Kto by pomyślał, że zabawa w kalambury jest o wiele bardziej fascynująca kiedy jest się dorosłym. Jako dziecko to nie było takie fajne. Mówię o tym bo całą wczorajszą noc graliśmy ze znajomymi i dawno się tak nie uśmiałam. Jestem pewna, że to nie tylko dlatego, że zakrapialiśmy zabawę różnymi trunkami (choć pewnie pomogło). Musicie spróbować :D Ale później, teraz chodźcie poczytać recenzję :)
Nawilżająca Maseczka do Twarzy Aloes & Bambus Organic Shop
Ostatnio dużo tych syberyjskich skarbów wam pokazuję, ale mam ich aktualnie pełną łazienkę. Wiele kupiłam sama, kolejne wygrałam w konkursie a jeszcze inne tak jak właśnie tę maseczkę otrzymałam we współpracy ze sklepem internetowym Skarby Syberii :)
Moja Opinia
Aloes i Bambus brzmiał dla mnie bardzo zachęcająco, egzotyczne klimaty to jak najbardziej moja bajka. Świeża, bardzo ładna, zielono biała szata graficzna oraz lekka, żelowa konsystencja świetnie współgrają z założeniami mojej egzotycznej obietnicy. Zapach jest bardzo delikatny, mało wyczuwalny, chyba jest to aloes właśnie :) Całość znajduje ujście w otwarciu typu "klik", które nie zacina się i dobrze spełnia swoją funkcję.
Nawilżająca maseczka Aloes & Bambus daje bardzo miłe uczucie w styczności ze skórą. Żel lekko chłodzi twarz co przynosi mi spore, jakże relaksujące poczucie ukojenia. Bardzo lubię ją nakładać i ten przyjemny moment chłodu. O ile wchłania się wręcz błyskawicznie, bo jakieś pół minuty, to zostawia po sobie klejący się film. Osobiście radzę sobie tak, że zmywam go... tonikiem. Nie żadnymi chusteczkami ani wodą jak radzi producent.
Efekt końcowy okazał się bardzo normalny. Maseczka coś tam nawilża i skóra jest po niej nawet miękka, jednak bez jakiegoś szczególnego efektu "łał". Bywało lepiej. Maska ma być dla mnie swoistym zastrzykiem bogactwa składników i działać mocniej niż codzienny krem, oczekiwałam większego, bardziej spektakularnego działania.
Nie oceniam jej źle, bo ma pewne właściwości relaksacyjne, a w produktach tego typu to dla mnie również ważne. Nie oceniam jej też bardzo dobrze, bo oczekiwałam konkretniejszego działania... Maseczka Aloes i Bambus od Organic Shop rzeczywiście wnosi egzotyczny powiew do wieczornego spa, koi i relaksuje, ale po prostu wciąż brakuje jej lepszego efektu nawilżenia.
( Próbowałam ją też zmywać jak radzi producent żeby nie było, czyli wodą :) efekt nie jest lepszy. )
Wydajność: Maseczka dzięki żelowej lekkiej konsystencji starcza
na długo. Przy stosowaniu 2-3 razy w tygodniu mam jej jeszcze lekko
ponad połowę, a przynajmniej tak strzelam, bo przez opakowanie nic nie
widać :D
Cena: 19,90 zł za 75 ml. W tym momencie mamy przecenę na 12, 90 zł w Skarbach Syberii i tam też taki kosmetyk możecie zakupić. Baner przeniesie was do zakładki z tą konkretną maseczką :)
Skład: Aqua with infusion of Organic Aloe Barbadensis Leaf Juice (organiczny sok z liści aloesu- działanie łagodzące, kojące podrażnioną skórę, orzeźwiające, przywraca jej jędrność i elastyczność, spowalnia procesy starzenia), Glicerin, Amorphophallus Konjac Root Powder (bylina pochodząca z Azji, tworzy film, który zapewnia utrzymanie wilgoci w naskórku, posiada również właściwości wygładzające) , Panthenol (działa łagodząco), Xanthan Gum, Bambusa Arundinacea Leaf Extract (ekstrakt z bambusa, poprawia elastyczność i jędrność skóry ), Allantoin ( zmniejsza zaczerwienienia i podrażnienia skóry) , Zinc PCA ( cynk, łagodzi stany zapalne, reguluje wydzielanie sebum, zmniejsza skłonność do powstawania zaskórników) , Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Cananga Odorata Flower Oil (olejek ylang- ylang, reguluje produkcję sebum we wszystkich typach skóry, posiada właściwości łagodzące, leczy stany zapalne, zapobiega łuszczeniu się skóry ).
