Każdego roku czerwiec był dla mnie miesiącem pełnym oczekiwania i napięcia przed upragnionymi wakacjami. Odliczałam dni do upragnionych podróży. W tym roku jakoś tak nijako i coraz smutniej, że o wyjeździe mogę sobie tylko pomarzyć. Dzięki Polsko, Królestwie Bezrobocia ;] Ok, koniec żali i roszczeń, chodźcie na troszkę weselszą Jokolandię czyli foto mix z czerwca.
Podróż przez Jokolandię
Stacja I: Studia już mam dawno za sobą, ale jak już wspomniałam pracy wciąż nie ma. Postanowiłam więc na dalszą edukację, ale w zupełnie innym kierunku. I tak oto parę dni z czerwca miałam totalnie wyjęte i spędziłam na nauce do egzaminów. Dietetyka się kłania ;]
Stacja II: Więc jako przyszły dietetyk mówię stanowcze NIE. A jako zwykły, statystyczny czekoladocholik mówię BYŁO PYSZNE :D
Stacja III: Wychodzi na to, że smutki topiłam nie tylko w czekoladzie ^^. Pamięta ktoś może kolegę, który dał mi książkę w kształcie ziemniaka, a potem gumy balonowe w kształcie piłek tenisowych? No. To teraz wyszukał takie piwo. Mówił, że trzech brunetek nie było :D
Stacja IV: Swoje wakacyjne pięć minut mimo wszystko miałam. Spędziłam cały dzień na takiej oto motorówce, świetna sprawa. Zwłaszcza, że wrażenia dużo lepsze niż na początku się wydaje.
Stacja V: Odwiedzając siostrzeńców, ciocia Joko dostała od nich ten jakże cudowny breloczek do kluczy. Jasmina to moja ulubiona księżniczka, oczywiście zaraz po Pocahontas :D
Stacja VI: Dni zawsze staram się urozmaicać o spacery. Na jednym z tych leśnych ta wiewióra dosłownie przebiegła mi przed stopami porywając żołędzia. Po czym pięknie zapozowała na najbliższym drzewie.
Stacja VII: Pewnego razu bezczelnie zrobiłam też nadzieję kaczkom. Zobaczywszy mnie grupowo zaczęły napierać w moją stronę myśląc, że coś dla nich mam. A, że ja nie przewidziałam, że je spotkam to nie miałam nic. Obiecałam im, że pewnego dnia wrócę z chlebem :D Na pewno zrozumiały.
Stacja VIII: Jakkolwiek zrywanie kwiatków byłoby nielegalne i bezcelowe to mówię tylko jedno wielkie... Ołłłł <3
Ps. Czuję gniew wszystkich ekologów. Obiecujemy z S. poprawę.
Stacja IX: Taka koneserka alkoholi nie mogła odmówić sobie spróbowania zagranicznych piw kiedy te zawitały do jednej z sieci supermarketów. Cóż... ich barwne opisy smakowe to niestety tylko przerost formy nad treścią.
Stacja X: W czerwcu świętowałam również dni Kielc, pisałam wam o tym post o tu KLIK.
Węgierski placek ze zdjęcia jadłam dopiero drugiego dnia. JAKIE TO BYŁO PYSZNE. Placek nazywa się lagosz, można było go jeść na słono i na słodko. Na zdjęciu wersja ze śmietaną i serem. Po paru godzinach zjadłam jeszcze z nutellą. Potem myślałam, że będę musiała się turlać z przejedzenia. Ale w końcu to były dni, w których zrobiłam sobie "odpust jedzeniowy".
Stacja XI: Na koniec przesyłam wam buziaki i życzę miłego wejścia w lipiec. :*
The End
To już koniec podróży po czerwcu, mam nadzieję, że się podobała. Lubię dzielić się z wami choć małą częścią mojego świata. Dla mnie to też świetna okazja by utrwalić lepiej wspomnienia :) A jak wam minął ten miesiąc?
