Mam nadzieję, że wczorajszego dnia samopoczucie wam dopisało, niezależnie od tego czy macie już drugą połówkę czy też nie. Pochwalę wam się, że mój drobny geścik przygotowany dla S. wywarł na nim wrażenie. :) Fajnie było patrzeć kiedy cieszył się jak małe dziecko. O tym co dla niego przygotowałam opowiem wam jednak w serii Podróż przez Jokoladnię, natomiast dziś ponarzekam sobie trochę na moje włosy. Dzień jak co dzień.
Kallos Czekoladowa Maska Regenerująca
Od producenta: " Czekoladowa, regenerująca Maska Kallos, do suchych, łamiących się włosów. Specjalna formuła zawierająca ekstrakt z kakao, keratynę, proteinę mleczną, i panthenol dogłębnie regeneruje włosy, pielęgnuje i chroni łamiące się włókna włosów. Dzięki zawartości aktywnych składników włosy stają się lśniące, jedwabiste i łatwe w obsłudze. "
Jedną
z moich ulubionych masek nawilżających do włosów jest właśnie ta, spod
szyldu Kallosa. Mowa tu o wersji keratynowej Kallos Keratin. Czy maska
czekoladowa jest wystarczająco dobra, aby się z nią równać?
MOJE WŁOSY:
Moje włosy są cienkie i rzadkie. Sprawy nie ułatwia fakt, że są niskoporowate i cierpią na odwieczny przyklap przez co zazwyczaj wyglądają jak ulizane. Myję je codziennie, staram się olejować regularnie, łatwo się rozczesują bez odżywek. Moja skóra głowy potrafi swędzieć, ale przy odpowiedniej pielęgnacji się uspokaja. Moje włosy rosną jakby chciały a nie mogły, czyli praktycznie wcale nie rosną.
MOJA OPINIA
Czekoladową maskę Kallosa kupiłam dla odmiany od mojej ulubionej wersji keratynowej, która rewelacyjnie nawilża włosy. Liczyłam na podobny efekt i ciekawy zapach. Maski Kallosa cenię sobie głównie za ich ogromną pojemność w przystępnej
cenie. Musicie przyznać, że aż litr maski za cenę oscylującą w
okolicach 12- 15 zł to niewiele. Zakup jest więc dosyć ekonomiczny.
Jako zdeklarowana fanka intensywnych aromatów, maska zaskoczyła mnie nie tylko ślicznym, kakaowym zapachem, ale też jego trwałością. Nasz kosmetyk wyczuwalny jest na włosach jeszcze długo po ich wysuszeniu. Bardzo mi się spodobał taki stan rzeczy i używanie czekoladowej, kremowej konsystencji było dla mnie czystą przyjemnością. Niestety tutaj wszelkie moje zachwyty nad tą wersją Kallosa się kończą...
Jako zdeklarowana fanka intensywnych aromatów, maska zaskoczyła mnie nie tylko ślicznym, kakaowym zapachem, ale też jego trwałością. Nasz kosmetyk wyczuwalny jest na włosach jeszcze długo po ich wysuszeniu. Bardzo mi się spodobał taki stan rzeczy i używanie czekoladowej, kremowej konsystencji było dla mnie czystą przyjemnością. Niestety tutaj wszelkie moje zachwyty nad tą wersją Kallosa się kończą...
Moje oczekiwania co do tej maski się nie spełniły. Właściwie oprócz ładnego zapachu, który towarzyszył mi dłuższy czas, mam wrażenie, że na moich włosach nic się nie wydarzyło. Maskę trzymałam na kłaczkach przez różne okresy czasu. Testowałam ją tak jak zaleca producent, czyli zmywałam po pięciu minutach. Jednak próbowałam też własnych metod i trzymałam ją w czepku, pod ręcznikiem nawet pół godziny. Za każdym razem efekt jest taki sam. Nie czuję pod palcami żadnego nawilżenia, moje włosy nie są bardziej miękkie. Jak możecie się domyślić nie wydarzyło się też nic dodatkowego typu - uniesienie u nasady, lepszy porost, nowe włoski, ograniczone wypadanie czy piękny połysk. NIC.
W związku z powyższym, prawdopodobnie wrócę do swojej ulubionej, keratynowej serii od Kallosa lub niezrażona będę testować kolejne wersje tych kosmetyków. Maska mimo niezaprzeczalnego atutu jakim jest dla mnie kakaowy zapach, nie spełniła moich oczekiwań. Moje włosy są na czekoladę totalnie obojętne. Swoją drogą szkoda, że żołądek nie reaguje tak samo... ;)
Znacie maski Kallosa? Jaka jest wasza ulubiona?
