Cześć!
Dla mnie Podróż przez Jokolandię to nie tylko zwykłe miksy zdjęciowe. Lubię wracać do starszych postów i przypomnieć sobie chwile, które były dla mnie ważne chociażby rok temu. Właśnie dzięki takiej dokumentacji przypomniałam sobie, że luty ubiegłego roku był dosłownie straszny. Musiałam się wyprowadzić z mieszkania z dnia na dzień, w trakcie szukania nowego lokum spałam u znajomych, w tym czasie byłam chora, a pod koniec musiałam jeszcze jechać do Warszawy pomóc siostrze. Los jest taki przewrotny... luty tego roku, był wspaniały! Zapraszam w podróż, po moich ulubionych chwilach :)
Podróż przez Jokolandię Lutową (13 Stacji)
Stacja I: Ja wiem, że jestem niecna, że zaczęłam od jedzenia, ale tłusty czwartek musiał zostać uwieczniony. Swoją drogą jestem zawiedziona, bo pączki były dużo gorsze niż wyglądały. I nigdzie nie mogłam znaleść klasycznych pączków z lukrem i truskawkową marmoladą. Poważnie :] Obrażam się na świat.
Stacja II: ZAGADKA To nie są frytki :D Ktoś wie co to jest?
Stacja III: Luty to też oczywiście walentynki! Razem z S. dajemy sobie raczej małe drobiazgi z tej okazji, w tym roku totalnie zaskoczyłam mojego faceta. Po całym domu poukrywałam serduszka, które były miejscem ukrycia kolejnej wskazówki.
1. Włączyłam soundtrack z Mission Impossible.
2. Wręczyłam mu z zabójczą powagą serduszko z napisem "Do you wanna play the game?"
3. Wręczyłam mu pierwszą wskazówkę z napisem " Pierwszej wskazówki strzeże nasz królik".
Prezent musiał znaleść sam idąc po ukrytych wskazówkach, których znaczenie rozumiał chyba tylko on.
Prezent musiał znaleść sam idąc po ukrytych wskazówkach, których znaczenie rozumiał chyba tylko on.
Podczas szukania przy muzyce z Mission Impossible cieszył się jak małe dziecko :] A mnie uznał za szaloną, ale to podejrzewał już dawno.
Stacja IV: Za to mój Super S w ramach prezentu, czternastego lutego przygotował dla mnie jedno z moich ulubionych dań wśród jego popisowych numerów, a mianowicie krewetki w białym winie. :)
Stacja V: Nawet biblioteka wojewódzka obchodziła Walentynki, co mnie totalnie zaskoczyło. Na korytarzach co rusz stały gabloty z książkami romantycznymi, ozdobione serduszkami i cytatami oraz wierszami o miłości. Strasznie podoba mi się takie zaangażowanie, jak wiecie jestem fanką celebrowania różnych okazji i ciekawych chwil w życiu, więc jestem jak najbardziej na TAK :)
Stacja VI: Do biblioteki poszłam po książki a wyszłam z komiksami. Serię o Thorgalu kocham całym sercem i zaraziłam tą miłością mojego S. więc wypożyczyłam dla niego starsze numery, bo ja jestem już na bieżąco i czekam na nowe albumy.
Stacja VII: Kiedy czytacie moje recenzje kosmetyczne, wiele osób pyta się skąd wzięłam śnieg. Otóż był taki legendarny dzień w Kielcach gdzie popadało! Udokumentowałam to pozując do zdjęcia, razem z bałwankiem Felicjanem ;)
Stacja VIII: Dla kontrastu, żeby jednak pamiętać, że zimy jako takiej nie było wklejam również zdjęcie swojej pięknej campanuli. Niestety już jej z nami nie ma... Niżej sprawca całego zamieszania.
Stacja IX: Otóż campanuli już z nami nie ma, bo ta pani ze zdjęcia uznała, że ładniej było jak jej nie było i ją zdewastowała :]
Stacja X: W lutym swoje urodziny obchodził też mój mężczyzna. Pewnie zastanawiacie się co przedstawia to zdjęcie? Ha! Na zdjęciu widzicie kawałek " Sekretnego Pokoju", gdzie razem ze znajomymi zabraliśmy mojego S. Jeśli ktoś wie co to gra typu ESCAPE to oświadczam, że może to przeżyć na żywo i rozwiązać zagadki z przyjaciółmi w prawdziwym pokoju. O istnieniu takiego pomieszczenia dowiedziałam się od Tenebrity. Jeśli zainteresował was Sekretny Pokój to odsyłam was po prostu do jej posta KLIK tam opisała wszystko dokładnie. :) Ja byłam mega zadowolona.
