Witajcie
Dzisiaj zapraszam was na post zawierający rzetelne i sprawdzone informacje na temat przewozu kota, ale też innych zwierząt domowych na terytorium Malty. Do suchych faktów dołożę również kilka własnych komentarzy oraz przemyśleń. Jednak by ułatwić wam poruszanie się po tym jakże złożonym wpisie, podzieliłam go na następujące punkty, które mam nadzieję okażą się pomocną wiedzą dla potrzebujących:
Jeżeli interesuje was również przewóz psa lub innego zwierzątka, zachęcam do zapoznania się z tekstem ponieważ poniższe rady na pewno okażą się pomocne dla każdego posiadacza zwierzęcego przyjaciela.
Jeżeli interesuje was również przewóz psa lub innego zwierzątka, zachęcam do zapoznania się z tekstem ponieważ poniższe rady na pewno okażą się pomocne dla każdego posiadacza zwierzęcego przyjaciela.
Człowieku, zwierzę to nie zabawka, nie oddawaj, zabierz ze sobą!
1. Jakie warunki musi spełnić kot, aby zostać wpuszczonym na Maltę?
Stan na dzień 25 listopada 2016 roku dla krajów Unii Europejskiej (dzień mojego wyjazdu).
Aby wjechać na terytorium Malty kot musi:
- posiadać paszport
- mieć wszczepiony mikroczip
- posiadać ważne szczepienie przeciwko wściekliźnie
- "mieć" wysłany formularz o przyjeździe na Maltę, czytaj niżej
Należy drogą elektroniczną wysłać specjalny formularz powiadamiający odpowiednie służby weterynaryjne o przyjeździe kota. Formularz ten znajduje się TUTAJ. A oto bezpośredni link do pobrania. KLIK.
TO JUŻ WSZYSTKIE FORMALNOŚCI :)
Został zdjęty:
- nakaz kwarantanny
- obowiązek badania krwi
- profilaktyka przeciw tasiemcowa (tylko w przypadku kota, pies wciąż musi przeprowadzić taką profilaktykę)
uwaga: proszę upewnić się we własnym zakresie, ponieważ przepisy ciągle się zmieniają!
PASZPORT
Paszport można wyrobić w wybranych klinikach weterynaryjnych, a ich listę znajdziesz TUTAJ. Koszt to około 50 zł za samą książeczkę bez potrzebnych badań. O wszelkich potrzebnych zabiegach do wyrobienia paszportu poinformuje Cię weterynarz. Ja dostałam go od ręki. Najlepiej zadzwonić wcześniej do kliniki i się umówić na wyrobienie paszportu ponieważ na miejscu może się okazać, że nie zawsze w pracy jest akurat lekarz, który ma stosowne uprawnienia.
MIKROCZIP
Jeżeli Twoje zwierzę go jeszcze nie posiada, to mikroczip zostanie wszczepiony przed wyrobieniem paszportu. Zabieg trwa kilka sekund. Koszt to około 50 zł.
SZCZEPIENIE PRZECIW WŚCIEKLIŹNIE
W przypadku szczepienia musi upłynąć 3 tygodnie, dopiero po tym czasie kot może wjechać na terytorium Malty. Jeżeli zwierzę było regularnie szczepione wcześniej, analogicznie czekać nie musi.
FORMULARZ
Formularz, o którym mowa wyżej jest najbardziej zgubną, a raczej zagadkową częścią całego przedsięwzięcia ponieważ w moim odczuciu przepis o jego wysyłaniu i wypełnianiu jest nieczytelny. Nie każdy weterynarz wam o nim powie, ponieważ zwyczajnie o nim nie wie. Niejasna jest też od początku cała procedura jego akceptacji, dlatego już śpieszę z wyjaśnieniami. Formularz, który jak wspomniałam znajdziecie TUTAJ, należy pobrać i wypełnić na komputerze, a następnie odesłać na wskazany adres. Na stronie z formularzem widnieje BŁĘDNA informacja, która przysporzyła mi nie lada zmartwień. Mianowicie informacja rzecze, że formularze niewypełnione w całości nie będą rozpatrywane. W przypadku kota formularza nie da się wypełnić w całości! Ponieważ jest tam rubryka o pobieraniu krwi oraz przeciwdziałaniu tasiemcowi, a zgodnie z obowiązującym prawem w chwili mojego wyjazdu kot zwolniony jest z tych czynności. Wypełniamy więc to co możemy i wysyłamy. :)
Czyli przed wypełnieniem formularza należy mieć już:
- wyrobiony paszport
- wiedzieć czym się przybywa, gdyż należy podać numer rejsu bądź lotu
- znać adres w którym zatrzymamy się po przyjeździe (mało istotne ale trzeba to wpisać, ja wpisałam swój hotel)
Po kilku dniach na nasz adres mailowy odsyłają nam podbity pieczątką formularz. Należy go wydrukować i na wszelki wypadek zabrać ze sobą. Ja podróżowałam samochodem, a później promem z Włoch na Maltę. Samochód dostanie naklejkę iż wieziemy zwierzę. Zaraz po wyjeździe z promu już na Malcie należy zatrzymać się na parkingu i tam czekają na nas służby weterynaryjne, poinformowane przez owy formularz, aby sprawdzić paszport, zeskanować kod z mikroczipu. Jeżeli chcecie lecieć samolotem pewnie takie służby będą na lotnisku. Idzie to szybko i sprawnie, ale należy bezwzględnie wszystko załatwić w innym przypadku mogą odebrać nam zwierzę na kwarantannę. Jeśli masz wszystkie dokumenty nic się nie martw! :)