PS. Zauważyłyście, że w większości maseczek tego typu producent radzi zetrzeć resztki albo chusteczką albo wodą? Dla mnie to się trochę mija z celem,
po chusteczce i tak się kleję, a woda przecież wysusza. Więc jaki w tym
sens? Ja zmywam takie maseczki tonikami. Ale oczywiście
nie wszystkimi, bo z alkoholem, kwasami salicylowymi itd odpadają.
Chodzi o delikatne toniki, najlepiej lekko nawilżające lub hydrolaty.
(A jeśli zmywanie takich maseczek wodą ma większy, misterny sens, o którym ja w swym nierozjaśnionym jestestwie nie wiem to proszę, oświećcie mnie).
Pozdrawiam :)
Ja też zawsze maseczki zmywam tonikami :) Muszę podprowadzić Twój pomysł zabawy w Kalambury i wypróbować na weekendowej imprezie :D
OdpowiedzUsuńMy ostatnio odkryliśmy na nowo Monopoly :) super zabawa ;)
OdpowiedzUsuńJa też lubię relaksacyjne walory takich maseczek, ale jednak brakuje mi tutaj tego czegoś, żebym chciała ją mieć :)
OdpowiedzUsuńNie mm dobrego hydrolatu, albo toniku więc zmywam takie maseczki wodą. Również bez tego się kleję...
OdpowiedzUsuńOpakowaniem kusi, szkoda, że szału nie ma. Lubię uczucie chłodzenia! :)
Haha kalambury są zarąbiste :D A maseczka fajna,ale niestety puki co mogę sobie ją sobie zapisać na wishliste bo kiedyś po recenzji tego balsamu tybetańskiego tak mnie przekonałaś,że go zamówiłam a przy okazji hurtowo kilka innych kosmetyków kupiłam i tak jakoś stówa poleciała :O
OdpowiedzUsuńJa już też zrobiłam zapas balsamów póki są w promocji haha, mam nadzieję, że kolejne opakowania wciąż będą działać :) Chociaż zamierzam robić przerwy między nimi żeby włosów nie przyzwyczajać :)
UsuńJa maseczki zmywam wodą, ale w sumie nie zastanawiam się nad tym nigdy :D Na uczelni gramy dużo w Tabu i też bardzo się zdziwiłam jak wielką mam z tego radochę :D
OdpowiedzUsuńJa zmywam wodą, bo to co miało nawilżyć skórę zostaje wewnątrz. Przynajmniej taką mam nadzieję :)
OdpowiedzUsuńo tak kalambury nabieraja innego znaczenia jak sie jest doroslym ;d gralam w to kiedys ze znajomymi tez wzbogacając sie trunkami ;D
OdpowiedzUsuńa jesli chodzi o maseczke to tak samo jak Ty, wydaje mi sie ze maseczka powinna działac troche bardziej niz kremik ;) no ale szkoda, ze ta tak nie działa bo lubie taki efekt chłodzenia na twarzy, zwlaszcza po całym zabieganym dniu <3
ja mam za to peeling enzymatyczny brzoskwinkowy <3 ;D
No po zabieganym dniu taka chłodząca maska jest bardzo przyjemna.