Stacja XI: A tu już taki wiosenny akcent z końca lutego, gdzie udało mi się wyhodować rzeżuszkę. Co jak na taką niedorobioną i anty perfekcyjną panią domu było czymś a la sukces. Ale pracuję nad tym, bo ostatnio zapałałam miłością do roślinek i ziółek. Jestę Zielarzę.
Stacja XII: Frosti akurat rzeżuchę zaakceptowała i pozwala jej żyć. Wciąż nie rozumiem jej preferencji roślinnych.
Stacja XIII: A na koniec chciałam wam pokazać moją ukochaną koszulkę z wilczkiem :D Jak ją zobaczyłam wiedziałam, że będzie moja. Na zdjęciu wilczek wyszedł jakoś tak... srogo. Ale na żywo wygląda łagodniej, wokół są takie gwiazdki i generalnie koszulka prezentuje się dosyć oldschoolowo ^^. Muszę ją sobie tylko trochę zwęzić, choć może zostawię taką luźną :) Czy mówiłam już, że kocham wilki?
THE END
Jak wspomniałam we wstępie, luty 2015 był bardzo dobrym miesiącem, oprócz naprawdę miłych chwil, które mogłam sobie świętować wpadło mi na konto też parę sukcesów. Odebrałam świadectwo ukończenia kierunku dietetyka, ale też zostałam ekspertem na portalu Polki.pl :) Jeśli kogoś interesują moje dodatkowe artykuły, to łapcie link do mojej zakładki : KLIK Generalnie mam też parę ofert związanych z pisaniem, ale zanim to się rozstrzygnie to minie jeszcze kupa czasu. Ale tak, cieszę się :)
Jak minął wasz luty? Macie na koncie jakieś naprawdę miłe chwile? Zrobiłyście coś nowego? Obejrzałyście lub przeczytałyście coś ciekawego? A może zwiedziłyście jakieś fajne miejsce. Opowiadajcie!
Ktoś zna rozwiązanie ZAGADKI?
Buziaki :*
Jak minął wasz luty? Macie na koncie jakieś naprawdę miłe chwile? Zrobiłyście coś nowego? Obejrzałyście lub przeczytałyście coś ciekawego? A może zwiedziłyście jakieś fajne miejsce. Opowiadajcie!
Ktoś zna rozwiązanie ZAGADKI?
Buziaki :*
To nie frytki, to bataty?:)))) Lubię te Twoje podróże!:))) Są takie pozytywne:))) Ja dla odmiany nie mam ręki do roślin, a bardzo lubię się nimi otaczać:))) Ostatnio widziałam doniczki z napisami "I will survive" - muszę sobie je sprawić:))))
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Ja nawet jeśli mam rękę do roślin to moja kocica nie pozwala mi rozwijać talentu haha. A doniczka z takim napisem... super :)
UsuńZagadki nie zgadłaś, zgadła już Tenebrity, można zobaczyć sobie w komentarzu niżej :)
Jak to nie frytki, a cóż to takiego? :D przy opisie 9 stacji parsknęłam! Post skradziony przez Kiciusia ! koszulka z wilkiem wymiata ^^ też lubię porównywać miesiące z obecnego roku z poprzednim - na razie oba są lepsze, jestem ciekawa jak marzec, wszak nie zawsze może być dobrze..
OdpowiedzUsuńZgadła Tenebrity, można zobaczyć niżej :)
UsuńNo wiem, kocica zawsze kradnie mi posty i jeszcze dewastuje roślinki, ach ta bestia mała :D To trzymam kciuki aby marzec był równie udany :)
fajny pomysł z zagadkami, kiedyś wykorzystam na pewno! a tak niewinnie wygląda kociczka :P mój luty upłynął pod znakiem sesji, ale już na całe szczęście po! ;)
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę, że wróciłaś do blogowania, koniecznie muszę Cię wkrótce odwiedzić :)
Usuńoj kochana, strasznie mi to długo zajęło ;( ale postanowiłam się wziąć w garść i wrócić do tego co mi daje tyle przyjemności :D
UsuńRok temu zrobiłam podobną akcję, jak ta Twoja z serduszkami. Mój mężczyzna na zmianę cieszył się i irytował, ale na koniec po odkryciu biletów do teatru zdecydowanie wygrały pozytywne emocje. Cieszę się, że wróciłaś zadowolona z sekretnego pokoju - inaczej czułabym, że wpuściłam Cię w maliny.