2. Jak znaleźć informacje o wymaganiach w danym państwie?
Pamiętajcie, ze przepisy prawne są zmienne i inne dla każdego kraju! Dlatego warto na własną rękę upewnić się dokładnie jakie obowiązują w danej chwili. Nie chcę wrzucać wszystkich do jednego worka, ale niestety weterynarz to wbrew pozorom nie jest najbardziej zaufane źródło informacji dla tych akurat przepisów. Żaden z weterynarzy, z którym się kontaktowałam nie był w stanie zapewnić mnie na 100 procent, że mój kot ma wymagane badania i dokumenty do wjazdu na Maltę. Podawano mi o zgrozo błędne i stare informacje przez co mój wyjazd się opóźnił... ( jeżeli interesuje Cię ta historia w szerszym zakresie zapraszam do paragrafu szóstego). Jak więc zdobyć rzetelne informacje o wymaganiach prawnych?
Skontaktuj się z Głównym Inspektoratem Weterynarii danego państwa (general veterinary inspectorate). Znajdź stronę głównego inspektoratu weterynarii państwa, do którego się wybierasz i napisz e-mail bądź zadzwoń prosząc o listę potrzebnych badań i dokumentów. Weterynarze danego państwa są najlepiej poinformowani o swoim własnym kraju więc to będzie najbardziej rzetelna informacja. Jeżeli nie odpisują, pisz dalej, jeżeli nie odbierają dzwoń dalej, dobijaj się ścianami i oknami w końcu odpowiedzą. Możesz też poprosić swojego weterynarza, aby to dla Ciebie zrobił, ale nie ma on takiego obowiązku. Jeżeli obawiasz się o swój język, nie ryzykuj i znajdź kogoś kto się dla Ciebie dogada i dowie się tych ważnych informacji.
3. Jaki wybrać środek transportu?
Planując swój wyjazd brałam pod uwagę trzy dostępne możliwości. Wyjazd samochodem, przelot samolotem lub oddanie kotka w ręce firmy zajmującej się transportem zwierząt.
SAMOCHÓD
Wybór samochodu wcale nie był oczywisty, bo na początku rozważaliśmy, czy w ogóle zabierać pojazd. Przeważyła właśnie decyzja o wygodzie i bezpieczeństwie kota. Nie żałuję, bo teraz nie wyobrażam sobie nie mieć auta. Ale wróćmy do głównego wątku. :) Za samochodem przeważają następujące argumenty:
- cały czas monitorujesz kota
- możesz zatrzymać się kiedy tego potrzebujesz
- robisz postoje na kuwetę, picie i jedzenie
- reagujesz kiedy dzieje się coś nie tak
- masz kontakt wzrokowy oraz dotykowy z kocięciem :)
Minusy:
- mocno wydłużona podróż
- należy nastawić się również na przeprawę promową
PRZEPRAWA PROMOWA
Przeprawa promowa czeka nas jeśli wybierzemy samochód jako środek transportu. Jak to się ma do naszego kotka? Pierwsza przeprawa była krótka, około pół godziny, bilety kupione dopiero na miejscu. Z kotem można było chodzić po całym pokładzie. Druga przeprawa, ta dłuższa (2 godziny) z Włoch na Maltę jest tylko odrobinę bardziej złożona, bo należy do biletu dodać kota. Mój przewoźnik Virtu Ferries oferował trzy rozwiązania biletowe:
1. Kot zostaje w samochodzie sam, nie ma możliwości zostania z nim, ale można co pół godziny sprawdzać z załogą czy wszystko ok.
2. Kot jest na pokładzie, ale w specjalnym pomieszczeniu z innymi zwierzętami i również nie można z nim tam być.
3. Kot jest w transporterku z nami na pokładzie, ale na zewnątrz w strefie "balkonowej", czyli nie wolno z nim wchodzić do części barowej, kasynowej itp. Transporter musi mieć odpowiednie rozmiary.
Ja wybrałam trzecią opcję, za którą dopłacałam o ile dobrze pamiętam 12 euro (nie więcej). Nie jest to najbardziej wygodna sytuacja, zwłaszcza że nas złapał deszcz, na szczęście lekki, ale zewnętrzny pokład nie był zadaszony. Transporter kota opatuliłam kocykiem Frosti, więc chociaż ona nie zmarzła. O dziwo zniosła to bujanie na statku chyba lepiej niż ja. Totalna olewka, a może po dwóch dniach w trasie było jej już wszystko jedno. :D
SAMOLOT
Najlepiej będzie jeśli po prostu podam wam link do artykułu, który skutecznie odwiódł mnie od podróży samolotem. ---> Śmierć w samolocie podróż ze zwierzętami. Nazwijcie mnie przewrażliwioną, ale ja po prostu wolę nie ryzykować utraty członka rodziny. Aczkolwiek nie mam zamiaru nikogo straszyć, przedstawiam tylko swoje własne odczucia.
