Cześć
Jeszcze nie wiecie, bo o dziwo się nie pochwaliłam, ale w ten weekend bawiłam się na weselu. :) Mój S. ciągle ma nogę w ortezie po skręceniu kostki więc po prostu kręciłam się za dwoje. Taka tam królowa parkietu. Dopiero dziś czuję, że energia mi powoli wraca więc zapraszam was z tej okazji na recenzję mgiełki samoopalającej od Eveline. :)
Jeszcze nie wiecie, bo o dziwo się nie pochwaliłam, ale w ten weekend bawiłam się na weselu. :) Mój S. ciągle ma nogę w ortezie po skręceniu kostki więc po prostu kręciłam się za dwoje. Taka tam królowa parkietu. Dopiero dziś czuję, że energia mi powoli wraca więc zapraszam was z tej okazji na recenzję mgiełki samoopalającej od Eveline. :)
Eveline Samoopalająca Mgiełka do Twarzy i Ciała
Na opakowaniu: " Arganowa mgiełka samoopalająca do twarzy i ciała 3 w 1 dzięki błyskawicznie wchłaniającej się formule szybko pogłębia koloryt skóry, nie powoduje smug i przebarwień. Zaawansowana receptura oparta na inteligentnym kompleksie DeepBronze , łączącym intesywnie brązujące składniki mgiełki z wygładzająco- nawilżającym ekstraktem z aloesu, zapewnia efekt głębokiej, równomiernej, złocistej opalenizny. kwas hialuronowy intensywnie nawilża skórę nadając jej aksamitną miękkość".
Ode mnie: Mgiełka to kolejny produkt, który otrzymałam od marki Eveline w ramach testowania nowości. O poprzednim możecie poczytać tutaj - Eveline dwufazowy płyn do demakijażu oczu i ust. O ile z płynu byłam bardzo zadowolona o tyle dziś przyszedł czas, żebym trochę pomarudziła. Jesteście ciekawi dlaczego? Zapraszam na dalszą część posta. :)
Eveline Mgiełka Samoopalająca do Twarzy i Ciała |
Eveline Mgiełka Samoopalająca do Twarzy i Ciała |
MOJA OPINIA
Słoneczne Opakowanie
Samo opakowanie uważam za bardzo udane. Podoba mi się jego wgląd, a zwłaszcza utrzymanie w złocisto - pomarańczowej tonacji, która już na wstępie kojarzy mi się z opalenizną. Opakowanie jest przezroczyste i mogę kontrolować ile mam jeszcze produktu, co zawsze jest praktyczne. Jeśli chodzi o atomizer, właściwie mi bardzo odpowiada taka forma, dozownik wypsikuje po prostu mgiełkę. Ja jestem osobą dosyć doświadczoną jeśli chodzi o produkty samoopalające i nie miałam problemów z rozprowadzeniem tego kosmetyku. Po intensywnym i dokładnym wcieraniu (tak powinno się go nakładać) nie miałam żadnych smug ani zacieków. Aczkolwiek myślę, że dla początkujących sporym ułatwieniem byłoby gdyby płyn miał jakiś kolor, tak aby było widać gdzie rozprowadziliśmy już samoopalacz. :) Sama konsystencja jest dla mnie w porządku, nie spływa, rzeczywiście błyskawicznie się wchłania i nie brudzi ubrań. Muszę też dodać, że mgiełka niestety posiada charakterystyczny nieprzyjemny zapach, typowy dla produktów brązujących. Aczkolwiek chyba jeszcze nie spotkałam się z tym, żeby taki kosmetyk był pozbawiony tej woni, więc to wybaczam. Generalnie z technicznych aspektów, pominąwszy nieprzyjemny aromat, jestem zadowolona. :)
Gdzie ta opalenizna?
I tutaj zaczynają się schody i powiedziałabym, że niemałe. ;) Mgiełkę właściwie można skojarzyć z czymś delikatnym i załóżmy, że nazwa mogła by tłumaczyć niemalże niezauważalny efekt. Jednak niestety, na opakowaniu mi obiecano : "zapewnia efekt głębokiej, równomiernej, złocistej opalenizny". Ups!
