Cześć!
Listopad miał tak krótkie dni, że cały przeleciał mi jakby między palcami. Bałam się nawet, że tak niewiele zrobiłam, że ciężko będzie mi dla was sklecić porządną podróż, a nie chciałabym jej zapychać tylko fotkami jedzenia czy np. kosmetyków, które i tak widzicie w postach. Jednak jak zabrałam się za pisanie okazało się, że znalazło się parę przyjemnych zdjęć i mam nadzieję, że was nie zawiodą. No to jedziemy!
Listopadowa Podróż przez Jokolandię
Stacja I: Udało mi się odwiedzić rodziców i zobaczcie co znalazłam w swoim dawnym pokoju. Tę bombkę z cekinów zaczęłam tworzyć całe lata temu. Jako nastolatka mój zapał zwykle był wielki i potężny, ale też słomiany, dlatego nigdy jej nie skończyłam. :]
Stacja II: Tutaj już powrót do Kielc, uwielbiam jeździć jako pasażer, oczywiście z dobrym kierowcą u boku i z jakąś dobrą muzyką :)
Stacja III: W Kielcach otworzyli nową knajpkę "Quest" gdzie można zjeść, napić się i do tego pograć nie tylko w planszówki, ale też na komputerze czy konsoli. Uwielbiamy ją ze znajomymi i powoli odkrywamy najróżniejsze gry. Miejsce jest ładne, schludne i z całkiem miłą obsługą.
Stacja IV: Chyba nie wyszłam na tym zdjęciu najkorzystniej na świecie, ale mniejsza. Chodzi o to, że ciągle chodzę na mecze i kibicuję Koronie Kielce. Swoją drogą nawet jutro znowu tam będę. :)
Stacja V: Takie kwiatuszki przynosi mi mój mężczyzna. :)
Stacja VI: Ludzie, zwłaszcza starsi zwykle ogromnie się dziwią, że w naszym domu głównie gotuje mój S. Pewnie zdziwili by się jeszcze bardziej jakbym pokazała niektórym babciom, że to facet zrobił te nadziewane papryczki. ;)
Stacja VII: Natomiast kiedy ja gotuję to zwykle jest to w ramach niespodzianki. Czasem też chcę zrobić mojemu S. taką przyjemność. Udało mi się zrobić typowo męskie żarcie, do tego grzaniec i nawet kuchnia nie poszła z dymem. A yeah.
Stacja VIII: Zawsze mam ponapoczynane kilka książek, nie umiem czytać jednej na raz. A w tym miesiącu skończyłam na przykład Dziedzica Wojowników, książka w moim ulubionym gatunku czyli fantasy. Na początku powiało nawet trochę Potterem więc się podnieciłam, ale niepotrzebnie. Styl pisania autorki bardzo ładny, lekki i dosłownie leci się czytając, co jest bardzo na plus, ale jak dla mnie fabuła i bohaterowie bardzo prości. Oczywiście ZA prości.
Stacja IX: Co robi Joko kiedy nie widzi jej nikt? Napierdziela w Skyrim! Haha oczywiście nie tylko to... no ale przecież wszystkiego wam ne zdradzę. ;)
Stacja X: Uwaga, przedstawiam wam absolutnie najlepszą, najbardziej innowacyjną, zaawansowaną, genialną zabawkę dla kota. Moja Frosti jara się nią od kilku miesięcy. Nie ważna jest już piłeczka, nie ważne piórka, ani nawet baza z kartonów. Teraz liczy się tylko to! PLASTIK Z PIZZY (jak to się w ogóle naprawdę nazywa?) Jak zamawiamy pizzę to tam jest to coś. I mój kot całe dnie się tym bawi. Co prawda nie mamy dywanów tylko śliską podłogę i to jej wtedy fajnie ucieka. Polecam. :) Schudła chyba ze dwa kilo tak za tym biega.
Stacja XI: Czy podobała wam się listopadowa podróż przez Jokolandię? :)
Pozostałe fotomixy możecie obejrzeć w zakładce: Podróże przez Jokolandię.
Listopad zamęczył mnie permanentną ciemnością, ale na szczęście jeszcze jako tako dobry humor się mnie trzyma. :) W sumie było spoko, miałam naprawdę sporo wyjść ze znajomymi, nie przestałam ćwiczyć i chodzić na zajęcia i nawet ciągle widzę coś fajnego w tej jesiennej, ponurej aurze :)
A jak było z wami? :)
Tulę Ciepło
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kurde ale narobiłaś mi smaka tymi papryczkami :)
OdpowiedzUsuńDłuższą chwilę zastanawiałam się co to właściwie jest ta jokolandia! :D .. tyle czasu nie było mnie na blogu ,że zdecydowanie wypadłam z obiegu! Fajnie tu u Ciebie :) miło znów wrócić !
OdpowiedzUsuńFajnie, że jesteś :)
UsuńTo moja ukochana seria na Twoim blogu:). Zastanawiam sie poważnie, czy tez nie powinnam zacząć biegać za tym plastikowym od pizzy...mówisz dwa kilo....
