Recenzja Eveline Pro- Regenerująca Maseczka Żelowa czyli nawilżenie w saszetce


Cześć 

Dopiero co wróciłam z morderczego treningu, gdzie od półtora miesiąca przeprowadzam akcję, którą nazwałam "zabić wieloryba" . Nie chcę się narazić fanom zwierzątek, sama do nich należę, to tylko taka metafora. Oczywiście trochę wyolbrzymiam, ale dobre hasło trzeba mieć! :D W każdym razie ciało padnięte, ale palce przecież sprawne i mogę dla was napisać tą notkę. Zapraszam moi drodzy na recenzję maseczki od Eveline. :)



Eveline Regenerująca Maseczka Żelowa
do twarzy, szyi i dekoltu 


 Eveline Pro- Regenerująca Maseczka Żelowa

Na opakowaniu: " Maseczka 5 w 1. Odmładza i regeneruje, redukuje zmarszczki, ujędrnia i napina, łagodzi podrażnienia."

Ode mnie: Maseczka to kolejny produkt, który przyszedł do mnie w ramach testowania nowości od Eveline. Szczerze mówiąc zaznaczałam, że nie testuję kosmetyków w saszetkach, bo dla mnie taka ilość kosmetyku to za mało, aby napisać recenzję, a mimo to wysłano do mnie tę maseczkę. Jednak już nie będę robić problemu i opiszę wam po prostu swoje wrażenia z aż jednego użycia. 




MOJA OPINIA


Moja opinia tym razem będzie wyjątkowo krótka i bez podziału na paragrafy, bo też nie ma tu zbyt wiele do opisywania. Saszetka prezentuje dosyć zwyczajną grafikę, z jakąś obcą kobietą na przodzie :), mnie taki design nie zachęca szczególnie, ale przejdźmy do ważniejszych rzeczy. Jak wspomniałam maseczki użyłam aż raz na twarz, szyję i dekolt i po jednej aplikacji oczywiście ciężko byłoby zaobserwować obiecane odmłodzenie czy redukcję zmarszczek. Jednak maseczka wydała mi się obiecującym produktem w swoim działaniu. Nawilżenie, które jest dla mnie najważniejsze jest na bardzo dobrym poziomie, skóra po użyciu jest gładka i aksamitna. Maseczka rzeczywiście jest żelowa, nie spływa z twarzy, a takie konsystencje często leciutko chłodzą i tak również było w tym przypadku. :) Czy łagodzi podrażnienia? Raczej użyłabym słów, że ma właściwości kojące i przynoszące ulgę. Poza tym zaskoczyła mnie, że tak ładnie pachnie. Maseczka ma aromat kosmetyczny, ale świeży, bardzo przyjemny. W moim przypadku, a mam cerę tłustą nie wchłonęła się całkowicie, a nadmiar usunęłam za pomocą delikatnego toniku. Pierwsze użycie tego produktu było naprawdę udane, co może być obietnicą, że przy regularnym stosowaniu maseczka od Eveline przyniosła by jeszcze lepsze rezultaty. Myślę, że warto ją wypróbować, jeżeli ktoś preferuje saszetkowce. :)

THE END



 Eveline Pro- Regenerująca Maseczka Żelowa



DODATKOWE INFORMACJE

Cena: ok. 3,60 zł za 7 ml

Dostępność: Tak jak wspomniałam, maseczkę znalazłam w pudełku nowości od Eveline, które zobowiązałam się przetestować. Jednak wy możecie ją nabyć w sklepie internetowym Eveline, lub w większości drogerii kosmetycznych, czy w sklepach osiedlowych.


Skład:




Lubicie maseczki saszetkowe czy wolicie w dużych opakowaniach? Ja wolę to drugie, choć od czasu do czasu mogę się skusić na taką saszetkę. :)

I proszę mi tutaj szybciutko powiedzieć, czy ktoś z was ćwiczy regularnie tak jak ja? Połączmy się w bólu... :D




 
Pozdrawiam!