Pozdrawiam :)
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam również do wspólnego tworzenia rankingu Ulubionych Pomadek :)
KLIK
KLIK
Zazdroszczę tylu pięknych chwil w czerwcu <3 a ta czekolada wyglada swietnie! A piwo z trojkątem blondynek pilam i jest cudowne <3
OdpowiedzUsuńtrunki i jedzonko wygląda zachęcająco, a czekolada wszystko osłodzi:)
OdpowiedzUsuńAle bajeczna czekolada :) Zjadłabym ten węgierski placek :)
OdpowiedzUsuńale fajna czekolada! <3
OdpowiedzUsuńNo Jokuś jak wiesz u mnie miesiąc totalnie do d***;/ jedynie wesele było fajne;/ w sumie przydałoby się żebyś mnie przytuliła, więc nie wiem jakim prawem mieszkasz tak daleko:D No a teraz po kolei:D nie wiedziałam, że studiujesz dietetykę, przydałoby mi się kilka, tudzież kilkanaście porad:D Cudne masz pazurki na tym zdjęciu z czekoladką,w ogóle to Ty cała taka "czekuladka" jesteś:D. Osobiście na taką motorówkę bym wsiadła jak bym była po 5 głębszych:D, a ten węgierski placek mega wygląda !:)
OdpowiedzUsuńOj ja studiuje dietetykę, ale z własną wagą też się wciąż zmagam :)U mnie to jest jak huśtawka raz bardzo dobrze a raz porażka.
UsuńMotorówka jest naprawdę niesamowita i na początku ma się troszkę stracha, ale szybko da się przyzwyczaić :)
A narazie cóż, przesyłam wirtualne tulenie!
A ja właśnie wczoraj robiąc sobie herbatkę miałam taki przebłysk "KIEDY ZNÓW BĘDZIE PODRÓŻ PRZEZ JOKOLANDIĘ?!!" Haha! Czekałam z niecierpliwością :D Widząc zdjęcie tych wszystkich piw przypomniało mi się, jak w tym roku wybrałam się z narzeczonym na festiwal piwa do Wrocławia (mam 2h drogi w jedną stronę) mając się za koneserkę piw... I nic mi nie smakowało... xD
OdpowiedzUsuńHaha poważnie? O jak miło, że ktoś czekał :D
UsuńNo to ja tak samo, tu niby smakosz alkoholi a żadne piwo mi nie smakowało. Ale ja w ogóle jakaś antypiwna ostatnio jestem, jakoś bardziej do przemawiają jakieś martini, whisky i rumy :) Ale mi się zmienia jak w kalejdoskopie w sumie :)
Kaczuszki na pewno zrozumiały i będą czekać na Ciebie, musisz je koniecznie odwiedzić z chlebkiem. :)
OdpowiedzUsuńMi czerwiec minął w miarę dobrze (chociaż zdecydowanie za szybko!), jutro jak się wyrobię to dodam na blogu podsumowanie w zdjęciach.
Fajnie, że po studiach mimo braku pracy czymś się zajęłaś, ja robiłam podyplomówkę, jeden papierek więcej a pracy i tak nie ma :/
Właśnie tak wyglądały jakby mnie rozumiały :D Na pewno będę tam chodzić na spacery bo fajny teren więc muszę pamiętać o chlebku haha :)
UsuńMi też czerwiec śmignał jakoś bardzoo szybko.