Jakie inne maski do włosów polecacie?
Jakie inne maski do włosów polecacie?
I czy może przypadkiem wczoraj spotkało was coś miłego? Hmmm? Pochwalcie się!
Pozdrawiam
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam na mój konkurs :)
Szkoda że się nie sprawdziła, ładny zapach to faktycznie nie wszystko. Ja mam bananową i dobrze działa na moje włosy a pachnie obłędnie <3 :*
OdpowiedzUsuńJa mam tylko wersję Latte, która czeka sobie samotnie w kolejce aż zużyję zapasy :)
OdpowiedzUsuńJa miałam a własciwie nadal mam wersje keratynową.. ale niestety totalnie ssię u mnie nie sprawdziła i jakoś nie mogę się teraz przekonać zeby kupic inna wersje.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFajna tania maska moze by się jednak u mnie sprawdziła :) musze sie wybrać do hebe
OdpowiedzUsuńNie znam tej maski.. Ale włosy mam podobnego rodzaju :D Nie chcą rosnąć i są jak ulizane .. Już mam nerwy i najchętniej bym je obcięła, ale chyba przynajmniej do czerwca się wstrzymam ,bo wesele u kuzynki, a z dłuższych zawsze można coś prędzej sklecić ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej podrózy ;D mam keratynową obecnie ;) ale planuje zakup bananowej ;)
OdpowiedzUsuńSwojego czasu miałam w domu wiele masek Kallosa: Latte, bananową, czekoladową i keratynową. Kupiłam je pod wpływem impulsu (e-zakupy), który prawdopodobnie przyćmił moje racjonalne myślenie, no bo... Kiedy to zużyć? Daty nie były zbyt długie, dlatego postanowiłam je oddać/odsprzedać. Zostawiłam sobie jedynie keratynową i póki co ciężko mi powiedzieć, czy ją lubię czy nie- jest jeszcze za wcześnie :D A co do czekoladowej, widzę, że nie mam czego żałować, że się jej pozbyłam :D Zapach faktycznie ma kuszący, ale co po nim, kiedy nic innego, dobrego z niej nie wynika ;p
OdpowiedzUsuńAch i oczywiście jestem ciekawa co tam wymyśliłaś dla S. :D
UsuńNigdy nie kusiły mnie żadne maski Kallosa, tym bardziej że ta ogromna pojemność zdążyłaby mi się dawno znudzić, zanim bym ją wykończyła. Szkoda, że czekoladowa wersja nie zdziałała cudów, bo zapach musi być fajny :)
OdpowiedzUsuńMiałam dwie maski Kallosa jeszcze za czasów długich włosów (teraz to chyba musiałabym 3lata zużywać taką pojemność:D chociaż wydaje mi się, że są też mniejsze opakowania), ale żadna z nich nie spełniła moich oczekiwań. Ta zapewne podobalaby mi się ze względu na zapach, ale z działaniem mogłoby być rownież średnio.
OdpowiedzUsuńChyba zabiłby mnie jej zapach, nie lubię takich aromatów w kosmetykach ;) A swoją drogą, mamy takie same włosy. Cienkie, delikatne, wieczny przyklap, znam to wszystko bardzo dobrze...
OdpowiedzUsuńKurcze, nie wiem czemu, ale czułam , że ten wariant jest słaby :( Ja obecnie się zachwycam wersją OMEGA i JAGODOWĄ :) Mam wrażenie, że działają podobnie do naszego ulubieńca keratynowego :) Dobrze, że chociaż umilała Ci czas zapachem ;)
OdpowiedzUsuńTen zapach by mi przypadł do gustu.Szkoda, że prócz niego nie wywołał na Tobie jakiegoś zachwytu.Ciekawe jakby się u mnie sprawdziła.
OdpowiedzUsuńuwielbiam wszystko, co ładnie pachnie, ale szkoda, że tutaj jest to wyłączną zaletą...