44 komentarze:

  1. Ostatnio głównie glinek używam, ale chyba mam w zapasie jeszcze 2 saszetki maseczek :) Nie no szacun, mój wieloryb (czytaj moje drugie ja) nie chce się zabić, ma za wielkiego lenia.. Ale myślę, że jak mieszkam na 4 piętrze bez windy i truchtam po tych schodach kilka czasem kilkanaście razy dziennie to to się zalicza do treningu prawda? haha , dobra wiem, że nie ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie truchtanie po schodach to prawie jak stepy na treningu, a stepy są mordercze brrr nie cierpię tych zajęć, raz byłam i to jeszcze nie na moją kondycję :D Także wiesz :D

      Usuń
  2. Nie przepadam za kupnymi maseczkami.
    Ja staram się robić przysiady- dużo przysiadów. Nawet próbuję ze sztangą.. Ale... Początki są zawsze ciężkie.. Dosłownie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To racja, ja od niedawna chodzę na fitnessy bo półtora miesiąca to nie tak dużo. Ale pamiętam swoje pierwsze zajęcia to masakra... Było okropnie ciężko, ale już po kilku godzinach coraz lepiej i lepiej. Teraz też się męczę, ale jestem w stanie wykonywać wszystkie ćwiczenia na 80 - 100 procent więc poprawa formy na pewno jest. Także nie poddawaj się i Ty, trzymam kciuki. :)

      Usuń
  3. hmm nie wpadła mi w oko jeszcze :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja lubię saszetkowe maseczki ale najczęściej chyba z Bielendy kupuje. Ale się uśmiałam z tego wieloryba :D, daj że spokój :D. Ja mam we wrześniu wesele i muszę się brzucha pozbyć tylko mi się ćwiczyć nie chce i jak żyć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trzeba mieć dobre hasło, drugie to "od wieloryba do syrenki" :D Haha/
      Mi się w domu też było ciężko zmotywować, niby był ruch, ale mało systematyczny. A zajęć nie opuszczam i już się powoli od nich uzależniam :)

      Usuń
  5. Czasem sięgam po maseczki w saszetkach, ale jakoś niechętnie bo najczęściej taka maseczka wystarcza na wiecej niż jeden raz, a potem po otwarciu zapominam zużyć do końca. Najchętniej sięgam po te w tubkach lub sloiczkach;) Z tą nie miałam do czynienia jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wolę tubki, bo jakoś tak systematyczniejsza wtedy jestem. :)

      Usuń
  6. Ja też jakoś wolę maseczki w większych opakowaniach, ale saszetek też zdarza mi się używać :)
    Co do ćwiczeń - ja zaczęłam w zeszłym tygodniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, a chodzisz też na jakieś zajęcia czy próbujesz w domu? :)

      Usuń
    2. Na razie chodzę na zajęcia (na zumbę i na piłki). Boję się że w domu bym się nie zmobilizowała :>

      Usuń
    3. Ja właśnie w domu nie potrafię być taka regularna. Poza tym dużo więcej daje z siebie w klubie niż na mieszkaniu. To trzymam kciuki :D

      Usuń
  7. Ja w sumie lubię maseczki w saszetkach, bo raz kupię sobie taką , a drugim razem inną , a jak kupie w dużym opakowaniu i mi nie spasuje to potem cała tubka leży nieużywana ;) tej jednak jeszcze nie miałam, ale nie wykluczam , że się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. polubiłam się z nią :) na pewno nie raz chętnie po nią sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja lubię saszetkowe, ale preferuję glinkowe, z Dermaglinu i Ziai :) Te nawilżające i regenerujące często mnie uczulają...

