Hej!
Na moim blogu przewinęło się już wiele dobrych, porządnych produktów. Jednak tych, nad którymi mogłabym się naprawdę tak bardzo, bardzo zachwycić było mało, są starannie wyselekcjonowane. Nie rzucam tak mocnych pochwał nad całokształtem na lewo i na prawo. Niektóre z was pamiętają recenzję w której przewijały się jednorożce? Chodzi o Be Enchanted od BBW. Do tej pory był to mój krem do ciała numer jeden. Samotny król na tronie. Dziś przedstawiam wam produkt, który zdecydowanie mu dorównuje a jesienią nawet detronizuje.
Lambre Krem do Ciała Hazelnut Orzechowy
MOJA OPINIA
Orzechowy Krem do Ciała od Lambre był od dawna na mojej wishliście, którą kiedyś publikowałam. Marzył mi się nie tylko dlatego, że bardzo sobie cenię produkty tej marki, ale głównie ze względu na orzechowy zapach, na który niezmiernie nabrałam ochoty wraz z nadejściem jesieni. W związku z tym, że tak bardzo chciałam go mieć, produkt miał trochę utrudnione zadanie, bo przecież musiał spełnić moje wielkie oczekiwania.
Zapach jednak przerósł moje najśmielsze wyobrażenie o nim. Teraz pewnie próbujecie sobie przypomnieć aromat orzechów... podpowiem wam, że to i tak za mało by uzmysłowić sobie jak cudowną woń roztacza ten krem :) Kosmetyk bardzo przypomina zapach Nutelli. Orzechowa nuta jest bardzo intensywna, dlatego jedyny "problem" jaki tu widzę, to taki, że fanom delikatnych woni nie będzie to odpowiadało. Jednak ja jako wielbicielka mocnych aromatów jestem ZACHWYCONA. Mimo częstego używania ten krem nie znudził mi się a zapach niezmiernie fascynuje i otula. Na ciele czuć go do około pół godziny po wysmarowaniu.
Jak wiemy zapach to tylko połowa sukcesu jeśli chodzi o specyfiki do ciała. Natomiast we wstępie nie pisałabym wam, że to mój nowy pan i władca nad smarowidłami gdyby nie fakt, że każdy inny aspekt nie zawodzi. :) Krem ma delikatną konsystencję, która potrzebuje około 5-7 minut do całkowitego wchłonięcia. Kosmetyk nie pozostawia po sobie żadnego filmu, czyż nie wspaniale? Zamiast tego możemy cieszyć się gładką, miękką i dobrze nawilżoną skórą. Właściwości pielęgnacyjne stoją na bardzo wysokim poziomie.
Opakowanie samo w sobie jest pięknym zaproszeniem do orzechowo-kremowego świata. Nic bym w nim nie zmieniła. Jest charakterystyczne a to bardzo sobie cenię. Przewodni motyw orzecha zdobi metalowe wieczko, folia zabezpieczająca chroni przez niepowołanymi palcami a całość prezentuje się po prostu bardzo, bardzo dobrze.
Kiedy pierwszy raz poczułam zapach orzechowego kremu od Lambre byłam tak oczarowana, że w myślach powtarzałam sobie "proszę proszę tylko żebyś Ty jeszcze działał fajnie". Moje prośby zostały totalnie wysłuchane. Mogę powiedzieć, że tęczowe wiewiórki wirowały mi w głowie a orzeszki w radosnych podskokach śpiewały Jolly Good Fellow. Jesienny czas znowu stał się piękniejszy.
Zapach jednak przerósł moje najśmielsze wyobrażenie o nim. Teraz pewnie próbujecie sobie przypomnieć aromat orzechów... podpowiem wam, że to i tak za mało by uzmysłowić sobie jak cudowną woń roztacza ten krem :) Kosmetyk bardzo przypomina zapach Nutelli. Orzechowa nuta jest bardzo intensywna, dlatego jedyny "problem" jaki tu widzę, to taki, że fanom delikatnych woni nie będzie to odpowiadało. Jednak ja jako wielbicielka mocnych aromatów jestem ZACHWYCONA. Mimo częstego używania ten krem nie znudził mi się a zapach niezmiernie fascynuje i otula. Na ciele czuć go do około pół godziny po wysmarowaniu.
Jak wiemy zapach to tylko połowa sukcesu jeśli chodzi o specyfiki do ciała. Natomiast we wstępie nie pisałabym wam, że to mój nowy pan i władca nad smarowidłami gdyby nie fakt, że każdy inny aspekt nie zawodzi. :) Krem ma delikatną konsystencję, która potrzebuje około 5-7 minut do całkowitego wchłonięcia. Kosmetyk nie pozostawia po sobie żadnego filmu, czyż nie wspaniale? Zamiast tego możemy cieszyć się gładką, miękką i dobrze nawilżoną skórą. Właściwości pielęgnacyjne stoją na bardzo wysokim poziomie.
