się tak czułam obserwowana, jak kręciłam filmik w lesie:D. Co do pianki, to też myślałam, że bardziej w formie ozdoby czy cuś w ten deseń. Ja uwielbiam mega, mega mocne zdzieranie, więc pewnie i u mnie by się nie sprawdziła. Koniec końców wygląda super i przypomina mi pianki z jojo :D
OdpowiedzUsuńOpis twojej sesji fotograficznej rozbawił mnie do łez! Na mnie tak dziwnie patrzą sąsiedzi, jak wychodzę na balkon fotografować paznokcie - czasem z wielgachnym statywem do tego :D. Ale zimą rzadko tak robię, zdjęcia fioletowych z zimna dłoni fotek nie upiększają, poza tym w świetle dziennym w domu jestem tylko w weekendy.
OdpowiedzUsuńPianka zupełnie mnie nie kusi - skład jest bardzo przeciętny, a za kolorem różowym nie przepadam. Kasa zaoszczędzona!
pewnie ja również nie byłabym zadowolona z efektu peelingującego, bo zdecydowanie wole mocne zdzieraki, ale baaaardzo chętnie bym ją wypróbowała, wygląda fantastycznie, pal licho działanie, w tym wypadku liczy się przyjemność :-)
OdpowiedzUsuńJest taka... do zjedzenia. Przypomina puszyste jogurty ... szkoda tylko, że to dość drogi interes w przeliczeniu na pojemność :(
OdpowiedzUsuńAż zgłodniałym , jak na nią patrzę ;) miałam kiedyś piankę do mycia od nich i mile wspominam ten kosmetyk ;) muszę chyba odwiedzić Organique ;)
OdpowiedzUsuńmatko, ale ona cudnie wygląda!
OdpowiedzUsuńJejciu jak ona zachęcająco wygląda, może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńMrrr :D Mam tę samą :) Faktycznie peelinguje bardzo delikatnie, ale dzięki temu nadaje się na co dzień nawet latem na opaloną skórę, więc uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńJa te pianki lubię :) ale fakt, do normalnego mycia, a nie do peelingowania ;)
OdpowiedzUsuńMam niebieską i zupełnie o niej zapomniałam! ;D
OdpowiedzUsuńMimo że jest jaka jest to i tak ją chcę - bardzo! :D
OdpowiedzUsuńCo do robienia zdjęć podziwiam w sumie, sama nie odważyłabym się chyba ;)
Ja z każdym kolejnym kosmetykiem Organique pałam do nich coraz większą miłością :) Z uwagi na ich cenę jestem szczęśliwa, że nie mam do nich dostępu stacjonarnego, bo online jakoś łatwiej mi się oprzeć :)
OdpowiedzUsuńEfekt peelingujący faktycznie słaby ale kocham za zapach i chętnie po nie sięgam :)
OdpowiedzUsuńJa ciągle mam tą piankę na liście must have, chociażby dlatego że jest taka śliczna i słodka :P dla samego wyglądu bym ją kupiła! Oooo nie, zapomniałam o tych organizerach.. mam nadzieję, ze jutro znajdę w biedronce jeszcze :P
OdpowiedzUsuńŁadnie Ci się pazurki komponują z tą pianką:)
OdpowiedzUsuńTe pianki od dawna za mną chodzą, (a dokładnie wersja Pinakolada), trochę jednak ostudziłaś mój zapał, bo ja też lubię mocne peelingi. Ale to nie zmienia faktu, że pianka wygląda obłędnie :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że udało Ci się kupić organizer, ja też dorwałam ostatnią sztukę tego właśnie z przegródkami, a innych było jeszcze po kilka. Ale nie ma co się dziwić, ten co kupiłyśmy jest duży i bardzo ładnie eksponuje kosmetyki :)
Wygląda jak lody truskawkowe :)
OdpowiedzUsuńJest tak urocza, że faktycznie to kiepskie zdzieranie można jej wybaczyć :)
Ty masz 'mózg' hahah ;D nie masz telepatii ;D pianki mnie jusza chociaż same 'se' ich nie kupię ;) a mi to nie przypomina masy tortowej ( jak zwał tak zwał) tylko domowe lody!
OdpowiedzUsuńp/s tez mam starą cyfrówkę i robię foty przy drodze i na szczeście mam się gdzie chowac jak ktoś jedzie ;D
Na tych zdjęciach wyglądają jak lody, aż ma się ochotę go zjeść ;D
OdpowiedzUsuńUf jak dobrze ze mam żarówkę światła dziennego i nie muszę biegać żeby robić zdjęcia na zewnątrz ;-) ostatnio robiłam zdjęcia do bardzo późnych godzin nocnych :-) sama pianka ciekawa jednak mnie kusi bardziej grecka pianka do mycia ciała z tej firmy ;-)
OdpowiedzUsuńPrędzej bym zjadła tą piankę :D strasznie mnie kusi;)
OdpowiedzUsuńteż przydałby mi się zrobić takie zdjęcia :D ale nie jestem taka szalona :( i zrobiłam się głodna przez tą piankę :( ahh idę stąd.