Też pracy nie masz? Po prostu masakra jest w tym kraju, ech :/
Podróż przez Jokolandię to chyba najlepsza seria wpisów u Ciebie, zawsze z chęcią je czytam/oglądam ;)
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę :)
UsuńTa czekolada wygląda pysznie! Tak samo jak ten langosz - pierwszy raz go widzę, ale zjadłabym :D Mam nadzieję, że jak już Pani dietetyk będzie mieć tytuł to schowa te kuszące czekolady i zacznie pokazywać marchewki! :P
OdpowiedzUsuńJa też miałam pierwszy raz okazję jeść taki placek. Haha marchewki też jadam ale w nich nie ma nic ciekawego :D
UsuńBosz..będę okropną panią dietetyk :D
ejjj co to za czekolada? tak na wstępie mi smaka zrobiłaś nie dobra Ty :D
OdpowiedzUsuńa ta motorówka to pewnie ta o której mi mówiłaś :D
A znalazłam jakąś taką w żabce, musiała być moja :D z Terravity chyba była.
UsuńTak, to właśnie ta motorówka :)
Zjadłabym takiego placka :D A głodna jestem właśnie ;p Ale już za późno na opychanie się :D
OdpowiedzUsuńJaki pomysłowy ten kolega od ziemniaczanej książki :D Pozdrów go!
OdpowiedzUsuńNo i dodam, że bardzo podoba mi się ten paznokciowy lakier na ostatnim zdjęciu :)
Oki, na pewno mu pokażę, żeby sobie przeczytał :D
UsuńO jaaaa, dietetyka <3 Ja zaczynam mgr z dietetyki od października :). I jak wrażenia :D? Co do pracy po tym.... nie chcę zabrzmieć pesymistycznie, ale ja myślałam, że jest to na tyle przyszłościowe, że pracy będzie pełno, ale z tego co widzę to o ile sama nie otworzę własnego gabinetu, to o etat ciężko :P. Wybrałaś studia, czy studium (nie wiem czy coś takiego jest w studium :))?
OdpowiedzUsuńLangosze uwielbiam, jadam je na festynach, lubię z serem i sosem czosnkowym!
I daj koniecznie znać, czy spróbowałaś tego sposobu z pudrem przed podkładem i czy się sprawdził :)
Studiów od początku nie miałam za bardzo możliwości zrobić w okolicy (zreszą po studiach z anglika już mi się nie chce) i tym razem wybrałam szkołę policealną, po takiej szkole mam właśnie możliwość otworzenia gabinetu i właśnie gabinet chcę otworzyć :D Mam dosyć proszenia się o pracę ... :)
UsuńJak wrażenia? Nie wiem jak u Ciebie ale mnie zaskoczyła ilośc przedmiotów stricte biologicznych typu anatomia :D
Aaaaa i próbowałam tego sposobu! Już się z nim nie rozstanę :) Wiesz u mnie podkład jakoś specjalnie dłużej nie trzyma, choć do tej pory próbowałam tylko na jednym, ale za to mat trzyma się o wiele dłużej. U mnie zawsze matownie wytrzymywało może góra 4 godziny, a teraz śmigam spokojnie pół dnia, jak raz poprawię w ciągu dnia puder to jest już świetnie. Także metoda rewelacyjna dla tłustych cer zwłaszcza :D
Ej, ja się odchudzam, a Ty tu takie zdjęcia wstawiasz :(
OdpowiedzUsuńCzekoladę bym zjadła całą na raz, a placek wygląda tak apetycznie.. ehh :D Głodna się zrobiłam!
...a ja tu widzę pazurkowe szaleństwo, kolorki i struktury lakierów pierwsza klasa :D
OdpowiedzUsuńW sumie ciekawy kierunek wybrałaś :) Też bym mogła się na taki wybrać :D
OdpowiedzUsuńA piwo od kolegi fajne dostałaś :D Pasowało by do mnie, bo ja akurat blondyna hehehe :D Ale nigdzie takich nie widziałam :)
Ale narobilas mi smaka czekoladka!
OdpowiedzUsuńOj i langosza tez bym zjadla, musze odkopac przepis i zrobic sobie ;)
daj kawałek czekolady :D wygląda smakowicie :D
OdpowiedzUsuńHahah Joko, zrywanie kwiatków to jeszcze nie przestępstwo- bo niby skąd miałyby dzieci mieć kwiaty np. na boże ciało?
