Ostatnio z kotem odkryliśmy nowy level zabawy. Najpierw muszę przygotować dom na tę dzikość. W jednym pokoju odsuwam łóżko tak żebym swobodnie mogła biegać, w ten sam sposób w drugim pokoju ustawiam stolik i tak się ganiamy naokoło łóżka i między pokojami :D Żeby nie było, kotu sprawia to przyjemność, nie straszę jej! Zaczynam tą zabawę tak, że jak kot gdzieś siedzi to sobie tak przedreptam szybko obok niego parę razy intonując przeciągle tonem łowcy słowa "kooocie, kooocie" i zaczyna się. Jak ktoś ma kota to polecam, ja mam zwykle potem zadyszkę, dobry trening :D Zanim jednak zaczniecie zapraszam na recenzję.
Planeta Organica Afryka Krem do Ciała Shea Butter
MOJA OPINIA
Zapraszam Serdecznie do udziału w akcji Celebruj Chwile. Już wiele osób się zadeklarowało, mam nadzieję, że wkrótce pojawi się więcej notek :)
KLIK
Kremy, masła balsamy czy inne takie to kosmetyki pielęgnacyjne które towarzyszą mi przez cały rok, ale mimo wszystko zazwyczaj dobieram je zależnie od pór roku. W taki właśnie sposób znalazł się u mnie bohater dzisiejszej notki, a to głownie za sprawą wiele mówiącej szaty graficznej :)
Design opakowania świetne odzwierciedla linię od Planeta Organica pod hasłem: Afryka. Pudełko jest okrągłe, utrzymane w kolorach natury: brązie oraz żółci a z wieczka uśmiecha się do nas uroczo czarnoskóra kobieta. Jako fanka kosmetyków, które są wyrażone w pewien sposób poprzez design jestem bardzo zachęcona do odbycia tej afrykańskiej przygody.
Kiedy uchylimy plastikowe, porządne zabezpieczenie oczom ukazuje się biała konsystencja o dokładnie kremowej naturze. Nie jest ani zbyt gęsta ani zbyt rzadka. Po mojej ostatniej przygodzie z toporno opornym masłem od TBS gładkość i łatwość z jaką sunie ten krem było niczym zbawienie. Tęskniłam za tym. Kosmetyk wchłania się w miłym, raczej standardowym tempie około 1-2 minut. Pozostawia po sobie bardzo, ale do bardzo subtelny film, który nie jest tłusty a raczej taki hmm... satynowy? Jednak i on po czasie znika.
Moja skóra na ciele jest normalna choć ja sobie wmawiam, że troszkę w kierunku suchej dlatego staram się odżywiać ją systematycznie i często. Najważniejsze jest więc dla mnie nawilżenie, podstawa po której oceniam takie produkty. Krem do ciała od Planeta Organica nawilża całkiem ładnie i wystarczająco. Nie jest to jednak żaden efekt "wow" ale moja skóra była miękka, zadowolona i utrzymana w dobrej kondycji.
Jedyny aspekt, na którym się zawiodłam to zapach. Nie zrozumcie mnie źle, nie jest zły ani brzydki. Jest nawet przyjemny, ale jak na moje potrzeby po prostu zbyt zwykły. Po dużo obiecującej, klimatycznej szacie graficznej do pary spodziewałam się ciekawego, egzotycznego zapachu. Tymczasem woń jest po prostu zwykła, taka kremowa. Można doszukać się tutaj i plusa, bo zapach przynajmniej nikogo nie zmęczy, ale osobiście wolę ryzykować i wolałabym bardziej zdecydowany zapach.
Podsumowując mimo, że do całości zabrakło wykończenia w postaci ciekawego zapachu to kremu do ciała od Planeta Organica z masłem Shea używało mi się łatwo, szybko i przyjemnie. Poziom nawilżenia jaki zapewnia produkt jest wystarczający do zapewnienia skórze miękkości oraz dobrej kondycji :)
Design opakowania świetne odzwierciedla linię od Planeta Organica pod hasłem: Afryka. Pudełko jest okrągłe, utrzymane w kolorach natury: brązie oraz żółci a z wieczka uśmiecha się do nas uroczo czarnoskóra kobieta. Jako fanka kosmetyków, które są wyrażone w pewien sposób poprzez design jestem bardzo zachęcona do odbycia tej afrykańskiej przygody.