Gdybyście się zdecydowali należy pamiętać, że:
- będzie szybko
- nie każde linie latają ze zwierzętami
- należy mieć transporter w odpowiednim rozmiarze i z odpowiednią wentylacją (sprawdzić na stronie przewoźnika)
FIRMY TRANSPORTOWE
Trzecią opcję wykluczyłam dosyć szybko, gdyż zdałam sobie sprawę, że swojej Frosti nie puszczę nigdzie "samej". W moim odczuciu podróż to już i tak zbyt duży stres, aby jeszcze zostawiać zwierzę z obcym człowiekiem podczas takiego przeżycia. Aczkolwiek jeśli sytuacja was zmusi, lub po prostu macie ochotę na to rozwiązanie poszperajcie trochę w internecie, a znajdziecie.
4. Jak przygotować kota do podróży?
Kiedy już załatwiliśmy wszelkie formalności związane z dokumentacją oraz transportem warto zastanowić się nad sprawcą całego zamieszania czyli naszym szanownym kotem, tudzież innym zwierzakiem. Jak tu umilić mu podróż i odstresować.
TRANSPORTER
Kot musi mieć transporter lub zamykany koszyk. Absolutnie nie wolno podróżować z niezabezpieczonym zwierzakiem, bo jest to niebezpieczne i dla niego i dla pasażerów. Nie od dziś wiadomo, że kotki to stworzonka dwojakiej natury i w jednej chwili spokojna kulka może zmienić się w szatana skaczącego między pedałami. Czy zdecydujesz się na koszyk czy na transporter lub może jakiś inny pojemnik pamiętaj, że warto wcześniej kotka zaznajomić z owym "pudełkiem". Niech postoi trochę w domu, żeby kocię mogło się zaprzyjaźnić i oswoić. Moja Frosti podróżowała w wiklinowym koszu wyścielanym jej kocykiem zamykanym u góry na zaokrągloną kratkę. W każdej chwili mogła się wyprostować, przeciągnąć i zmienić pozycję. Co jest istotne przy tak dłuuugiej trasie. Bardzo ważnym elementem okazał się drugi koc, który służył za górne przykrycie. Koti była dużo spokojniejsza kiedy ową kratkę miała zakrytą z każdej strony, a uchylony kocyk zostawiłam jej tylko na moją stronę, aby widziała, że tam jestem. Zaskakująco wygodnie spała sobie godzinami. Drugi transporter natomiast miałam w bagażniku gdyż potrzebny był na przeprawę promową, z racji że jest dużo mniejszy używałam go tylko wtedy.
LEKI?
Kiedy zapytałam kilku weterynarzy czy podać coś kotu na uspokojenie na tak długą trasę, każdy odpowiedział co innego. Była mowa o feromonach, kupiliśmy, ale nie zauważyłam szczególnego działania. Była też podawana waleriana, wydaje mi się że odrobinę pomogła. Na żadne inne dodatkowe zabiegi się nie zdecydowaliśmy. Generalnie chyba najlepszym uspokajaczem jest bliskość zaufanej osoby, która o zwierzątko się zatroszczy. Mizianie, głaskanie i takie tam. :D
CO JESZCZE ZABRAĆ?
- kuwetę ze świeżym piaskiem
- miskę na jedzenie i wodę
- wodę w butelce do picia
- podbity formularz i paszport
- książeczkę szczepień zwierzaka, tą z którą chodzimy do weterynarza
CO WARTO ZABRAĆ DODATKOWO?
- ulubioną zabawkę
- chusteczki nawilżane, w razie gdyby trzeba było coś zetrzeć
- podkłady higieniczne (w razie zapalenia pęcherza lub niespodziewanego siku w transporterku, dobrze chłoną i wystarczy je potem wyrzucić)
- koce do transportera i na transporter
5. Jak poradzić sobie z kotem w długiej podróży?
Przygotowania choćby najdokładniej dopięte na ostatni guzik to nic w porównaniu z prawdziwą przeprawą! :D Tak naprawdę dopiero w chwili wyjazdu zaczyna się prawdziwy hardcore. Wie tylko ten, kto przejechał z kotem 3000 kilometrów samochodem. Ale czego nie robi się z miłości prawda?
KOCIE POTRZEBY
Kot musi jeść, pić oraz korzystać z kuwety. O ile z psem sprawa jest ułatwiona, ponieważ wystarczy wyprowadzić go za pomocą smyczy tak obywatela kota lepiej nie wypuszczać z samochodu, gdyż w stresie zwyczajnie ucieknie. Być może istnieją lepsze sposoby, ale ja opowiem wam swój. Kocie potrzeby załatwialiśmy podczas postoi. Wtedy to wyciągaliśmy cały arsenał. Kuwetę z piaskiem kładliśmy w nogach pasażera z przodu. Miski z jedzeniem i piciem w nogach kierowcy. Wzięliśmy prowiant suchy, ale też tuńczyka w puszcze, którego Frosti po prostu koooocha. Zdaję sobie sprawę, że nie jest najzdrowszy dla kota w nadmiarze, ale podczas stresującej podróży raczyliśmy ją jej ulubionymi specjałami. Jadła chętnie. :) Samochód opuszczaliśmy i zostawialiśmy zamkniętego kota z jej gadżetami podczas kiedy my szliśmy zająć się własnymi sprawami. Oczywiście nie zostawała sama długo, góra 15 minut i zaglądaliśmy do niej. Wtedy miała okazję przejść się po samochodzie, załatwić oraz najeść.
Ps. Pamiętajcie że podczas upałów nie wolno zostawiać zwierzaka na dłużej samego! Zawsze należy też uchylić szybę chociaż na centymetr.