OdpowiedzUsuńja się niestety rozczarowałam już przy pierwszym podejściu do Kallosa – okazało się, że chociaż Latte pachnie cudnie, moje włosy nie cierpią proteinowych zastrzyków :( zamiast połysku, mam na głowie większy mat i też poza zapachem żadnych innych plusów. Próbowałam potem jeszcze Kallosa w wersji Placenta, ale ani zapach mnie nie powalił, ani działanie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdziła, bo przyjemność używania i dobre efekty to zawsze fajne "combo", a tu lipa :D Ja lubię Kallos Crema al Latte i keratynową. Swoją drogą jestem ciekawa tych nowości : algowej, bananowej, borówkowej.. ;-) Ciekawa jestem Twojego pomysłu z Walentynek! Ja upiekłam mojemu wybrankowi pizzę i muffinki i też cieszył się jak dziecko - niby nic, a takie smakowitości cieszą :D
OdpowiedzUsuńmam ją i lubię :D choc faktycznie największy atut to zapach :-)
OdpowiedzUsuńza to polecam bananową bo jest cudowna!
Miałam wersję Latte i z olejem lnianym i były takie sobie, teraz używam wersji Argan i jestem z niej bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJa chciałabym z biegiem czasu wypróbować wszystkie te maski Kallos :D
OdpowiedzUsuńMnie przeraża objętość tych masek, przy moich cienkich włosach jeden litr zużywałabym pewnie z 5 lat :P
OdpowiedzUsuńu mnie miałaby szansę się sprawdzić, bo mam włosy wysokoporowate. pewnie z tego względu maska keratin nie sprawdza się u mnie w ogóle. nakładam ją rzadko, a i tak mnie przeproteinowuje. co prawda nie mam kallosa, a serical z różową etykietą, ale składem za wiele się nie różnią. chyba jednak zdecyduję się najpierw na... jagodową? no, tą niebieską! banan odpada, bo od zapachu banana mam odruchy wymiotne (pozostałość po bananowym zatruciu w dzieciństwie) ;]
OdpowiedzUsuńzapach musi być piękny, jednak jeśli na twoich włosach niskoporowatych się nie sprawdziła to na moich, które są wysokoporowate i ostatnio przeszły dekoloryzację to na moich tym bardziej się nie sprawdzi,
OdpowiedzUsuńNie znam wersji czekoladowej,za to keratin przeprotienował mi włosy. Polecam blueberry z ostatnich nowości, ta mi podpasowała.
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze się nie sprawdziła bo ja tez kocham czekoladę :)
OdpowiedzUsuńkupię nawet dla samego zapachu :)
OdpowiedzUsuńKeratin i latte to moje ulubione. Lubię rosyjskie kosmetyki do włosów ostatnio.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że mało co robi z włosami ;/ ale zapach musi być cudowny.. Ja obecnie używam Waniliowego Kallosa, ładnie wygładza włosy, błyszczą się i są dobrze nawilżone.
OdpowiedzUsuńjak kiedyś będę pisać o sowich włosach to chyba skopiuje sobie opis od Ciebie :D wersja keratin to jedyna jakiej używałam i póki co nie ciągnie mnie do innych :D
OdpowiedzUsuńKurcze no, szkoda, że nie sprawdziła się.. Ja mam bananową i jest ekstra :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że te maski są ostatnio bardzo modne. Uwielbiam czekoladowy zapach, ale jeśli kosmetyk nic nie robi to raczej po niego nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńJa z ciekawości i tak na pewno kiedyś tą maskę wypróbuję. U mnie nie sprawdziła się arganowa.
OdpowiedzUsuńo widzisz, a u mnie sprawdza się rewelacyjnie. może dlatego, że nie mam porównania z Twoją poprzedniczką? :)
OdpowiedzUsuńFajna dla samego zapachu bym ją kupiła, moim ulubieńcem jest kallos late ale ten keratynowy mnie kusi :-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę maskę :)) pachnie budyniem czekoladowym ;))
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tylko ten zapach mogła Ci maska zaoferować.. ja jednak mimo wszystko bym ja chętnie sprawdziła, ciekawe jak zareagują moje włosy.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wypaliło z tą maską :( Ja jestem bardzo ciekawa tej keratynowej :)
OdpowiedzUsuńO maskach Kallosa czytam różne recenzje, w większości są pozytywne, ale jak widać po Twojej recenzji są wyjątki. Wersji czekoladowej nie miałam okazji poznać, ale arganową tak, niestety z nazwy ponieważ w składzie arganu nie znalazłam, pomimo tego maska nie źle się spisywała:) na plus są stosunkowo niskie ceny co do pojemności tych masek.