Eveline Mgiełka Samoopalająca do Twarzy i Ciała- Efekty |
Wybaczcie jakość i estetykę zdjęć, ale w ogóle ich nie obrabiałam, nie bawiłam się światłem i nie tykałam ich żeby nie zakłócić rzeczywistego porównania opalenizny. Zdjęcia obrazują największy efekt jaki udało mi się uzyskać za pomocą mgiełki samoopalającej od Eveline. Z mojego punktu widzenia trzeba się dobrze przyjrzeć, aby zauważyć efekt. Gołym okiem widziałam, że moja skóra się zmieniła, lekko poprawił się jej koloryt i wygląda na bardziej rozświetloną. Jednak nie mogę powiedzieć, że jest to "głęboka, złocista opalenizna" jakiej niewątpliwie się spodziewałam.
Eveline Mgiełka Samoopalająca do Twarzy i Ciała - Dozownik |
Podsumowując: Samoopalająca mgiełka Eveline na pewno nie jest produktem dla mnie. Oczekiwałam głębokiej, złocistej opalenizny, a nie potrafię za pomocą tego kosmetyku osiągnąć takiego efektu. Miałam wiele innych specyfików, za pomocą których uzyskiwałam bardziej intensywną opaleniznę. Myślę, że osoby kupujące tego typu kosmetyki też liczą na głębszy efekt. Jeśli jednak komuś spodobało się takie naturalne rozświetlenie nie widzę przeszkód, aby się w taką mgiełkę zaopatrzyć, gdyż aplikacja, opakowanie i wydajność są w porządku. Aczkolwiek z mojej strony na pewno było to ostatnie spotkanie z tym kosmetykiem, nie widzę po prostu sensu smarowania się nim dla tak marnego działania. :]
źródło:klik |
A czy wy używacie produktów samoopalających lub brązujących? Podoba wam się taki subtelny efekt, czy jak ja wolałybyście coś bardziej konkretnego?
Ps. Po tym weselu ciągle nie wróciła mi moc, ale dzisiaj idę na pilates, potem jak zawsze zostanę na siłowni. Może sport mnie naładuje. :D
Pozdrawiam
Coś tam widać, ale raczej subtelnie. Szkoda. Ja takich produktów nigdy nie używam bo opalam się naturalnie dość szybko.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio odkryłam mgiełkę z Bielendy i bardzo ją lubie już po 2-3 godzinkach widać dużą różnice:)
OdpowiedzUsuńJakiś efekt jest, ale szału faktycznie nie ma :P
OdpowiedzUsuńTak coś przeczuwałam (chociaż chyba dobre przeczucia to Twoja działka ), że to nie będzie nic spektakularnego. Ja nie używałam jeszcze nigdy samoopalacza, ale znam ich zapachy - myślałam, ze tu będzie inaczej. Ty chyba już sama w sobie jesteś posiadaczką ciemnej karnacji - może na takich albinosach jak ja będzie lepiej to widać? No nie wiem, jak przetestuję to się przekonam :D
OdpowiedzUsuńNic wielkiego :D Ale takie produkty nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńdość delikatny efekt :)
OdpowiedzUsuńMiłego sportowania.
OdpowiedzUsuńOpalenizna średnia. Dla takiej nie zdecydowałabym się na wystawienie się na smrodek samoopalaczy. Nie cierpię tego zapachu. Mam ten z Vita Liberata, też lekko czuć ten zapach ale został zminimalizowany w naprawdę mocnym stopniu. Czuję go dopiero po jakichś 8 godzinach i to bardzo lekko. A wtedy to już mogę iść się myć.
Zazdroszczę zabawy na weselu :)
OdpowiedzUsuńA co do produktu, to owszem przydałoby się coś by choćby delikatnie zbrązowić moją białą jak ściana skórę no ale cóż jak widać po zdjęciach efekt jest mizerny. Gdy się mocno przyjrzeć coś tam widać, ale na prawdę niewiele.
Ja nie używam takich produktów... :) też bym potańczyła na jakimś weselu :)
OdpowiedzUsuńA ja jestem z tej mgiełki zadowolona :) Mam dwa opakowania - jedno poszło na wyprzedaż, bo nie będę w stanie ich zużyć, zanim się przeterminują.
OdpowiedzUsuńOpalenizna jest bardzo subtelna i takiej właśnie oczekiwałam. Mgiełka nie robi plam i smug, jak to bywa w przypadku tradycyjnych samoopalaczy. Trochę śmierdzi, ale jeszcze nie spotkałam czegoś, co opala i nie śmierdzi - no, może oprócz balsamu Vita Liberata. Fajny gadżet, ale raczej do podkreślenia naturalnej opalenizny i delikatnego wyrównania koloru skóry.