NOCLEGI
Na całą naszą podróż zaplanowaliśmy jeden nocleg mniej więcej w połowie drogi, a mianowicie we Florencji. Należy pamiętać, aby zarezerwować sobie wcześniej hotel, zawsze pytając wcześniej czy można przyjechać z danym zwierzakiem. To bardzo ważne, ponieważ większość hoteli nie przyjmuje futrzaków.
W TRASIE
Większość opisałam właściwie w paragrafie czwartym. Jednak przypomnę, że najważniejsza jest organizacja dobrego transportera lub koszyka. Czyli takiego, który będzie odpowiednio duży, aby kot mógł się w nim swobodnie wyciągnąć oraz taki, który będzie zamykany, aby kot z niego sam nie wychodził. Bardzo pomógł mi koc, którym przykrywałam nasz koszyk, tak że Frosti nie rozpraszało nic dookoła, miała swoją dziuplę i sobie w niej spała. Zdarzało mi się brać ja na kolana kiedy bardzo chciała, zachowywała się na nich spokojnie, czasem spała, ale ZAWSZE ją wtedy trzymałam, aby nie uciekła. :)
6. Historia mojej podróży. Niekompetencja weterynarzy?
Ten paragraf musi powstać, aby sprostować pewne sprawy.
W paragrafie drugim napisałam, iż żaden weterynarz nie był w stanie udzielić mi informacji o wymaganych dokumentach i zabiegach jakich potrzebuje mój kot, aby pełnoprawnie wjechać na Maltę. To prawda. Nie chcę generalizować, opowiem wam tylko co mnie spotkało. Pierwszy lekarz z jakim się kontaktowałam kazał nam robić profilaktykę przeciwko tasiemcowi (której robić nie trzeba). W tym celu w dniu wyjazdu należało się do niego udać.Wcześniej zapewniał nas, że wszystko pozostałe już mamy, konsultowaliśmy z nim cały proces nie raz. W dniu wyjazdu udaliśmy się do niego, i tego dnia kiedy mieliśmy już oddane mieszkanie, a cały nasz dorobek mieścił się w samochodzie ów lekarz oświadczył, że nie zrobiliśmy badania krwi i on nie wie czy ono jest w sumie wymagane. Podkreślam, W DNIU WYJAZDU. Przypominam, że zwierzę które nie ma wszystkich badań może być nawet odebrane na granicy. Nie wyjechaliśmy, odwołaliśmy hotele, odwołaliśmy prom. Z dorobkiem zmieszczonym w samochodzie wprowadziliśmy się do moich rodziców, aby mieć gdzie mieszkać. Jak się później okazało to badanie nie było potrzebne i mogliśmy wtedy jechać. Na darmo wszystko odwołaliśmy. Taaaa :D. W każdym razie nasze dalsze kroki polegały na kontaktowaniu się z innymi weterynarzami, aby ustalić jakąś spójną wersję. Dwóch kolejnych znów podało nam stare informacje ( i to z pewnością w głosie) , które już wtedy były nieaktualne. Mianowicie kazano nam robić badanie krwi, na wyniki którego czeka się 6 miesięcy!!! Zdenerwowani kontaktowaliśmy się z ambasadą, ale nie mieli żadnych informacji na ten temat. Każdy kolejny weterynarz mówił co innego. Aż w końcu pewnego pięknego dnia przyszłą wiadomość zwrotna, którą dużo wcześniej napisałam właśnie do Głównego Inspektoratu Weterynarii, z listą potrzebnych rzeczy. Listę tę wymieniłam wam w paragrafie pierwszym. I tak oto okazało się, że żaden weterynarz nie miał racji. Brak odpowiednich szkoleń? Sami sobie odpowiedzcie na to pytanie. Mając e-mail z odpowiedzą od maltańskich lekarzy wyruszyliśmy dopiero po miesiącu od pierwszej próby. :)
Z całego jakże wielkiego przedsięwzięcia jakim była moja przeprowadzka na Maltę najwięcej zachodu było właśnie z załatwianiem formalności dla naszej koti. Oczywiście nie chcę was odstraszać, bo jak najbardziej było warto! Chodzi o to, że ja nigdzie nie miałam takiego zbioru informacji i spędziłam mnóstwo godzin i dni, aby tego wszystkiego dowiedzieć się sama. :) Właśnie dlatego powstał ten poradnik i zbiór informacji, aby inni koci czy nie koci właściciele mieli łatwiej i wiedzieli, że się da!. Tak, trzeba ruszyć przysłowiowy tyłek z kanapy i odrobinę się tym zająć. Tak, łatwiej jest po prostu oddać zwierzę znajomym. Tak, są to dodatkowe koszty. Jednak skoro potrafisz podjąć się takiego zdania jak przeprowadzka do innego kraju, to potrafisz też przeprowadzić swoje zwierzę. Nie poddawaj się, nie zostawiaj swojego przyjaciela, bo nie musisz tego robić. To tylko odrobina zachodu, ale każde zwierzę jest tego warte!
Jeśli masz jakiekolwiek pytania, nawet o drobne szczegóły nie wahaj się zapytać, chętnie pomogę! Pisz w komentarzach lub na adres email: arcyjoko@gmail.com
Pozdrawiam
Stan na dzień 25 listopada 2016 roku dla krajów Unii Europejskiej (dzień mojego wyjazdu).