OdpowiedzUsuńA co do zawartości piekarnika... ponoć niektórzy robią coś podobnego do frytek, tyle, że z warzyw takich jak pietruszka, seler lub pasternak.
Mój w pewnym momencie też się nieźle zaciął, ale chyba przegięłam z trudnością zagadki i dostał podpowiedź. Ale ogólnie strasznie mu się spodobało, że coś takiego dla niego wymyśliłam. Co Ty nie obwiniałabym Cię gdyby mi się pokój nie podobał. :) Mam tylko takie zastrzeżenie, że strasznie szybko upłynął nam czas. Wyszliśmy po 45 minutach a mieliśmy wrażenie jakby to było dosłownie 20 minut. Chciałabym żeby takie pokoje były organizowane na jakieś dwie godziny. Muszę poszukać, gdzie w okolicy są takie pokoje, bo na pewno mam ochotę na więcej :D
UsuńI ZGADŁAŚ :D TO JEST SELER :D
Dla zainteresowanych, smakuje niestety gorzej niż moje ukochane frytki, ale wciąż dobrze. To bardzo fajna opcja do obiadu albo jako przekąska. Troszkę słodkawe, ale pasuje przyprawić czosnkiem lub czymś pikantnym. Jak ktoś ma ochotę może zrobić sos czosnkowy na bazie jogurtu naturalnego i nawet na diecie odchudzającej można wcinać :)
W kwestii pokoju - tu jest baza miejsc escape, ale chyba jeszcze nie pełna: http://lockme.pl/
UsuńNam 45min. upłynęło strasznie szybko. Przy czym właściciel twierdził, że z pokoju wychodzi 1 drużyna na 10, więc wyobraź sobie irytację ludzi, którzy gdzieś utknęli i mają perspektywę czekania 2h... Klaustrofobii można się nabawić :). Z drugiej strony chętnie sama bym pobawiła się dłużej...
Ja zostaję przy opcji, że frytki mają być z ziemniaków, choć jadalna opcja to korzystanie z batatów. Nawet smaczne były. Z sosem jogurtowym dobra jest surowa marchewka. O dziwo w pewnym momencie można się zapomnieć i z przyjemność pochłonąć kilka porcji.
Frytki z kalarepki były dobre, może będziesz chciała spróbować :)
UsuńUwielbiam oglądać Twoje podróże :) Nie mam pojęcia, co to za smakołyki, jak nie frytki :D
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńTenebrity zgadła wyżej w komentarzu :D
jeju ja na diecie a ty takie zdjęcie na sam początek wstawiłaś ale mi ślina leci a patrzyłam tylko jendym okiem:)
OdpowiedzUsuńTo ci Frosti. Tak narozrabiać. A wygląda jak niewiniątko. Frytek z selera jeszcze nie jadłam. Wyglądają nawet, nawet...:)
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że to jabłuszka w cynamonie :-) Pani Kocia wygląda świetnie. Powiem Ci, że po oczach widać, że wybredna z niej paniusia. Felicjan również przeroczy - szkoda tylko, że szybko stracił żywot.
OdpowiedzUsuńOd razu jak popatrzyłam na te frytki to poznałam seler, robiłam i całkiem smaczne!