Nie używam takich produktów, nie czuję takiej potrzeby... Wolę wyjść na słońce i się opalić :)
OdpowiedzUsuńpieknekosmetyki.blogspot.com
Uwielbiam słoneczko, ale opalać się w Polsce można może ze trzy miesiące. Ja używam wtedy kiedy nie ma słońca :)
UsuńEfekt ładny, delikatny i o to chodzi, taki naturalny :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że mgiełka się wchłania i nie pozostawia smug:)
OdpowiedzUsuńJa tam widzę efekt ale racja, do głębokiej opalenizny to tu daleko:/
Osobiście bym zastanawiała się nad jej zakupem, ponieważ dla mnie taki lekki efekt jest wystarczający, nie lubię mocnej opalenizny:)
Stosowałam kiedyś kilka samoopalaczy ale większość była za mocna, zostawiała ślady na ubraniach itp., później mi się już nie chciało z tym bawić:)
Takiego delikatnego efektu to ja na sobie bym nawet nie zauważyła :D. Strasznie ładne zdjęcia z tymi muszlami :) Miłego ćwiczenia, mam nadzieję, że nie rozładuje Cię do końca :D
OdpowiedzUsuńNiee, jakoś nie chce mi się już od kilku lat opalać :) Słońcem to jeszcze, ale takich specyfików to już od dawna nie używam, polubiłam swoją bladość :D Też byłam na weselu w ubiegły weekend, ale sądzę, że Twoje wesele było lepsze, u mojej kuzynki niestety nijakie.. i towarzystwo i dj, który puszczał muzykę do kitu ;]
OdpowiedzUsuńNie wiem gdzie ta opalenizna moja droga :) Ale to może wina nazwy mgiełka, że jej nie ma : )
OdpowiedzUsuńA ją właśnie niedawno dostałam paczuszkę wygrywajkę od Marioli w której wysłała mi właśnie ten produkt no i zrobiłam jego test - tak jak mi kazała - żeby najpierw nałożyć balsam, a później mgiełkę.. A najlepsze jest w tym wszystkim to, że po nałożeniu nie widziałam żadnej różnicy, więc dla porównania posmarowałam tylko jedną nogę.. Po kilku godzinach moja opalenizna "wyszła" - kolor jest stosunkowo ładny ale TYLKO NA JEDNEJ NODZE ( :D), druga była przy niej biała jak mąka.. Po "dosmarowaniu" drugiej nogi (zapewne użyłam mniej produktu) i tak jest ona jaśniejsza od drugiej :D hahah śmieje się ze swojej głupoty, a że z produktami samoopalającymi mam styczność pierwszy raz (jakoś nigdy nie miałam potrzeby ich nakładać) to już mam nauczkę :D PS. też niedawno byłam na weselu i mój chłopak miał skręcone kolano tzn. już wyleczone, ale był w stabilizatorze - też kręciłam się za dwoje :P
OdpowiedzUsuńHaha :) a ja zawsze wyznaję zasadę jeżeli chodzi o eveline. Kolorówka piękna, pielęgnacja(...) :D. Mówisz, że balowałaś?:D Ja idę 11.07 i jak wiesz szukam kiecki :D. No już przemilczę czemu jej nie mogę kupić:D. Jeżeli chodzi o opaleniznę to u mnie się sprawdza masło kakaowe z ziajki :) fajnie utrwala opaleniznę i dodaje takiego wiesz... bLysku :D
OdpowiedzUsuńO argan ja podziękuję , ogólnie nie lubie takich rzeczy ;d a właśnie myślałam gdzie sie podzialas! ;D
OdpowiedzUsuńNie lubię używać produktów samoopalających, opalenizny też jakoś szczególnie nie lubię. A opalać się na słońcu to już najmniej.
OdpowiedzUsuńPiękny widok :)
OdpowiedzUsuńCo do samoopalaczy nie używam ich. Mam mgiełkę z avonu samoopalajaca ale używam jà raz na ruski rok, ot tak żeby zużyć a nie wywalić mimo iż ja to dostałam i grosza za to nie dałam :)
Bardzo delikatny efekt, mi akurat by odpowiadał :)
OdpowiedzUsuńChoć jestem bardzo blada również mam wersję do ciemnej karnacji. Słusznie zauważyłaś, że daje bardzo delikatny efekt. Gdy nakładałam ją na przybrązowione już ciało innymi samoopalaczami efekt był niezauważalny, teraz znów jestem blada i z dnia na dzień widzę jak kosmetyk eveline upiększa moją skórę. Dla mnie brak głębokiej opalenizny jest plusem bo mam inne samoopalacze które dają taki efekt jednakże producent obiecał coś czego nie spełnił . rozumie, że jesteś rozczarowana.