Aby wjechać na terytorium Malty kot musi:
- posiadać paszport
- mieć wszczepiony mikroczip
- posiadać ważne szczepienie przeciwko wściekliźnie
- "mieć" wysłany formularz o przyjeździe na Maltę, czytaj niżej
Należy drogą elektroniczną wysłać specjalny formularz powiadamiający odpowiednie służby weterynaryjne o przyjeździe kota. Formularz ten znajduje się TUTAJ. A oto bezpośredni link do pobrania. KLIK.
TO JUŻ WSZYSTKIE FORMALNOŚCI :)
Został zdjęty:
- nakaz kwarantanny
- obowiązek badania krwi
- profilaktyka przeciw tasiemcowa (tylko w przypadku kota, pies wciąż musi przeprowadzić taką profilaktykę)
uwaga: proszę upewnić się we własnym zakresie, ponieważ przepisy ciągle się zmieniają!
PASZPORT
Paszport można wyrobić w wybranych klinikach weterynaryjnych, a ich listę znajdziesz TUTAJ. Koszt to około 50 zł za samą książeczkę bez potrzebnych badań. O wszelkich potrzebnych zabiegach do wyrobienia paszportu poinformuje Cię weterynarz. Ja dostałam go od ręki. Najlepiej zadzwonić wcześniej do kliniki i się umówić na wyrobienie paszportu ponieważ na miejscu może się okazać, że nie zawsze w pracy jest akurat lekarz, który ma stosowne uprawnienia.
MIKROCZIP
Jeżeli Twoje zwierzę go jeszcze nie posiada, to mikroczip zostanie wszczepiony przed wyrobieniem paszportu. Zabieg trwa kilka sekund. Koszt to około 50 zł.
SZCZEPIENIE PRZECIW WŚCIEKLIŹNIE
W przypadku szczepienia musi upłynąć 3 tygodnie, dopiero po tym czasie kot może wjechać na terytorium Malty. Jeżeli zwierzę było regularnie szczepione wcześniej, analogicznie czekać nie musi.
FORMULARZ
Formularz, o którym mowa wyżej jest najbardziej zgubną, a raczej zagadkową częścią całego przedsięwzięcia ponieważ w moim odczuciu przepis o jego wysyłaniu i wypełnianiu jest nieczytelny. Nie każdy weterynarz wam o nim powie, ponieważ zwyczajnie o nim nie wie. Niejasna jest też od początku cała procedura jego akceptacji, dlatego już śpieszę z wyjaśnieniami. Formularz, który jak wspomniałam znajdziecie TUTAJ, należy pobrać i wypełnić na komputerze, a następnie odesłać na wskazany adres. Na stronie z formularzem widnieje BŁĘDNA informacja, która przysporzyła mi nie lada zmartwień. Mianowicie informacja rzecze, że formularze niewypełnione w całości nie będą rozpatrywane. W przypadku kota formularza nie da się wypełnić w całości! Ponieważ jest tam rubryka o pobieraniu krwi oraz przeciwdziałaniu tasiemcowi, a zgodnie z obowiązującym prawem w chwili mojego wyjazdu kot zwolniony jest z tych czynności. Wypełniamy więc to co możemy i wysyłamy. :)
Czyli przed wypełnieniem formularza należy mieć już:
- wyrobiony paszport
- wiedzieć czym się przybywa, gdyż należy podać numer rejsu bądź lotu
- znać adres w którym zatrzymamy się po przyjeździe (mało istotne ale trzeba to wpisać, ja wpisałam swój hotel)
Po kilku dniach na nasz adres mailowy odsyłają nam podbity pieczątką formularz. Należy go wydrukować i na wszelki wypadek zabrać ze sobą. Ja podróżowałam samochodem, a później promem z Włoch na Maltę. Samochód dostanie naklejkę iż wieziemy zwierzę. Zaraz po wyjeździe z promu już na Malcie należy zatrzymać się na parkingu i tam czekają na nas służby weterynaryjne, poinformowane przez owy formularz, aby sprawdzić paszport, zeskanować kod z mikroczipu. Jeżeli chcecie lecieć samolotem pewnie takie służby będą na lotnisku. Idzie to szybko i sprawnie, ale należy bezwzględnie wszystko załatwić w innym przypadku mogą odebrać nam zwierzę na kwarantannę. Jeśli masz wszystkie dokumenty nic się nie martw! :)
2. Jak znaleźć informacje o wymaganiach w danym państwie?
Pamiętajcie, ze przepisy prawne są zmienne i inne dla każdego kraju! Dlatego warto na własną rękę upewnić się dokładnie jakie obowiązują w danej chwili. Nie chcę wrzucać wszystkich do jednego worka, ale niestety weterynarz to wbrew pozorom nie jest najbardziej zaufane źródło informacji dla tych akurat przepisów. Żaden z weterynarzy, z którym się kontaktowałam nie był w stanie zapewnić mnie na 100 procent, że mój kot ma wymagane badania i dokumenty do wjazdu na Maltę. Podawano mi o zgrozo błędne i stare informacje przez co mój wyjazd się opóźnił... ( jeżeli interesuje Cię ta historia w szerszym zakresie zapraszam do paragrafu szóstego). Jak więc zdobyć rzetelne informacje o wymaganiach prawnych?