Kiedy uchylimy plastikowe, porządne zabezpieczenie oczom ukazuje się biała konsystencja o dokładnie kremowej naturze. Nie jest ani zbyt gęsta ani zbyt rzadka. Po mojej ostatniej przygodzie z toporno opornym masłem od TBS gładkość i łatwość z jaką sunie ten krem było niczym zbawienie. Tęskniłam za tym. Kosmetyk wchłania się w miłym, raczej standardowym tempie około 1-2 minut. Pozostawia po sobie bardzo, ale do bardzo subtelny film, który nie jest tłusty a raczej taki hmm... satynowy? Jednak i on po czasie znika.
Moja skóra na ciele jest normalna choć ja sobie wmawiam, że troszkę w kierunku suchej dlatego staram się odżywiać ją systematycznie i często. Najważniejsze jest więc dla mnie nawilżenie, podstawa po której oceniam takie produkty. Krem do ciała od Planeta Organica nawilża całkiem ładnie i wystarczająco. Nie jest to jednak żaden efekt "wow" ale moja skóra była miękka, zadowolona i utrzymana w dobrej kondycji.
Jedyny aspekt, na którym się zawiodłam to zapach. Nie zrozumcie mnie źle, nie jest zły ani brzydki. Jest nawet przyjemny, ale jak na moje potrzeby po prostu zbyt zwykły. Po dużo obiecującej, klimatycznej szacie graficznej do pary spodziewałam się ciekawego, egzotycznego zapachu. Tymczasem woń jest po prostu zwykła, taka kremowa. Można doszukać się tutaj i plusa, bo zapach przynajmniej nikogo nie zmęczy, ale osobiście wolę ryzykować i wolałabym bardziej zdecydowany zapach.
Podsumowując mimo, że do całości zabrakło wykończenia w postaci ciekawego zapachu to kremu do ciała od Planeta Organica z masłem Shea używało mi się łatwo, szybko i przyjemnie. Poziom nawilżenia jaki zapewnia produkt jest wystarczający do zapewnienia skórze miękkości oraz dobrej kondycji :)
A jak wasze wrażenia co do produktów Planeta Organica?
Ktoś coś miał? :)
W następnej notce pojawi się Podróż przez Jokolandię, sorry że o kilka dni opóźniona, ale przez akcję Celebruj Chwile na którą spontanicznie wpadłam i rozdanie jakoś tak mi się nie zmieściła pod koniec miesiąca :D
Ktoś coś miał? :)
W następnej notce pojawi się Podróż przez Jokolandię, sorry że o kilka dni opóźniona, ale przez akcję Celebruj Chwile na którą spontanicznie wpadłam i rozdanie jakoś tak mi się nie zmieściła pod koniec miesiąca :D
Pozdrawiam Ciepło :)
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam Serdecznie do udziału w akcji Celebruj Chwile. Już wiele osób się zadeklarowało, mam nadzieję, że wkrótce pojawi się więcej notek :)
KLIK
Szkoda, że nie pachnie bardziej charakterystycznie... :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tego kremu :) Zabawy z kotem mnie rozwaliły :D Czekam niecierpliwie na podróż przez Jokolandię :D
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że ta Podróż przez Jokolandię będzie dosyć nudna, ale i tak zrobię :)
UsuńNie miałam go, więc o zapachu się nie wypowiem. Ale szczególnie to jest czymś co jednemu się może bardzo podobać a drugiemu niekoniecznie...