OdpowiedzUsuńWidzę tu chyba pierwszego kota który nie ma nic do rzeżuchy! Moje futra zawsze robią jej armagedon. Wstaję rano a cala kuchnia w nasionkach... Za to kot mojej koleżanki uwielbia się w rzeżusze wylegiwać! :D
Widzę, że zagadka już została wyżej rozwiązana, ale podejrzewałam, że są to właśnie jakieś warzywa :) Ostatnio zrobiłam takie pomieszane z ziemniaków i marchewki w piekarniku, wyszły bardzo dobre, a selera jeszcze nie próbowałam upiec. Fajny pomysł z tymi karteczkami porozkładanymi po całym domu, niezła zabawa musiała być :P O pokoju zagadek już kiedyś słyszałam i chętnie bym się do takiego wybrała :D
OdpowiedzUsuńPokój zagadek to super sprawa na spędzenie czasu ze znajomymi :) Daj znać jeśli się wybierzesz :)
UsuńNo tym pokojem zagadek, to mnie zainteresowałaś :). Pierwszy raz o czymś takim słyszę i przyznaję - bardzo ciekawy pomysł na prezent czy spędzenie wolnego czasu :). A na zdjęciu są frytki z selera, albo może batatów :D? W każdym razie smacznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńTenebrity już odgadła i tak to jest właśnie seler :)
UsuńObstawiałam, że robisz coś ala chipsy z jabłek :D wpadłaś na genialny pomysł z tymi zagadkami :) Chyba go podkradnę i wykorzystam na urodziny mojego lubego :)
OdpowiedzUsuńChipsy z jabłek też spoko sprawa, ale tym razem to seler :D
UsuńBoski kociak! Ja myślałam, że to marchewka ;D Kiedyś robiłam z niej frytki i tak jakoś mi pasowało ;p
OdpowiedzUsuńGratuluje sukcesów :)) a koszulka z wilczkiem zajebista :D
OdpowiedzUsuńrany chyba zostaniesz moją inspiracją :D sekretny pokój wymiata :D ja w tym roku planuje zabrać M do Energylandii :D
OdpowiedzUsuńJa jak bym już jechała w tamte strony to chciałabym z noclegiem, żeby móc zwiedzić też trochę rzeczy w Małopolsce :) Ale też super opcja :)
Usuń'Frytki' z selera? Fuu :P
OdpowiedzUsuńFrosti ma dziwne zapędy roślinne, to trzeba jej przyznać :D
myślałam,że to bataty,a tu seler :D na to bym nie wpadła
OdpowiedzUsuńładniutka kotka
Zazdroszczę ci tak udanego lutego ! A frytki z selera zjadlabym!!!
OdpowiedzUsuńTymi pączkami narobiłaś mi smaka:) Kotek jest rzesłodki, a pomysł z gablotką na książki genialny - takiego jeszcze nie widziałam
OdpowiedzUsuńTrudno uwierzyć, a może i nie, ale ja nie zjadłam ani jednego pączka:)))))) nie wiedziałam, że Frosti to mała ogrodniczka z Tobą, ale widać nie wszystkie roślinki jej pasują:) będę nudna - ale Frosti jest cudowna:)
OdpowiedzUsuńWiem, że już o tym pisałam, ale Twoje podróże przez Jokolandię są naprawdę genialne i niezwykle kreatywne :D Te pączki wyglądają przepysznie, a nie ma chyba nic straszniejszego i okrutnego niż coś wyglądającego pysznie, a smakującego źle :( Bardzo podobało mi się zdjęcie z mini-bałwankiem, Frosti oczywiście też jak zawsze urocza <3
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! To prawda, najgorzej jak całe życie musisz dbać o dietę a jak już pozwolisz sobie na coś słodkiego raz na jakiś czas i to Cię zawodzi, to okrutne...
Usuń:D
Thorgal! Miałam te komiksy jak mała byłam, niestety wywołałam mały pożar raz w pokoju i spłonęły :( dziś to byłyby pewnie sporo warte;D
OdpowiedzUsuńKocur przepiękny! I ta fota z bałwankiem;D
To że wywołałaś pożar brzmi dosyć traumatyczne, ale mam nadzieję, że nie było ofiar w ludziach :D
UsuńTeż jestem nieperfekcyjną panią domu ;) mnie kot ostatnio zjadł calusieńką zielistkę, była taka ładna! W nocy tego dokonał, paskudnik, rano szukałam w internecie, czy już trzeba jechać do weterynarza, bo to trujące, czy jeszcze trochę pożyje :) a kwiata pół nie ma :P
OdpowiedzUsuńSelerowe frytki a fe :D
OdpowiedzUsuńFrosti wygrała internety :)
Luty całkiem mile wspominam. Ale za to marzec i ten tydzień już nie - trochę się niedobrze zaczęło i porobiło. Aktualnie chce tylko już czerwiec i tyle. Ewentualnie koniec kwietnia :P
Cudowny kiciuś! <3
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej zainteresował sekretny pokój bo tak naprawdę nie wiem o co chodzi i zaraz lecę czytać. Wszystkie jedzonko wygląda apetycznie, ja ostatnio mam przerwę od diety. Nie sprzyja jej choroba i remonty :/
OdpowiedzUsuńJa od jakiegoś czasu też się bawię w ogrodnika, na razie mój ogród to kiełki, rzeżucha i szczypiorek :D
OdpowiedzUsuńA myślałam, ze w piekarniku jablka z cynamonem :D
OdpowiedzUsuńI te koteł! jaki boski!