OdpowiedzUsuńWeź mi tylko powiedz skąd masz tą czekoladę i się odczepiam...ALE WEŹ POWIEDZ!!
Fajnego masz tego kolege, że takie super rzeczy Ci przynosi :D I ten słodki brelok <3
A właśnie nie wiem, ale bałam się że zaraz ktoś się odezwie, że tak to kwiatki by sobie rosły a S. je zerwał i umarły. :D
UsuńHahaha czekoladę zaskoczę Cię, ale znalazłam w... Żabce :D Była w takim błękitnym opakowaniu z mnóstwem postaci z Disneya :) Rzuca się w oczy, cenę też miała jakąś normalną.
A tak kolega Larry ma polot :D właściwie ziemniak był dla mojego S. ale reszta dla mnie :D
Jest moja ukochana podróż :) Ogólnie jak widzę było czekoladowo, piwnie i zielono :))))) Zdjęcie z Jasminą ♥♥♥
OdpowiedzUsuńBuziaki również dla Ciebie ode mnie :-***
Miałam wstawić jeszcze jedno zdjęcie z winem, ale stwierdziłam, że alkohol wtedy totalnie zdominuje tę podróż, a to nie za dobrze haha.
Usuń<3
Słodziachny breloczek, urocze zwierzaczki :D Ja kaczki fotografowałam zwykle pod moim liceum, tam było ich całe zbiegowisko :D
OdpowiedzUsuńCiekawe alkohole, takich jeszcze nie spotkałam. No i ta czekolada oh i ah :D Na lagosza też bym się skusiła ;)
Alkohole ostatnio w Lidlu były, ale właściwie w smaku nic specjalnego także wiele nie straciłaś :)
Usuńświetne zdjęcia :))
OdpowiedzUsuńta czekolada wygląda smakowicieeee ;))
Czekolada wygląda bardzo smakowicie:)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co kolega jeszcze wynajdzie ciekawego, jak na razie jednak dla mnie ciągle rządzi książka w kształcie ziemniaka:D
Na tym zdjęciu z breloczkiem to sama wyglądasz jak Jasmina, tylko Ci jej opaski i kolczyków brakuje. Nawet nie tylko urodę, ale i szminkę macie podobną:)
Tak, kolega ma pomysły generalnie. Właściwie ziemniak był dla S. na urodziny bodajże, ale reszta już dla mnie :D Jestem pewna że jeszcze coś tam kiedyś wynajdzie, on tak lubi :)
UsuńHah dzięki za miłe słowa, chciałabym być podobna do Jasminy, a jak :D
lagosz wygląda rzeczywiście pysznie, nigdy się z takim daniem nie spotkałam, czekolada też super kolorowo i smacznie wygląda
OdpowiedzUsuńO jejku co to za pyszna czekolada? Rozumiem co to znaczy brak pracy i brak perspektyw urlopowych :( Mam nadzieje, że to przejściowe.
OdpowiedzUsuńAle będziemy wyedukowane! :D Ja teraz robię technika masażystę, to Ty będziesz karmić, a ja wałkować :) Jesteś bardzo podobna do Twojej ulubionej księżniczki. Chyba powinnam zjeść śniadanie przed oglądaniem Twoich postów, bo zawsze pokazujesz coś smakowitego. Ten lagosz na słodko zawładnął moją wyobraźnią, a w domu nawet grama czekolady nie ma. Z tej okazji idę sobie zrobić kakao. Buziaki! :)
OdpowiedzUsuńNo to teraz potrzeba nam jeszcze jakiegoś trenera fitness i można taki biznes otwierać, że hej :D
UsuńOj chciałabym być podobna do Jasminy :D Chyba mi jeszcze trochę brakuje haha.