UsuńHah kalambury mają moc, już nam haseł brakuje :D
dokladnie! :D haha xD haseł jest od multum ;d ostatnio z kolezankami gralysmy w rymy ;d wez spróbuj znalezc rym do kalafior xDDD
UsuńZabawa w kalambury jest o wiele lepsza teraz niż w dzieciństwie :) Lubię różne imprezowe gry, np. psycholog, kim jestem :) Zawsze jest świetna zabawa :)
OdpowiedzUsuńOstatnio kupiłam sobie żel aloesowy (97% aloesu) i zaczęłam testować. Całe szczęście nic mi się nie klei :)
Nie wiem o co chodzi w gdzie psycholog :D Chce wiedzieć, to to samo co zgadnij kim jestem czy inne? Opowieeeeedź :)
UsuńRównież tego typu maseczki zmywam tonikami. Same chusteczki czy waciki nic nie dają ;]
OdpowiedzUsuńSzkoda, że maseczka nie dała efektu "wow". Jeden plus - pozwala nam się choć na chwilę zrelaksować ;)
Również współpracuję ze Skarbami Syberii i cenię sobie ta współpracę ;) Maseczek ostatnio coś nie kupuję, musze wykończyć zapasy, ale z tej serii mam krem do rąk na wykończeniu i lubię go ;D
OdpowiedzUsuńto tej maseczki nie kupię : p a w kalambury nie grałam milion lat!
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że mogę mieć uczulenie na aloes, bo już dwa aloesowe kosmetyki mnie strasznie podrażniły :( Chyba jak na razie będę omijać wszystko co ma go w składzie, a z drugiej strony do trzech razy sztuka :P W sumie za 12zł taka maseczka to nie tak źle :)
OdpowiedzUsuńostatnio zapominam o tak ważnej czynności jak nałożenie maseczki ;/ nie wiem czemu, ale jakoś wolę te saszetkowane :D jeśli jakaś mi nie podpasuje to nie mam później problemu z resztą kosmetyku :D
OdpowiedzUsuńW sumie saszetkowe też fajne, często sobie kupuję :)
UsuńSama byłam zawsze ciekawa,czeu każą zmywać maseczki wodą. Też mi się to troszkę mija z celem
OdpowiedzUsuńJa gram czasami w scrabble, tez polecam chociaz trzeba się nagłówkować :) Maseczek do twarzy ostatnio nie używam, bo mam wrażenie, że wcale nie działają lepiej od mojego kremu na dzień :p Jak widać, z tą było podobnie :)
OdpowiedzUsuńTez muszę namówić znajomych na scrabble :)
UsuńTeż tego typu produkty zmywam hydrolatami:)
OdpowiedzUsuńJakoś nie specjalnie mnie kusi ta maska, wolę konkretniejsze działanie jednak. Przy czym ja nie przepadam za nakładaniem maseczek, więc jak już coś nakładam to musi działać, jeśli kogoś relaksuje już samo nałożenie, to i z tej maseczki pewnie będzie zadowolony:)
pewnie nawilżenie jakie daje ta maseczka przy mojej suchej skórze nie zrobiło by wiele.
OdpowiedzUsuńMam tą maseczkę, ale jeszcze nie wyrobiłam sobie o niej zdania :)
OdpowiedzUsuńSzkoda że prócz tego chłodzenia robi niewiele . Ja ostatnio mam ochotę na żel do kąpieli mięta i ogórek bodajże ♥ z organic shop;d
OdpowiedzUsuńfajnie mieć taką na półce, ale miło by było jakby był efekt 'wow' ;p
OdpowiedzUsuńłeee, myślałam, że będzie to coś specjalnego. Ja mam z Dermedica, ale również jest średnia. I nie zmywam jej w ogóle, tylko zostawiam na noc ;)
OdpowiedzUsuńLubię maski ale jak przeczytałam o tym, że po chwili robi się lepka to aż mnie otrzepało :D
OdpowiedzUsuńMogę mieć suchą skórę, łuszczącą, ściągniętą, tłustą i brudną - zniosę wszystko, ale jak się klei to mnie odrzuca :P
Za żelowymi maskami nigdy niestety nie przepadałam. Mam wrażenie, że w porównaniu do kremowych są bardzo mało skuteczne, a klejąca warstewka mnie dobija ;)
OdpowiedzUsuńZ rozważaniami na temat wody nie pomogę, też nie lubię nią zmywać maseczek. Najczęściej nawilżające pozostawiam na całą noc :)
ja zmywam ściereczką nawilżoną wodą :) a często pozostawiam na całą noc jeśli jest to maseczka nawiżająca lub taka, którą producent poleca zostawić na noc:)
OdpowiedzUsuńJa po zmywaniu (a właściwie po próbie) maseczki chusteczką jestem cała w farfoclach. No way! :D
OdpowiedzUsuń