Kocham tą serię i zaczynam komentarz na pół strony :D.
OdpowiedzUsuńJa w tłusty czwartek nie zjadłam ani jednego (!) pączka, za to dzień wcześniej zjadłam kilka z adwokatem:D. Miałam takie wyrzuty sumienia, ale mama mnie wyciągnęła, więc nie wypadało odmówić:D. Jak zobaczyłam zdjęcie poniżej i pomyślałam, że to frytki, to myślałam, że Cię zjem, że mi narobiłas takiego smaka:D Dobrze, że to nie to:D. Twój pomysł na walentynki był mega! Pamiętam takie nasze zabawy z dzieciństwa i zawsze lubiłam poszukiwania :D chciałabym się teraz tak pobawić :) swoją drogą krewetki bym chętnie zjadła też :D Fajna ta Twoja druga połówka:D. Ja walentynki świętowałam w kinie jak wiesz;) Co do biblioteki to byłam w czwartek i 6 książek sobie wzięłam:) 1,5 książki już za mną:D. Tobie kwiatka zniszczył kot, a ja sobie sama uśmierciłam:( o niego i w ogóle, ale chyba przedobrzyłam jak zawsze;( jak Ci brakuje śniegu to zapraszam do mnie, bo u mnie ciągle jest:( Nie pamiętam kiedy była trawa:( I na koniec wiadomo, że czytam Twoją zakładkę i serdecznie gratuluję zasłużonego wyróżnienia !:***
ps. nie cierpię Cię za te zgrabne nogi!!:* <3
Ło matko jaki komentarz, ale to dobrze uwielbiam takie :D
UsuńJa jak byłam młodsza też zawsze lubiłam zabawy w podchody i wszelkie poszukiwania, do tej pory lubię rozwiązywać wszelkie zagadki, a mój Szczepan się śmieje, że powinnam być detektywem, albo chociaż pisać książki detektywistyczne :D
I wiem, wiem, że miło spędziłaś walentynki, mam nadzieję, że zbliżający się Dzień Kobiet też będzie super :)
I dziękuję bardzo :*
Moja podróż wraz z Tobą przez Jokolandię uważam za bardzo udaną :) Świetny pomysł na post zawsze jest do czego wracać wspomnieniami. :)
OdpowiedzUsuńSelerka z przyjemnością upiekę i wetnę z sosem czosnkowym - powiadasz, że na diecie można? prawda?
OdpowiedzUsuńI dziękuje, że przypomniałaś mi o rzeżuszce - wiosna bez niej w kuchni to nie to samo :)
Pozdrawiam :)
a pączki wyglądają na bardzo zjadliwe,
OdpowiedzUsuńa Frosti to zupełnie jak siostrzyca mojej Daszki, uroda nietuzinkowa, na biel stawiają obie,
a rzeżuchę to jak moja Emma dopadnie na oknie, to z podkładem z ręcznika papierowego zeżre
całuski
Ja myślałam, że to pieczona dynia w piekarniku, ale coś blada mi się wydawała, a to jednak seler :D Muszę spróbować kiedyś np. do pieczonych udek z kurczaka.
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi o zasianiu rzeżuchy na święta, zawsze o tym zapominam i jak przychodzi Wielkanoc to rzeżucha malutka i nie stanowi żadnej ozdoby, zajmę się tym na dniach.
Szkoda campanuli, piękny kwiatek, mój kotełek na szczęście nie chodzi po parapetach ani wyższych szafkach więc roślinki mają spokój :)
A mój luty był dość spokojny, poza dwoma imprezami (urodziny narzeczonego i bal walentynkowy) nie wydarzyło się nic szczególnego :)
Spróbuj, może Ci akurat posmakuje, zawsze to coś nowego czym można zaskoczyć.