Skontaktuj się z Głównym Inspektoratem Weterynarii danego państwa (general veterinary inspectorate). Znajdź stronę głównego inspektoratu weterynarii państwa, do którego się wybierasz i napisz e-mail bądź zadzwoń prosząc o listę potrzebnych badań i dokumentów. Weterynarze danego państwa są najlepiej poinformowani o swoim własnym kraju więc to będzie najbardziej rzetelna informacja. Jeżeli nie odpisują, pisz dalej, jeżeli nie odbierają dzwoń dalej, dobijaj się ścianami i oknami w końcu odpowiedzą. Możesz też poprosić swojego weterynarza, aby to dla Ciebie zrobił, ale nie ma on takiego obowiązku. Jeżeli obawiasz się o swój język, nie ryzykuj i znajdź kogoś kto się dla Ciebie dogada i dowie się tych ważnych informacji.
3. Jaki wybrać środek transportu?
Planując swój wyjazd brałam pod uwagę trzy dostępne możliwości. Wyjazd samochodem, przelot samolotem lub oddanie kotka w ręce firmy zajmującej się transportem zwierząt.
SAMOCHÓD
Wybór samochodu wcale nie był oczywisty, bo na początku rozważaliśmy, czy w ogóle zabierać pojazd. Przeważyła właśnie decyzja o wygodzie i bezpieczeństwie kota. Nie żałuję, bo teraz nie wyobrażam sobie nie mieć auta. Ale wróćmy do głównego wątku. :) Za samochodem przeważają następujące argumenty:
- cały czas monitorujesz kota
- możesz zatrzymać się kiedy tego potrzebujesz
- robisz postoje na kuwetę, picie i jedzenie
- reagujesz kiedy dzieje się coś nie tak
- masz kontakt wzrokowy oraz dotykowy z kocięciem :)
Minusy:
- mocno wydłużona podróż
- należy nastawić się również na przeprawę promową
PRZEPRAWA PROMOWA
Przeprawa promowa czeka nas jeśli wybierzemy samochód jako środek transportu. Jak to się ma do naszego kotka? Pierwsza przeprawa była krótka, około pół godziny, bilety kupione dopiero na miejscu. Z kotem można było chodzić po całym pokładzie. Druga przeprawa, ta dłuższa (2 godziny) z Włoch na Maltę jest tylko odrobinę bardziej złożona, bo należy do biletu dodać kota. Mój przewoźnik Virtu Ferries oferował trzy rozwiązania biletowe:
1. Kot zostaje w samochodzie sam, nie ma możliwości zostania z nim, ale można co pół godziny sprawdzać z załogą czy wszystko ok.
2. Kot jest na pokładzie, ale w specjalnym pomieszczeniu z innymi zwierzętami i również nie można z nim tam być.
3. Kot jest w transporterku z nami na pokładzie, ale na zewnątrz w strefie "balkonowej", czyli nie wolno z nim wchodzić do części barowej, kasynowej itp. Transporter musi mieć odpowiednie rozmiary.
Ja wybrałam trzecią opcję, za którą dopłacałam o ile dobrze pamiętam 12 euro (nie więcej). Nie jest to najbardziej wygodna sytuacja, zwłaszcza że nas złapał deszcz, na szczęście lekki, ale zewnętrzny pokład nie był zadaszony. Transporter kota opatuliłam kocykiem Frosti, więc chociaż ona nie zmarzła. O dziwo zniosła to bujanie na statku chyba lepiej niż ja. Totalna olewka, a może po dwóch dniach w trasie było jej już wszystko jedno. :D
SAMOLOT
Najlepiej będzie jeśli po prostu podam wam link do artykułu, który skutecznie odwiódł mnie od podróży samolotem. ---> Śmierć w samolocie podróż ze zwierzętami. Nazwijcie mnie przewrażliwioną, ale ja po prostu wolę nie ryzykować utraty członka rodziny. Aczkolwiek nie mam zamiaru nikogo straszyć, przedstawiam tylko swoje własne odczucia.
Gdybyście się zdecydowali należy pamiętać, że:
- będzie szybko
- nie każde linie latają ze zwierzętami
- należy mieć transporter w odpowiednim rozmiarze i z odpowiednią wentylacją (sprawdzić na stronie przewoźnika)
FIRMY TRANSPORTOWE
4. Jak przygotować kota do podróży?
Kiedy już załatwiliśmy wszelkie formalności związane z dokumentacją oraz transportem warto zastanowić się nad sprawcą całego zamieszania czyli naszym szanownym kotem, tudzież innym zwierzakiem. Jak tu umilić mu podróż i odstresować.
TRANSPORTER
Kot musi mieć transporter lub zamykany koszyk. Absolutnie nie wolno podróżować z niezabezpieczonym zwierzakiem, bo jest to niebezpieczne i dla niego i dla pasażerów. Nie od dziś wiadomo, że kotki to stworzonka dwojakiej natury i w jednej chwili spokojna kulka może zmienić się w szatana skaczącego między pedałami. Czy zdecydujesz się na koszyk czy na transporter lub może jakiś inny pojemnik pamiętaj, że warto wcześniej kotka zaznajomić z owym "pudełkiem". Niech postoi trochę w domu, żeby kocię mogło się zaprzyjaźnić i oswoić. Moja Frosti podróżowała w wiklinowym koszu wyścielanym jej kocykiem zamykanym u góry na zaokrągloną kratkę. W każdej chwili mogła się wyprostować, przeciągnąć i zmienić pozycję. Co jest istotne przy tak dłuuugiej trasie. Bardzo ważnym elementem okazał się drugi koc, który służył za górne przykrycie. Koti była dużo spokojniejsza kiedy ową kratkę miała zakrytą z każdej strony, a uchylony kocyk zostawiłam jej tylko na moją stronę, aby widziała, że tam jestem. Zaskakująco wygodnie spała sobie godzinami. Drugi transporter natomiast miałam w bagażniku gdyż potrzebny był na przeprawę promową, z racji że jest dużo mniejszy używałam go tylko wtedy.