OdpowiedzUsuńja dla odmiany, zamiast ukochanej i sprawdzonej LATTE, także kupiłam tą czekoladową i odczucia mam bardzo podobne, choć mnie osobiście aż tak zapach nie urzekł .:)
OdpowiedzUsuńsiostra testuje teraz bananową - ta ma dopiero zapach! (krotki komentarz mojej mamy: śmierdzi!), haha.
ale podobno jest fenomenalna.:)
Nie miałam jeszcze żadnej maski z Kallosa, ale widzę, że tej nie warto kupować ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę nic, a nic nie działa? Kurcze szkoda, bo ten zapach mnie ogromnie kusi :( Ja teraz używam Kallosa w wersji do włosów farbowanych i poza mocnym i całkiem ładnym zapachem też nie ma zachwytów, a moje włosy ostatnio i tak są mniej wybredne niż kiedyś.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdziła - wtedy przyjemny zapach byłby połączony z pozytywnym wpływem na włosy :D
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze żadnej maski Kallos
OdpowiedzUsuńJa nawet zapachu czekolady w kosmetykach nie lubię także... :D Nie kusiła mnie i tak :D
OdpowiedzUsuńTeż lubię wersję keratynową, obawiam się, że moje włosy też by tej czekoladowej nie polubiły, ale zobaczymy czy jak będzie promocja nie złamię się :))
OdpowiedzUsuńJa jestem fanką tej latte ;) Teraz używam bananowej, z która mam Love-hate relationship :P Czekoladowa czeka w zapasach , może u mnie sie sprawdzi :x
OdpowiedzUsuńWygląda jak bita śmietana! Na pewno zwrócę na nią uwagę jak będę w drogerii ; )
OdpowiedzUsuńJa nigdy w życiu nie miałam nic z kallosa. Mało tego, ja jestem jakaś tępawa na maski. Nic sobie nie umiem znaleźć, nie chce mi się tego aplikować, jeszcze po wszystkim łapię łupież o_O. Wiem, dziwadło ze mnie :D. Szkoda, że nie zadziałała do końca tak jak chciałaś. Sam zapach to w sumie za mało. Moja sąsiadka jest nią zachwycona, ale nie wiem czy serio mówiła, czy tylko tak żeby coś pogadać :D.
OdpowiedzUsuńSam zapach to i dla mnie byłoby za mało. Ja muszę mieć coś mocno odżywczego, bo moje włosy dość suche są :)
OdpowiedzUsuńJa używałam crema al latte i sprawdzała się u mnie dobrze, a mam też teraz odlewkę algowej i również daje dobre efekty :)
OdpowiedzUsuńja bardzo lubie szampony z Kallosa, masek nie próbowałam
OdpowiedzUsuńKurczę, szkoda, że działania brak, bo za sam zapach mam ochotę się z tą maską bliżej zapoznać. Jakby jeszcze działała, to już byłabym w drodze do sklepu... ;)
OdpowiedzUsuńMiałam tylko maskę "Latte" owej marki i nieco zniechęciła mnie do kupna kolejnych wersji. Strasznie obciążała moje włosy ( które i tak już są nie do życia ), posklejała je ( choć spłukiwałam ją kilka minut )... Koszmar ;<
OdpowiedzUsuńLatte nie sprawdziła się w ogóle u mnie, natomiast Keratin jest świetna, choć w za dużej ilości lubi puszyć włosy. :) Kusi mnie jeszcze jagodowa wersja ^^
OdpowiedzUsuńW takim razie pozostanę przy wersji keratynowej :). Za zapachem czekolady w kosmetykach nie przepadam, chyba, że zimą, ale wiosną i latem potrzebuję świeżych zapachów :). Zapach keratynowej uwielbiam, wyczuwam jakąś męską nutę :D
OdpowiedzUsuńDziwne, maja to samo zadanie a tu jedna działa, a druga nie... ogólnie nie znam tej firmy ale myślał.am właśnie o tek z kerayną żeby poznać firmę.
OdpowiedzUsuńostatnio był w promocji ten kallos, stałam i się czaiłam :) stwierdziłam jednak, że są to niewypały i nie kupiłam :P jedynie zapach mnie przyciąga ;D
OdpowiedzUsuńMam Kallos Banana i jest cudowna <3! Niestety zapach długo nie trzyma się na włosach (za to przyjemnie jest podczas nakładania; utrzymuje się kilka godzin cudny zapach syntetycznego banana ), ale działanie super- wygładza, ułatwia rozczesywanie , włosy są miękkie i błyszczące
OdpowiedzUsuńMam Kallos Banana i jest cudowna <3! Niestety zapach długo nie trzyma się na włosach (za to przyjemnie jest podczas nakładania; utrzymuje się kilka godzin cudny zapach syntetycznego banana ), ale działanie super- wygładza, ułatwia rozczesywanie , włosy są miękkie i błyszczące
OdpowiedzUsuń