Smacznego kakao! :)
Fantastyczne zdjęcia - jesteś na prawdę śliczną i pełną uroku Kobietą :)
OdpowiedzUsuńFajnie musiało być na tej motorówce, ja jeszcze nie miałam okazji takową pływać :) Tym węgierskim plackiem kiedyś się zajadałam podczas mojego pobytu na Węgrzech :) Trochę tłusty, ale pyszny :D
OdpowiedzUsuńAle fajna ta czekolada i ten placek :(
OdpowiedzUsuńA moj urlop to kochana pobyt w szpitalu...
Eh z tym bezrobociem kurde masakra ;/ A co do zdjęć to czekolade bym już zjadła,a to piwo ciekawe dostałaś :)
OdpowiedzUsuńCzekolady i piwa zazdraszczam :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie posty :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci dnia spędzonego na motorówce ;)
Uwielbiamy takie posty,....śliczne zdjęcia, placuszek mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmniiiiiiiiiiiiiiiiiiiaaaaaaaaaaaaaaaammmmmmmmmmmm
OdpowiedzUsuńJasmina to Twoje alter ego :)) Za czekoladę zabijęęę, ja odchudzanko, a tu takie pychotki ;P
OdpowiedzUsuńJa na bezrobociu jestem od dwóch dni i już nie mam co ze soba zrobić ;D co to za czekolada? :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jest tak późno, bo zgłodniałam:D Już sobie wyobrażam jaki ten placek musiał być pyszny :)
OdpowiedzUsuńja sobie zbyt często często robię odpust jedzeniowy :D zazdroszczę Ci wiewiórki bo nigdy nie mogę żadnej spotkać :D z kaczkami takiego problemu nie mam :D wiesz tymi czekoladkami wcale nie pomagasz próbującym zadbać o sylwetkę :D mogłabym powiedzieć, że czerwiec był dobry gdyby nie to, że ostatniego dnia dowiedziałam się, że czeka mnie kanałowe :( żegnaj ząbku, witaj martwy zębie :(
OdpowiedzUsuńten placek.. o mamo, ale ślinka mi cieknie!!
OdpowiedzUsuńZ tego Twojego kolegi to niezły agent jest. :D (PS Masz ładne kolory na paznokciach na tych zdjęciach z piwem ♥)
OdpowiedzUsuńBreloczek pierwsza klasa. :D
czekolada wygląda bardzo apetycznie ;) mm
OdpowiedzUsuńtaki dzień na motorówce to chyba świetna sprawa, choć mam lekką fobię przed dużymi akwenami wodnymi to chyba byłabym w stanie się przełamać i spróbować ;)
OdpowiedzUsuńa piwo z blondynkami wymiata!
Znam kuzynów tych kaczek, ostatnio je karmiłam :D A ta czekolada , chcę ją ;P Ja już też miałam swoje wakacje, pojechałam z koleżanką do Wieliczki, to już chyba koniec dzięki właśnie Królestwu Bezrobocia :]
OdpowiedzUsuńUwielbiam Jokolandię:))) W Pl lepiej już nie będzie i gdyby mój mąż nie miał dobrej pracy to już dawno byśmy uciekli:(
OdpowiedzUsuńPlacki węgierskie są PYSZNE *.*
OdpowiedzUsuńDietetyka! Do tej pory nie wiem, czy dobrze zrobiłam, że jednak na nią nie poszłam. Od długiego czasu ciągnie mnie w tym kierunku...
Ja po proszę placucha !!! wyglądał prze apetycznie. Kaczuchom podpadłaś teraz pójdziesz z woreczkiem pełnym chlebka żeby Ci wybaczyły.
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś popłynąć taką motorówką. Wystarczyłoby mi nawet 10 minut, żeby nacieszyć swoją michę :D Ostatnio na weselu jadłam placek po węgiersku, ale nie wiem czy to to samo co "lagosz". W każdym razie, wyglądał inaczej :P
OdpowiedzUsuń