OdpowiedzUsuńJoko, jest szansa na podbicie Chodakowskiej w rekordach popularności :D
UsuńKurczę muszę to opatentować zanim Ewa się zorientuje :D
UsuńHahaha :D to ja też spróbuję pobiegać za tym czymś :D
UsuńMi podoba się każda Twoja podróż ;) Koteł jest uroczy i chciałabym zobaczyć jak bawi się tym... czymś od pizzy ;) A co do bombki z pierwszego zdjęcia... Może jeszcze ją skończysz?
OdpowiedzUsuńMyślałam nad tym ale musiałabym znaleść identyczne perełki i cekiny, niestety kulę znalazłam, a przyborów z czego ją robiłam już nie :]
Usuńcekinowa kulka jest fajna, a jakby tak kotek się nią pobawił? :D podoba mi się rozrywkowy regał w kawiarence, nic tylko sączyć kawkę lub wyskokowy napój i spędzać miło czas ze znajomymi :-)
OdpowiedzUsuńA mój ślubny nic mi nie gotuje 😢 dlaczego bardzo Ci zazdroszczę. Frosti jest słodka i zabawna.
OdpowiedzUsuńmoje koty też to uwielbiają. zawsze, jak byłam mała, nazywałam to stolikiem do pizzy :D
OdpowiedzUsuńlel, mój P. to gotuje od święta. ale jak już, to w 99% coś odwali, ostatnio był kurczak z masłem orzechowym.
choś w sumie, ostatni tydzień to głównie na mieście jedliśmy.
Korona Kielce, to klub piłkarski?
ja czekam na nwoe simsy :_:
To ja mam tak jak Twój P. jak już za cos się wezmę to staram się, żeby to było inne i wow. :D A na co dzień... cóż nie cierpię gotować.
UsuńTak Korona do klub piłkarski Ekstraklasy nawet :) Wczoraj byłam na meczy z Lechem Poznań, ale niestety przegraliśmy, ale wymarzłam.
Też czekam na Simy, już normalnie dni odliczam! W czwartek od razu jadę rano po nie, a jak :D (nawet nie zapisałam się na zajęcia, bo w czwartki mam pilates, stwierdziłam, że cały wieczór wolę grać). :]
ja się nagram dopiero po świętach, bo u mnie niestety, na laptopie nie chodzą jakoś super ekstra.
Usuńno i całą rodzinkę z historią mam na kompie P.
a z powodu studiów i pracy jestem często później niż on, więc.... :D zazwyczaj komputer zajęty, hahah (bo jego, oczywiście). za to po świętach, to już po składzie i wysyłce Magazynu, więc luzik ;)
śliczna bombka :D
OdpowiedzUsuńchciałabym żeby facet mi gotował, bo ja tego nie lubię robic hihi :D
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tą serią Jokolandia - przybliża Twoją osobę i jakoś tak cieplej na serduszku się robi :) Gotujący mężczyzna, to jest skarb - trzymaj się go :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :) W grudniu chyba będzie dwa lata jak lecę z ta serią :D
UsuńUwielbiam nadziewane papryczki, z tym,że sama je robię, bo mój luby potrafi tylko schabowe przygotować ;) Obecnie mam zaczęte 3 książki i zazwyczaj doba jest za krótka, aby je skończyć, a knajpka wpadła na bardzo fajny pomysł. Powinno być takich więcej ;)
OdpowiedzUsuńJa teraz czytam tylko chwilę przed snem, bo też inaczej nie ma kiedy, ale na święta zrobię sobie przerwę z blogiem, to wtedy mam zamiar duuuużo czytać :)
UsuńJak zwykle świetna podróż :)
OdpowiedzUsuńKnajpa fajnie się zapowiada :)
Kwiatów zazdroszczę, bo ja nawet na urodziny ich nie dostaję :(
A ogólnie to ja chcę już wiosnę!!!