Opakowanie samo w sobie jest pięknym zaproszeniem do orzechowo-kremowego świata. Nic bym w nim nie zmieniła. Jest charakterystyczne a to bardzo sobie cenię. Przewodni motyw orzecha zdobi metalowe wieczko, folia zabezpieczająca chroni przez niepowołanymi palcami a całość prezentuje się po prostu bardzo, bardzo dobrze.
Kiedy pierwszy raz poczułam zapach orzechowego kremu od Lambre byłam tak oczarowana, że w myślach powtarzałam sobie "proszę proszę tylko żebyś Ty jeszcze działał fajnie". Moje prośby zostały totalnie wysłuchane. Mogę powiedzieć, że tęczowe wiewiórki wirowały mi w głowie a orzeszki w radosnych podskokach śpiewały Jolly Good Fellow. Jesienny czas znowu stał się piękniejszy.
źródło:klik |
Co myślicie o moim kremowym jesiennym królu?
Po tej orzechowej przygodzie coś mi się wydaje, że latem zrobię nalot na wersję z marakują :D
A wy macie swoich niezaprzeczalnych faworytów wśród kosmetyków?
Pozdrawiam ja i tęczowe wiewiórki :)
Pozdrawiam ja i tęczowe wiewiórki :)
Jestem i ja, wiewióreczka ;D nic orzechowego nie miałam ale chętnie skosztuję znaczy wypróbuję ;D ale jak będzie w promocji ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszelkiego rodzaju kremy i masła do ciała, a szczególnie jak pięknie pachną. Opakowania zachęcają do wypróbowania ; ))
OdpowiedzUsuńChętnie zasilę swoją kolekcję jednym z tych cudów.
Pozdrawiam i zapraszam do nas
Ja to bym wypróbowała ale truskawkowe albo waniliowe ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam orzechy laskowe, więc to coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńzapach absolutnie dla mnie;)
OdpowiedzUsuńAle mi ochoty narobiłaś na ten krem:-) już nawet nie o zapach chodzi tylko fajne działanie, bo bardzo rzadko trafiam na dobry specyfik di ciała.
OdpowiedzUsuńCzuję się bardzo mocno skuszona, po twoim opisie, chcę orzeszka, a widzę jeszcze marakuję i truskawkę, które ładnie się uśmiechają do mnie :)
OdpowiedzUsuńPiękna konsystencja, a zapach tak cudnie opisałaś, że go po prostu... wyobraziłam sobie :)
Ja też mam teraz dużą ochotę na marakuję :)
Usuńoj jesień z takim kremem od razu by mi umiliła życie. A zdjęcie wiewiórki jest tutaj bezbłędne :D
OdpowiedzUsuńWydaje się być ciekawy :D
OdpowiedzUsuńOrzechowy krem to coś w sam raz dla mnie, choc firma nic mi nie mówi!
OdpowiedzUsuńNie? Ja miałam już parę kosmetyków tej marki i chyba nigdy się nie zawiodłam :)
UsuńNigdy nie słyszałam o tym produkcie, ale wersję z marakują chętnie bym wypróbowała, orzechy to chyba nie moja bajka :) a takie wiewióreczki biegają u moich rodziców po ogrodzie ;) czasem nawet wchodzą na taras i można popatrzeć na nie z bliska :D
OdpowiedzUsuńO jak słodko, ja wiewiórki spotykam tylko od czasu do czasu w parku lub lesie :)
UsuńJestem ciekawa jak pachnie ten Twój król :D Choć przyznam szczerze, że bardziej mnie chyba ciekawi zapach kremu truskawkowego bądź tego o zapachu marakui :)
OdpowiedzUsuńnawet kolor ma taki, że chętnie bym zanurzyła w nim łyżkę :D
OdpowiedzUsuńTotalnie nie dla mnie, jestem zwolenniczką owocowych kremów :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie nuty zapachowe , kocham orzechy :) chętnie bym wypróbowała taki krem :)
OdpowiedzUsuńPóki co moim faworytem jest masło pomarańczowe od TBS, ale narobiłaś mi ogromnej ochoty na takoe jesienne orzeszki :D
OdpowiedzUsuńWiesz, że nianwidzę orzechów a po tym wpisie mam ochotę na ten kremik :P Czarujesz, czarujesz :D
OdpowiedzUsuńJak on smakowicie wygląda ;D Normalnie jak jakaś masa do ciasta ;D Aż mi brzuszek sie odezwał ;D Kocham orzechy i chętnie bym go widziała w moich zapasach ;D Też czasami tak mam że jak coś cudownie pachnie to w myślach proszę coby i działanie było równie spektakularne ;D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci że masa do ciasta to w sumie świetne porównanie. Naprawdę jak się go otworzy to pachnie bardzo bardzo jadalnie :)
UsuńOn nawet wygląda pysznie, kojarzy mi się z kawowych, albo orzechowym jogurtem:) Jak jeszcze pachnie jak nutella to musi być naprawdę świetny:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia mu zrobiłaś z tymi orzechami:)
Zapach jest bardzo podobny do Nutelli a ona naprawdę pachnie orzechami. Bo choć może nie wszyscy wiedzą, ale Nutella ma naturalny skład :)
UsuńI dziękuję za miłe słowa :)
O kurrrczę :) ja uwielbiam intensywne zapachy. Ten musi byc boski !