LEKI?
Kiedy zapytałam kilku weterynarzy czy podać coś kotu na uspokojenie na tak długą trasę, każdy odpowiedział co innego. Była mowa o feromonach, kupiliśmy, ale nie zauważyłam szczególnego działania. Była też podawana waleriana, wydaje mi się że odrobinę pomogła. Na żadne inne dodatkowe zabiegi się nie zdecydowaliśmy. Generalnie chyba najlepszym uspokajaczem jest bliskość zaufanej osoby, która o zwierzątko się zatroszczy. Mizianie, głaskanie i takie tam. :D
CO JESZCZE ZABRAĆ?
- kuwetę ze świeżym piaskiem
- miskę na jedzenie i wodę
- wodę w butelce do picia
- podbity formularz i paszport
- książeczkę szczepień zwierzaka, tą z którą chodzimy do weterynarza
CO WARTO ZABRAĆ DODATKOWO?
- ulubioną zabawkę
- chusteczki nawilżane, w razie gdyby trzeba było coś zetrzeć
- podkłady higieniczne (w razie zapalenia pęcherza lub niespodziewanego siku w transporterku, dobrze chłoną i wystarczy je potem wyrzucić)
- koce do transportera i na transporter
5. Jak poradzić sobie z kotem w długiej podróży?
Przygotowania choćby najdokładniej dopięte na ostatni guzik to nic w porównaniu z prawdziwą przeprawą! :D Tak naprawdę dopiero w chwili wyjazdu zaczyna się prawdziwy hardcore. Wie tylko ten, kto przejechał z kotem 3000 kilometrów samochodem. Ale czego nie robi się z miłości prawda?
KOCIE POTRZEBY
Kot musi jeść, pić oraz korzystać z kuwety. O ile z psem sprawa jest ułatwiona, ponieważ wystarczy wyprowadzić go za pomocą smyczy tak obywatela kota lepiej nie wypuszczać z samochodu, gdyż w stresie zwyczajnie ucieknie. Być może istnieją lepsze sposoby, ale ja opowiem wam swój. Kocie potrzeby załatwialiśmy podczas postoi. Wtedy to wyciągaliśmy cały arsenał. Kuwetę z piaskiem kładliśmy w nogach pasażera z przodu. Miski z jedzeniem i piciem w nogach kierowcy. Wzięliśmy prowiant suchy, ale też tuńczyka w puszcze, którego Frosti po prostu koooocha. Zdaję sobie sprawę, że nie jest najzdrowszy dla kota w nadmiarze, ale podczas stresującej podróży raczyliśmy ją jej ulubionymi specjałami. Jadła chętnie. :) Samochód opuszczaliśmy i zostawialiśmy zamkniętego kota z jej gadżetami podczas kiedy my szliśmy zająć się własnymi sprawami. Oczywiście nie zostawała sama długo, góra 15 minut i zaglądaliśmy do niej. Wtedy miała okazję przejść się po samochodzie, załatwić oraz najeść.
Ps. Pamiętajcie że podczas upałów nie wolno zostawiać zwierzaka na dłużej samego! Zawsze należy też uchylić szybę chociaż na centymetr.
NOCLEGI
Na całą naszą podróż zaplanowaliśmy jeden nocleg mniej więcej w połowie drogi, a mianowicie we Florencji. Należy pamiętać, aby zarezerwować sobie wcześniej hotel, zawsze pytając wcześniej czy można przyjechać z danym zwierzakiem. To bardzo ważne, ponieważ większość hoteli nie przyjmuje futrzaków.
W TRASIE
Większość opisałam właściwie w paragrafie czwartym. Jednak przypomnę, że najważniejsza jest organizacja dobrego transportera lub koszyka. Czyli takiego, który będzie odpowiednio duży, aby kot mógł się w nim swobodnie wyciągnąć oraz taki, który będzie zamykany, aby kot z niego sam nie wychodził. Bardzo pomógł mi koc, którym przykrywałam nasz koszyk, tak że Frosti nie rozpraszało nic dookoła, miała swoją dziuplę i sobie w niej spała. Zdarzało mi się brać ja na kolana kiedy bardzo chciała, zachowywała się na nich spokojnie, czasem spała, ale ZAWSZE ją wtedy trzymałam, aby nie uciekła. :)
6. Historia mojej podróży. Niekompetencja weterynarzy?
Ten paragraf musi powstać, aby sprostować pewne sprawy.