To okrzycz tego swojego, że Ci kwiatów nie daje, jak to tak. Facetowi czasem trzeba wprost powiedzieć. :]
UsuńMówię mu non stop, ale nie dociera niestety :(
Usuńhihihi kotek i 2 kg, to ja od dzisiaj wyciągam swoje zapasy, mam ich chyba 10 co da mi 20kg z głowy ;)
OdpowiedzUsuńSkyrim rządzi! <3 :D
OdpowiedzUsuńA jakoś tam mi się faza włączyła, bo już dawno przeszłam, ale nie miałam w co grać i sobie śmigam od nowa. :D
UsuńLiczyłam na to, że pojawi się Frosti:) koty Nas potrafią zaskakiwać, bawiąc się różnymi śmiesznymi przedmiotami.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post, obserwuje Twójn Blog już dłuższy czas :) Zapraszam do polubienia :)
OdpowiedzUsuńŁadny kociak :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam mixy zdjęć. :) Zazdroszczę gotującego mężczyzny - mój mąż nienawidzi gotować (ale uwielbia jeść to, co ja ugotuję). Jak ja bym chciała, żeby mnie tak dzień w dzień (albo chociaż co kilka dni) raczył własnoręcznie ugotowanym posiłkiem. Bajka! ;)
OdpowiedzUsuńWiem, ja to ogromnie doceniam, że on tak się garnie do kuchni, z kolei ja nienawidzę gotować, pewnie jakbym nie miała gotującego faceta to bym się przełamała, ale tak to naprawdę dobrze trafiłam, On po prostu lubi :)
UsuńAle ładnie wyszłaś na ostatnim zdjęciu :) A knajpka z grami to bardzo fajny pomysł, chętnie bym do takiej się wybrała :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję :)
Usuńzrobiłam się mega głodna, Ginek to tak leniwy kot że w życiu by dupki za tym nie ruszył ;D
OdpowiedzUsuńPlastik z pizzy... Nie mam pojęcia jak się nazywa... Ja ją zwę wabikiem na koty :) Pan Tygrysek uwielbia ją straszliwie. Kocha też gumki do włosów i patyczki do uszu, ewentualnie papierowe piłeczki. Śmieci, a tyle szczęścia.
OdpowiedzUsuńO patyczki do uszu też wiecznie mi wyciąga z opakowania :D
UsuńChyba też powinnam pobiegać za takim plastikiem hahahah ;D
OdpowiedzUsuńKwiatuszki ze stacji piątek <3. Dostałam takie, tyle że żółte tydzień temu. Twoje ładniejsze, bo za żółtymi kwiatami nie przepadam, o czym niestety mój Maciek czasem zapomina:)
OdpowiedzUsuńMam to samo, też nie lubię żółtych, a zdarza mi się dostać mimo, że mówiłam, że nie lubię, ale faceci nie pamiętają takich rzeczy. Ważne, że pamiętają w ogóle o tych kwiatkach :D
UsuńPatrząc na takie pyszności od razu zrobiłam się głodna i coś bym zjadła , chociaż już dobrze po północy ;) Jako pasażer nie lubię jeździć , niestety choroba lokomocyjna ;(
OdpowiedzUsuńWiem co to znaczy i współczuję jak byłam mała i jeszcze jako nastolatka też miałam. Każda podróż kończyła się wymiotowaniem w połowie drogi. Później nie wiem czemu przeszło samo z siebie, już nie mam. Ale wiem co to znaczy :/
UsuńŚwietna ta bombka :) Facet, który umie gotować-ideał :D Zostałam twoim 1215 obserwatorem :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie i witam! :)
UsuńFakt, za ciemno jest w listopadzie...
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Jak widać nawet plastik z pizzy potrafi bardziej ucieszyć niż pudełko ;-) A bombka z cekinow to wcale nie glupi pomysł.
OdpowiedzUsuńJak widać nawet plastik z pizzy potrafi bardziej ucieszyć niż pudełko ;-) A bombka z cekinow to wcale nie glupi pomysł.
OdpowiedzUsuńOj jak ja lubię gry planszowe! <3 Chciałabym taką knajpkę w mojej okolicy :)
OdpowiedzUsuńU mnie listopad przemknął błyskawicą, bo miałam egzamin i tylko na tym się skupiałam także u mnie kompletnie nic się nie działo :) A Twoja podróż bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że egzamin zdany? :D
UsuńUwielbiam nadziewane papryczki! :D
OdpowiedzUsuńFajna bombka. Ja w tym roku też podobne robiłam :-)
OdpowiedzUsuńOoo, zjadłabym takie papryczki nadziewane, chociaż ciekawe co jest w środeczku, a raczej co było? :D
OdpowiedzUsuńFrosti ma niezłą zabawkę, u mnie listopad był kiepski głównie z tego względu, że jeden z moich 3 kociaków się rozchorował i trzeba było z nim jeździć często do weta, ale na szczęście już jest lepiej, czeka nas jeszcze jedna wizyta kontrolna przed świętami, oby ostatnia...
Och, moja mama miała fazę na te bombki ze dwa lata temu i zrobiła takie cekinowe oraz wstążkowe dla każdego w rodzinie :D Słomiany zapał powiadasz? Witaj w klubie :D
OdpowiedzUsuńMi od paździera tak czas leci, że to jest jakaś masakra xD Nawet nie skapłam się, że już święta idą i muszę się jakoś ogarnąć życiowo xD
OdpowiedzUsuńTeż nie potrafię czytać jednej książki i też kilka zazwyczaj czytam. Nie wiem czemu, ale strasznie szybko się nudzę i muszę kilka czytać, żeby jedną skończyć ;-;
oglądając zdjęcia doszłam do wniosku, że masz tego samego laptopa co ja :D ha :D
OdpowiedzUsuńNo dawno mnie tu nie było, tyle notek do nadrabiania :))Fajny listopad miałaś, ale jestem szczególnie pod wrażeniem cekinowej bombki :D
OdpowiedzUsuń