OdpowiedzUsuńZa typowym zapachem orzechów nie przepadam ale skoro przypomina Nutelle to chętnie bym się skusiła!
OdpowiedzUsuńOstatnio będąc w Warszawie chciałam zakupić Twojego ulubieńca od BBW, ale podobno go wycofano:( Teraz ciekawi mnie ten :)
OdpowiedzUsuńOOoooooo co? :( Jak mogli wycofać tak boski zapach ? Miałam nadzieję kupić jeszcze nie raz. Jak śmieli.
UsuńW każdym razie dzięki za info :)
Zdecydowanie pozostałe wersje zapachowe nie kuszą ani trochę tak bardzo, jak ta! Uwielbiam zapach orzechów i jak tylko będę miała okazję, na pewno go wypróbuję! :)
OdpowiedzUsuńMnie troszkę jeszcze marakuja, ale już ponad miesiąc temu wiedziałam, że właśnie tą orzechową wersję chcę posiąść najbardziej :D
UsuńO jaaa, jest wersja z maracują - bosssko! :D
OdpowiedzUsuńOrzechy lubię ale wiewióreczka kusiiii :D
OdpowiedzUsuńW składzie blisko początku masło kakaowe i shea, nic dziwnego, że dobrze działa. Tego oleju orzeszkowego malutko, pod koniec składu, ale zawsze coś. No i jeszcze olej z pestek winogron po drodze, niedoceniany, a fajnie działa na skórę :) Sama bym chętnie takiego kremu spróbowała! Może nie na buzię, żeby mnie nie zapchał, ale na ciało, czemu nie.
OdpowiedzUsuńTak, trzeba przyznać, że skład zaczyna się bardzo dobrze i mimo, że nie jest to produkt naturalny to składowo daje radę :)
UsuńMam straszna ochotę na niego i gdyby nie zapasy to bym kupiła !
OdpowiedzUsuńchętnie bym go przetestowała ;)
OdpowiedzUsuńJaką fantastyczną sesję zdjęciową mu zrobiłaś! :-)
OdpowiedzUsuńI opisałaś tak zachęcająco, że nabrałam chęci!
Pokusiłabym się chyba o wersję waniliową. Uwielbiam takie słodkie zapachy w zimowej pielęgnacji.
OdpowiedzUsuńMamma mia, krem o zapachu Nutelli *_* Pokochałabym go już za sam zapach! ;) A skoro jeszcze dobrze nawilża skórę... :)
OdpowiedzUsuńTroszkę długo się wchłania, ale za to jaką cudowną ma konsystencję, a zapach mogę sobie tylko wyobrazić:)
OdpowiedzUsuńno i już trafił na moją wishlistę, wielkie dzięki ;P
OdpowiedzUsuńale Twoje zachęty i fotka kremu w słoiku sprawiły, że ślina pociekła mi do kolan :D
Cena wstępnie jest wysoka, ale jak tak rozłożyć sobie ją na czynniki pierwsze, znaczy zapach, nawilżenie, otulenie i urocze opakowanie, to wcale tak drogo nie jest. Sama konsystencja przypomina mi nieco sos pistacjowy, który często biorę w Redberry jako dodatek do mrożonego jogurtu :]
OdpowiedzUsuńaaleee kuusiiiiiiiii.... moze kiedys.. poki co stosunek cena - pojemność go wyklucza :(
OdpowiedzUsuńOrzechowy zapach jako masełko, jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńSkoro ten orzechowy krem tak cudnie pachnie i do tego dobrze nawilża, to podejrzewam, że inne wersje też muszą być niezłe. Gdyby nie kilka maseł i balsamów w zapasie to skusiłabym się na wersję: truskawka z bazylią, brzmi kusząco :)
OdpowiedzUsuńrok temu kupiłam orzechowo-muffinkowy zestaw farmony i przepadłam - pachnie bosko, uwielbiam orzechowe kosmetyki <3 ten krem tez musi być super :D
OdpowiedzUsuńNo rewelacja, zjadłabym :)
OdpowiedzUsuńMam lakier z Lambre i nie jestem zadowolona z jego trwałości. Krem wygląda bardzo zachęcająco!:) Zachciało mi się orzechów... :D
OdpowiedzUsuń