OdpowiedzUsuńJa mam chomika :)
Wiem, wiem, pamiętam, że Ty chomikowa jesteś :D
UsuńCiekawa ta afrykańska przygoda :)
OdpowiedzUsuńPodobnie się ganiam z Belcią :D
Z psem nawet chyba fajniej się poganiać. Mi w ogóle brakuje psa bardzo, ale kotka też kocham :)
UsuńFajny skład, ale ja lubię jak kosmetyk do ciała pięknie pachnie więc pewnie na masełko się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńJa mam z tej firmy peeling i masło kakao no i jeszcze żel. Szkoda tylko, że produkty nie pachną zbyt kakaowo:O
OdpowiedzUsuńNie? A no własnie myślałam na kakaowym kremem do rąk z tej marki, ale jak mówisz że nie pachną zbyt kakaowo to już mi się odwidziało :)
UsuńNo to jest coś dziwnego, peeling pachnie jak serek hmm Kaśka albo jakiś waniliowy... A balsam jakby cafee latte;D żelu jeszcze nie próbowałam. Ciekawe jakby pachniał ten krem do rąk hm
Usuńszkoda, że zapach nie do końca udany, bo takie kremowe nuty to raczej nie dla mnie wolę coś bardziej charakterystycznego jak Ty :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, kremowe to ja mogę mieć w kremach do twarzy i pod oczy ewentualnie, a do ciała, rak i stóp wolę coś co woła "używaj mnie,tak bosko pachnę! " :D
UsuńTo z Ciebie też kotek jest <3 ;*
OdpowiedzUsuńMimo fajnego design'u sądziłam, że fajniejszy będzie ten kremik., że zapach właśnie jak napisałaś będzie egzotyczny.
Jakoś trzeba organizować kotu atrakcje :D
UsuńJak kiedyś będę mieć swojego wymarzonego kociaka na pewno będę się inspirować Tobą :)
UsuńKonsystencja zapowiada się bajecznie :D Aż szkoda, że serio nie ma jakiegoś afrykańskiego zapachu :D
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy ten krem;) kiedyś się na niego skuszę;)
OdpowiedzUsuńMój kot nie bawi się, on ciągle śpi. :D No PRAWIE - w nocy się reaktywuje. :D
OdpowiedzUsuńMi się przez akcję nie mieści denko. :D Muszę je zrobić, ale w niedzielę najpierw nowości... Ile tego! :D Jeszcze miał być kot i TAG... Nie wyrabiam. :D
Mój też się najbardziej w nocy reaktywuje, ale że ja po nocy późno siedzę to się tak ganiamy :D Chociaż w dzień też jej się zdarza, ona w ogóle jest jakaś nadaktywna jak na kota.
UsuńWłaśnie ja mam to samo, jak przez cały sierpień nie bardzo miałam o czym pisać, bo większość była w trakcie testowania, tak teraz nagle nie wiem jak to pogodzić, a też nie zawsze mam czas żeby codziennie notkę napisać. :D
W weekendy nie ma problemy z tym, że tak długo siedzi, ale w tygodniu trochę mi to przeszkadza, bo chcę się wyspać. :D Choć chyba się nauczyła, że jak gaszę światło = idę spać = nie przeszkadzać. Oczywiście musi wskoczyć na łożko i połozyć się obok, najlepiej na krawędzi, by spaść w środku nocy. Norma. :D
UsuńWygląda ciekawie :) bardzo lubię rosyjskie kosmetyki, zazwyczaj nieźle się u mnie spisują więc i ten chętnie bym wypróbowała. Może kiedyś sobie go sprawię skoro w codziennej pielęgnacji sprawdza się całkiem dobrze :)
OdpowiedzUsuńU mnie jak narazie rosyjskie kosmetyki również sprawują się całkiem nieźle, choć znalazłam parę bubelków, ale w ogólnym rozliczeniu wychodzą bardzo na plus :)
UsuńNie przemawia w ogóle do mnie ten produkt ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze nic z tej firmy, ale krem wydaje się być ciekawy :) Szata graficzna bardzo ładna :)
OdpowiedzUsuńMnie właśnie ten design skusił :)
Usuńja nie umiem się totalnie przekonać do tej firmy:/
OdpowiedzUsuńTe składy "with infusions" działają na mnie trochę jak płachta na byka :P
OdpowiedzUsuńMam małego kotka i z nim wypróbuję to :) nie znam kremu ;) na dniach coś napisze ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście szkoda z tym zapachem, też bym wolała coś ciekawszego ;)
OdpowiedzUsuńKurde, ja lubię fajne zapachy, zawsze ubolewam nad tym jak mam kosmetyk o fajnym działaniu, ale zapach to już tragiczny albo w ogóle albo jakiś taki nijaki :( W końcu pzyznam się, że takie kosmetyki typu balsam żel itd kupuję najcześciej ze względu na zapach, bo skóry nie mam wymagajacej. Gorzej z twarzą :P
OdpowiedzUsuńJa właśnie tak samo. Jedynie gdzie tak bardzo nie patrzę na zapach do kremy do twarzy i pod oczy, ale oprócz tego to bardzo ważne jest dla mnie żeby kosmetyk zapachem mnie relaksował :)
UsuńJa się właśnie rozglądam za jakimś ciekawym nawilżaczem do ciała i sama nie wiem, na co się zdecydować. Myślałam, że powyższy da efekt wow, ale chyba za dużo oczekuję :p Rozejrzę się w rosyjskich kosmetykach jeszcze, może coś mnie przyciągnie.