UsuńTwoja kotka nie chodzi po szafkach? Ty szczęściaro! Moja opanowała każdy zakamarek mojego mieszkania i zazwyczaj rzeczy które nie są jej nie tyka tylko omija, ale niestety to nie tyczy się roślinek. :]
jadłam kiedyś "frytki z selera" i były okropne :D wolę zgrzeszyć i piec frytki :D
OdpowiedzUsuńKoteł wie lepiej jakie rośliny potrzebujesz ;)
skąd masz tą bluzkę z wilkiem? chcę taką, w końcu jestem wilk :D
Tak tez myślałam, ze to seler w piekarniku :P Dobry kotałek ;D bluzka fajna ;P ja mam biała z tygrysem ;D krewetki? OHYDA!! marzec też będzie ciekawy ;D
OdpowiedzUsuńnajbardziej lubię te posty - i zdjęcia i komentarze.
OdpowiedzUsuńa Frosti wygląda przecudnie i do tego tak mega niewinnie ;)
u mnie na szczęście storczyki jeszcze żyją, ale za to szczypiorek to musiałam ratować, bo chciały go zjeść, obie bestie.
też jestę zielarzę, mam bazylię, oregano, miętę, pietruszkę i wyżej wspomniany szczypiorek ♥
apropo komiksów - lubisz mangę? :)
uzyskania tytułu już chyba gratulowałam, natomiast Twoje teksty na polki.pl czytam w miarę regularnie.:)
PS: zdradzisz mi sekret jak zaokrąglasz zdjęcia? :P
Usuńja to robię, chm, prawie manualnie, tzn. w Photoscape a potem wycinam tło, by było przeźroczyste w PS, ale zajmuje to masę czasu i niemal nigdy nie da się wyciąć idealnie :P
Bazylię zamierzam nawet wysiać sama i już nawet mam nasionka, ale wątpię żeby Frosti pozwoliła jej przeżyć, chociaż kto ją tam wie. Taką kupioną bazylię czasem tknie, ale bardziej preferuje niszczenie kwiatków.
UsuńA ja też zaokrąglam zdjęcia ręcznie w Photoscape, tylko nie muszę wycinać tła bo u mnie na białym i tak nie widać. Ale wiem, że są jakieś kody na to na pewno. Na przykład tu masz objaśnione:
http://hafija-background.blogspot.com/2012/10/jak-dodac-efekt-zaokraglonych-rogow-w.html#.VPxjb-Gkn1g
Zawsze możesz poszukać też w google więcej takich instrukcji może któraś będzie taka że dasz radę to zrobić. Ja w kodach się boję mieszać, ale parę razy coś dzięki takim instrukcjom dodawałam i nawet wyszło :)
Obstawiałam bataty, których niestety nie polubiłam :)) A tu proszę seler, na pewno wypróbuję :))
OdpowiedzUsuńpączki wyglądają pysznie i zacnie ;) szkoda że nie smakowały tak jak wyglądały ;)
OdpowiedzUsuńsłodka jest ta twoja kicia ;)
Uwielbiam krewetki! :)
OdpowiedzUsuńSkoro to nie są frytki to nie mam pojęcia co to takiego :D
Kicia jak zawsze cudowna :D
Uwielbiam krewetki i owoce morza! Sa pyszne i zdrowe! Za to moja Chlopina ich nie lubi do tego stopnia, ze na ich widok i zapach go otrzepuje ;)
OdpowiedzUsuńOjc, tlusty czwartek ;)
Kocurzyca fajna :) Też chcę kota ;) ale boję się, że zeżre moje ukochane storczyki :D
OdpowiedzUsuńJa chcę pączka *-*
OdpowiedzUsuńMiałaś genialny pomysł na Walentynki! Mój luby zapewne też cieszyłby się jak dziecko, gdyby miał szukać takiego prezentu ^^
OdpowiedzUsuńCo do krewetek - do pewnego czasu nie mogłam przyzwyczaić się do nich. A to przez ohydną pizzę z owocami morza, jaką jadłam jeszcze w podstawówce. Dopiero szaszłyki z tymi stworzonkami ponownie mnie do nich przekonały ;)
A bałwanek - uroczy :)