OdpowiedzUsuńojaaa wygląda jak lody truskawkowe:) trzeba uważać co by z rozpędu się nie pomylić i nie zjeść:P
OdpowiedzUsuńPinakoladę dostałam na Gwiazdkę ale jeszcze nie używałam :)
OdpowiedzUsuńwygląda jak deser, szkoda, że kiepsko peelinguje :(
OdpowiedzUsuńjak lody truskawkowe! bym jadła xd :D choć piling musi być pilingiem i zdzierać winien a nie tylko wyglądać..
OdpowiedzUsuńMimo słabego peelingowania- mam na nią chęć! :D I to wielką :D Wygląda bosko!
OdpowiedzUsuńTeż mi się udało dorwać organizer! Miałam nie kupować, ale oczywiście moc blogów i dziewczyn zachwycających się swoimi egzemplarzami zrobiła swoje :D W Warszawie nie widziałam żadnego, dobrze że w moich rodzinnych stronach ludzie nie wiedzą, co dobre i zastałam całe stoisko pełne wszystkich wersji :)
OdpowiedzUsuńJakie słodkie zdjęcia, toż ta pianka wygląda, jak jedzenie, a nie kosmetyk! :D Także tak. Skojarzenia mamy podobne :)
mi się te pianki marzą, chociażby pod względem właśnie ładnego wyglądu, bo ja też fanka konkretnego zdzierania więc pod tym aspektem na pewno by nie sprostała moim oczekiwaniom, aczkolwiek do mycia i umilania czasu w wannie jak najbardziej chcę mieć :D
OdpowiedzUsuńChyba mam ją w swoich zapasach :D Ale inną wersję :) Hahahha wyobrażam sobie miny przechodniów, to musiało być śmieszne :))
OdpowiedzUsuńToż to powinno być jadalne!! :D i jak masz paznokcie kolorystyczne dobrane :D
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem troszkę źle interpretujesz bo pianka peelingująca to nie peeling:) i moim zdaniem nie można oczekiwać mocnego zdzierania:) Ja je lubię, teraz mam Pinacoladę po raz kolejny, a gdy chcę wzmocnić efekt używam wspomnianej rękawicy Kessy (super sprawa wg mnie). Przechodnie musieli mieć ubaw;) w sumie sama myslalam o czymś takim ale stwierdziłam ze na bank spotkam kogoś znajomego i bedzie lipa;)
OdpowiedzUsuńKusiła mnie, ale już nie pierwszy raz czytam że średnio peelinguje, więc może nadawałaby się do delikatnego peelingu twarzy ;)
OdpowiedzUsuńAle fakt, wygląda słodko! :D
Zdjęcia w parku i miny przechodniów - musiały być bezcenne :D
OdpowiedzUsuńNadal chciałabym wypróbować tą piankę, wygląda jak wata cukrowa; taki słodki gadżet do kąpieli :)
Haha, musiałaś być osiedlową atrakcją :D Co do pianek, mam wszystkie 3 wersje i lubię je głównie za zapach i pocieszny wygląd, działanie jest raczej średnie, co nie zmienia faktu, że przyjemnie mi się ich używa :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia są cudne, były tego warte :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Sonią a propos zdjęć ;)
UsuńCo do samej pianki, to spodziewałam się czegoś gorszego, w sensie, że wypadła gorzej. Bo w sumie to, że mocnego zdzierania nie będzie, to już wiedziałam od dawna - no gdzie w tej piance mocny zdzierak ;) Mam ją w zapasach - dostałam w ramach akcji blogerskich mikołajek, ale jeszcze czeka na użycie. Grecką też mam ;)
Pianka wyglada oblednie i jak widac to wszystko... Niestety nie mialam z nia do czynienia.
OdpowiedzUsuńJa robiac ostatnio zdjecia do denka uslyszalam od mojego pytanie po co robie zdjecia pustym opakowaniom? No i wytlunacz teraz chlopu czemu...
Podejrzewam, ze robiac fotki na polu wzbudzalas takie samo zdziwienie ;)
Też bym pewnie zaczęła używać jej do mycia. Zresztą po samym wyglądzie widać, że zdzieranie raczej marne. Sesja musiała wyglądać zabawnie. Ja dzisiaj złapałam trochę światłą i napstrykałam zdjęć.
OdpowiedzUsuń