W paragrafie drugim napisałam, iż żaden weterynarz nie był w stanie udzielić mi informacji o wymaganych dokumentach i zabiegach jakich potrzebuje mój kot, aby pełnoprawnie wjechać na Maltę. To prawda. Nie chcę generalizować, opowiem wam tylko co mnie spotkało. Pierwszy lekarz z jakim się kontaktowałam kazał nam robić profilaktykę przeciwko tasiemcowi (której robić nie trzeba). W tym celu w dniu wyjazdu należało się do niego udać.Wcześniej zapewniał nas, że wszystko pozostałe już mamy, konsultowaliśmy z nim cały proces nie raz. W dniu wyjazdu udaliśmy się do niego, i tego dnia kiedy mieliśmy już oddane mieszkanie, a cały nasz dorobek mieścił się w samochodzie ów lekarz oświadczył, że nie zrobiliśmy badania krwi i on nie wie czy ono jest w sumie wymagane. Podkreślam, W DNIU WYJAZDU. Przypominam, że zwierzę które nie ma wszystkich badań może być nawet odebrane na granicy. Nie wyjechaliśmy, odwołaliśmy hotele, odwołaliśmy prom. Z dorobkiem zmieszczonym w samochodzie wprowadziliśmy się do moich rodziców, aby mieć gdzie mieszkać. Jak się później okazało to badanie nie było potrzebne i mogliśmy wtedy jechać. Na darmo wszystko odwołaliśmy. Taaaa :D. W każdym razie nasze dalsze kroki polegały na kontaktowaniu się z innymi weterynarzami, aby ustalić jakąś spójną wersję. Dwóch kolejnych znów podało nam stare informacje ( i to z pewnością w głosie) , które już wtedy były nieaktualne. Mianowicie kazano nam robić badanie krwi, na wyniki którego czeka się 6 miesięcy!!! Zdenerwowani kontaktowaliśmy się z ambasadą, ale nie mieli żadnych informacji na ten temat. Każdy kolejny weterynarz mówił co innego. Aż w końcu pewnego pięknego dnia przyszłą wiadomość zwrotna, którą dużo wcześniej napisałam właśnie do Głównego Inspektoratu Weterynarii, z listą potrzebnych rzeczy. Listę tę wymieniłam wam w paragrafie pierwszym. I tak oto okazało się, że żaden weterynarz nie miał racji. Brak odpowiednich szkoleń? Sami sobie odpowiedzcie na to pytanie. Mając e-mail z odpowiedzą od maltańskich lekarzy wyruszyliśmy dopiero po miesiącu od pierwszej próby. :)
Można? Można! A ile miłości. :) |
Z całego jakże wielkiego przedsięwzięcia jakim była moja przeprowadzka na Maltę najwięcej zachodu było właśnie z załatwianiem formalności dla naszej koti. Oczywiście nie chcę was odstraszać, bo jak najbardziej było warto! Chodzi o to, że ja nigdzie nie miałam takiego zbioru informacji i spędziłam mnóstwo godzin i dni, aby tego wszystkiego dowiedzieć się sama. :) Właśnie dlatego powstał ten poradnik i zbiór informacji, aby inni koci czy nie koci właściciele mieli łatwiej i wiedzieli, że się da!. Tak, trzeba ruszyć przysłowiowy tyłek z kanapy i odrobinę się tym zająć. Tak, łatwiej jest po prostu oddać zwierzę znajomym. Tak, są to dodatkowe koszty. Jednak skoro potrafisz podjąć się takiego zdania jak przeprowadzka do innego kraju, to potrafisz też przeprowadzić swoje zwierzę. Nie poddawaj się, nie zostawiaj swojego przyjaciela, bo nie musisz tego robić. To tylko odrobina zachodu, ale każde zwierzę jest tego warte!
Jeśli masz jakiekolwiek pytania, nawet o drobne szczegóły nie wahaj się zapytać, chętnie pomogę! Pisz w komentarzach lub na adres email: arcyjoko@gmail.com
Pozdrawiam
Woow naprawdę wiele zachodu koło biednego kociaka. Wygląda na to że taka podróż, łącznie z zastrzykiem to męka :-/ Moja kotka po minucie w samochodzie miauczy w niebo- głosy...
OdpowiedzUsuńTrochę zachodu jest, ale my to samo przerabialiśmy z moim psem i obojętnie ile by było tych formalności i tak bym się nie zdecydowała żeby go zostawić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
czy gdzieś wspominałaś co tam robisz :D? bo jeśli tak to gdzieś przeoczyłam ;/
OdpowiedzUsuńDobrze, że w końcu udało się bezpiecznie kotkę przetransportować :-) Ja bym jeszcze na Waszym miejscu na postojach wypróbowała smycz dla kotów - mogłaby wtedy wyjść z Wami z auta, ale byłaby bezpieczna. Co prawda nie każdy kot to lubi, ale zawsze jakieś rozwiązanie jest ;-)
OdpowiedzUsuńAle super, że o tym napisałaś!
OdpowiedzUsuńNasz kot często z nami podróżuje na krótkie trasy plus czasem wychodzimy z nią na spacer na zewnątrz (kot ma szelki i smycz wtedy), więc jest przyzwyczajona i dobrze to znosi. A dzięki smyczy mogę ją w trakcie podróży trzymać na kolanach bez strachu, że nie opanuję jej jak zacznie szaleć. Ale i tak taka długa trasa to byłaby ciężka przeprasza! Fantastycznie, że tak zadbałaś o swojego kota :D
Najważniejsze, że kotek jest razem z Tobą :) pamiętam opowieści kuzynki, która jechała busem z kotem do Irlandii, aby tam zamieszkać :)
OdpowiedzUsuńrównież nie zaufałabym firmom transportowym... ostatnio na grupie ogłaszała się dziewczyna, ktora szukala swojego pupila, ktory miał do niej za pośrednictwem takowej firmy przyjechać. nie dojechał, podobno uciekł... dramat :(
OdpowiedzUsuńja swojego Diabła kocham jak dziecko i nie wyobrażam sobie go kiedykolwiek zostawić, dlatego doskonale Cię rozumiem :) a co do weterynarzy, no cóż...