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdybym ja była sumienna, gdybym regularnie cokolwiek stosowała... Ech:). W moim przypadku maseczka w saszetce- o ile nie zakupilabym juz na starcie większego zapasu - nie ma o tyle sensu, ze jedna to zbyt mało, zeby cokolwiek "poczuć" a kolejnych na bank zapomnę nabyć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi w systematyczności zdecydowanie pomogło prowadzenie bloga, może dlatego, że mam to poczucie obowiązku że zanim coś ocenię muszę stosować regularnie. :)

      Usuń
  11. mi od nich maseczki na twarz nie służą

    OdpowiedzUsuń
  12. ja ostatnio namiętnie testuję maseczki z ziaji

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja kiedyś bardzo dużo używałam saszetek, ale ostatnio przerzuciłam się na zieloną glinkę i na saszetki straciłam ochotę :D Chociaż ta maseczka wydaje się całkiem obiecująca ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Otrzymałam ją na spotkaniu blogerek i niedługo będę sprawdzać u siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. mam tą maseczkę i nadal czeka na swoje użycie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubię saszetkowce, ale wciąż szukam odpowiedniej maseczki w tubce. I pewnie jeszcze długo to potrwa, co do tej maseczki ciekawa jest choć jeszcze zmarszczek nie mam co by mi mogła ją zredukować :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja zaczęłam ćwiczyć z ciężarami :) Dla mnie ta maseczka to przeciętniak niestety

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chcę się właśnie wybrać raz na zajęcia z ciężarami i sobie zobaczyć czy mi się spodobają. :)

      Usuń
  18. Do ćwiczeń mi ostatnio daleko chyba że bierzemy pod uwagę sprzątanie góra dół, i wkładanie słoików :D
    Maseczki w saszetkach lubię - ale musi ich być kilka a nie jedna. Pełnowymiarowe opakowania maseczek u mnie po prostu czasami marnieją, rzadko uda mi się wykorzystać całą tubę :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie miałam jej jeszcze. Produkty eveline jakoś słabo mnie zachęcają... :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocie! Wytrwałości w ćwiczeniach :) Ja miewam różne fazy - jak się zawezmę, to działam, ale wystarczy dzień/dwa przerwy i koniec. Teraz już nawet nie myślę o sporcie, bo jak wracam późnym popołudniem/wieczorem do mieszkania, to jedyne do czego się nadaję, to klapnąć się na łóżko i nie ruszać... ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! No a w domu też tak miałam, zrywy z treningami i w ogóle a potem przerwa i brak mi było systematyczności. Musiałam w końcu zapisać się do klubu i teraz chociaż ćwiczę regularnie.

      Usuń
  21. U mnie też nie wchłania się całkowicie, jednak bardzo podoba mi się nawilżenie jakie daje :). Ogólnie mówiąc mam podobne odczucia do Twoich :). Wytrwałości, sama nie ćwiczę, ale trzymam kciuki za Ciebie :P

    OdpowiedzUsuń
  22. Chciałabym zacząć regularnie ćwiczyć, ale brakuje mi motywacji. Maseczki Eveline nigdy nie używałam

    OdpowiedzUsuń
  23. Mi wystarczy robienie 15 km rowerem ;D

    Nie znam maseczki i raczej nie poznam ;P

    OdpowiedzUsuń
  24. Skoro koi, łagodzi i ulgę przynosi to mam nadzieje że nie zapomnę o niej podczas zakupów:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja wole maseczki w saszetkach bo baaaaardzo rzadko ich używam :)

    OdpowiedzUsuń
  26. nie używam maseczek od ho ho... wiem, że to nie dobrze, ale jakoś ciężko mi znaleźć czas albo pamiętać o tym żeby nałożyć coś na twarz :D łączmy się ^^ chyba żeby cię wesprzeć też pójdę na siłownię :D

    OdpowiedzUsuń
  27. ja w sumie maseczek używam różnych i nie ma reguły :)

    OdpowiedzUsuń
  28. WIELORYBA? przecież Ty motylek jesteś :*
    uwielbiam saszetkowce, aktualnie ma 98 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawka, motylkiem byłam, ale motylek ewoluował ostatnio w pokaźnego bąka. :D hahahaha.

      Usuń
  29. miałam jakiś czas temu tą maseczkę, była dość fajna. Dawno już nie robiłam sobie domowego mini SPA

    OdpowiedzUsuń
  30. Takie saszetkowe wersje maseczek lubię zabierać na wyjazd. Maseczka tej marki przyniosła u mnie jedynie b. dobre nawilżenie.

    OdpowiedzUsuń