OdpowiedzUsuńRozejrzyj, jest tego troszkę, te z Love2mix mają podobno super zapachy, ale osobiście nie miałam okazji się przekonać :)
Usuńmiałam maskę do włosów tej firmy i była świetna, A co do kotów, to moje są zbyt leniwe, wolą leżeć z psem, albo właśnie z nim się ganiać :)
OdpowiedzUsuńKoty w ogóle podobno są leniwe, a ta moja to jakaś niereformowalna jest :D
UsuńSkróra normalna, ale wmawiasz sobie, że w kierunku suchej- moja krew :D.
OdpowiedzUsuńUwielbiam smarować soę balsamami I każde suche miejsce jest wymówką!
Haha no dokładnie. No bo niby wszystko z tą moją skórą w porządku, ale ja bym chciała żeby ona ciągle była taka mięciutka a nie tylko w porządku :D
UsuńLubie kosmetyki z PO ale tego jeszcze nie widziałam nigdzie :O Szkoda,że zabrakło zapachu ale całkiem fajnie się prezentuje :) A zabawy z kicią muszą być mega wesołe aż bym to chciała widzieć :D
OdpowiedzUsuńZabawy z kicią to jest dzikość :D
UsuńNie miałam nic z tej firmy, ale szata graficzna jest świetna :)
OdpowiedzUsuńLubię jak mazidła do ciała nie tylko dobrze je nawilżają, ale również przyjemnie pachną. No cóż, niekiedy nie można mieć wszystkiego ;) Ważne, że chociaż nawilża przyzwoicie.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji przetestować, może niebawem się skuszę :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że wystarczająco nawilża Twoją skórę... zapach to już kwestia gustu, ale rozumiemy Cię, sami lubimy zapachy z efektem "WOW" :)
OdpowiedzUsuńJa wpierw musze odnalezc siebie, a pozniej bede celebrowac chwile ;) dzis moj Pan wraca po 2tygodniach z delegacji, a ja do 22 w pracy...
OdpowiedzUsuńAle wracajac do tematu. Wyglad fakt swietny, ale jesli cos nie ma natychmiastowego wchlaniania sie to nie dla mnie, nie mowiac juz o jakims filmie na skorze... Bardzo nie lubir kremow do twarzy i ciala dlatego pod tym wzglendem jestem bardzo wymagajaca, choc w tym wypadku nawet cena jest fajna!
Ja to bym mogła tylko o Twoim kocie czytać :D
OdpowiedzUsuńNie jestem zwolenniczką maseł, ale to ma w sobie coś co mnie kusi! Chętnie chętnie bym przygarnęła!
OdpowiedzUsuńTo nie masło, to krem. :]
Usuńfajne masełko szkoda tylko że nie ma jakiegoś przyjemniejszego zapachu :)
OdpowiedzUsuńzapewne wypróbuję w przyszłości, ja teraz będe używała odzywki z PO i zobaczymy co to będzie : )
OdpowiedzUsuńTeż spodziewałabym się jakiegoś egzotycznego zapachu po tym kremie :) Ale dobrze, że chociaż działanie Cię zadowala :)
OdpowiedzUsuńLizaczki z Triny są pyszne :D
Zainteresowałaś mnie tym produktem. Myśle, że wkrótce po niego siegnę.
OdpowiedzUsuń