OdpowiedzUsuńJa mgiełkę stosowałam na nogach i nie byłam już córką młynarza, chociaż oczekiwałam efektu bardziej "WOW" :) Teraz używaj jej do podkreślenia opalenizny i spisuje się lepiej
OdpowiedzUsuńDelikatny efekt, ale i taki jest zadowalający :D
OdpowiedzUsuńCzasami używam podobnych produktów, ale z kolei ja lubię taki naturalny efekt, który mogę sobie stopniować :) Mimo wszystko mgiełki raczej nie nabędę, bo już się zdążyłam w tym roku opalić :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się zawiodłaś! Ale przyznam Ci rację, że opakowanie ładne! ;) Ja jednak takich produktów nie uzywam ;)
OdpowiedzUsuńMój blog - Klik. Zapraszam! ;)
Faktycznie trochę słaba ta mgiełka :P Ja jeszcze mam mgiełkę z tamtego roku z YR i ją polubiłam :)
OdpowiedzUsuńU mnie jest dość spora różnica po aplikacji :)
OdpowiedzUsuńhaha ojej, wyglądasz jakbyś przyjechała z wakacji z Tunezji haha! :D
OdpowiedzUsuńJa nie używam takich produktów :D Kiedyś, dawno temu testowałam ich całkiem sporo, ale efekty mnie nie powalały, więc zrezygnowałam :) W ogóle jakoś nie zwracam uwagi na opaleniznę. Jest to jest, jak nie ma to też jest dobrze :D
OdpowiedzUsuńweźźźź :D opalenizna jest dla słabiaków :D lepiej być bladym :D cóż efekt taki jakbyś z godzinkę pobyła na słońcu :D i uwaga - za darmo :D
OdpowiedzUsuńJa w ogóle nie używam takich kosmetyków, ale czytałam kilka dni temu recenzje u kogoś innego tej mgiełki i był bardzo zadowolony efektem, aczkolwiek jeśli obiecywano złocistą, głęęboką opalenizne.. to troszkę przesadzili :P Ja jako osoba teraz b. biała ucieszyłabym się nawet z takiej lekkiej opalenizny jak pokazałaś na zdjęciach :P
OdpowiedzUsuńEfekt jest bardzo delikatny, więc szkoda czasu na takie mgiełki :D
OdpowiedzUsuńJa z kolei lubie takie delikatne rozswietlenie, wiec chetnie bym wyprobowala :)
OdpowiedzUsuńMgiełkę mam z Bielendy i jest świeeetna :)
OdpowiedzUsuńEj, nie no, trochę tam widać. Ja bym się z definicją mgiełki zgodziła. Na opakowaniach różne cuda wypisują, a definicja to definicja.
OdpowiedzUsuńmam z eveline jakis balsam do twarzy i ciała, ale boje się go użyć.:P
OdpowiedzUsuńna razie męczyłam swoje bielutkie nogi Lirene, kawowym jakimś balsamem, brązującym ale... totalnie nic.:D
tego nawet nie tykam, choć efekt, delikatny co prawda, ale widać.:)
PS: świetnie dopasowane zdjęcia na tle muszelek ♥♥♥
Sama nie przepadam za tego typu mgiełkami, bardzo rzadko ich używam, ale ostatnio kiedy je dostałam użyłam, efekt może spoko, ale jakoś mnie nie ciągnie do nich szczególnie. Poza tym ta mgiełka i druga która jest w ofercie Eveline - sprey do nóg mają takie same składy a różnią się opisem, wiec coś tu jest nie halo ze strony producenta, albo ja nie umiem czytać składów:(
OdpowiedzUsuńEfekt bardzo delikatny , prawie niewidoczny więc nie dziwię się że Cię rozczarował. .
OdpowiedzUsuńEfekt bardzo delikatny , prawie niewidoczny więc nie dziwię się że Cię rozczarował. .
OdpowiedzUsuńEfekt bardzo delikatny , prawie niewidoczny więc nie dziwię się że Cię rozczarował. .
OdpowiedzUsuńU mnie sprawdza się całkiem dobrze ;)
OdpowiedzUsuńNapaliłam się jak szczerbaty na suchary, ale jeśli nie ma efektów to dam sobie spokój.
OdpowiedzUsuńFantastyczny ten Twój blog. Dołączyłam do obserwatorów, żeby nie pominąć zadnego Twojego wpisu.
OdpowiedzUsuńjak dla mnie słabiutki patrząc na efekty...
OdpowiedzUsuń